Kiedy obudziłam się po imprezie była godzina dziesiąta. Czas snu, optymalny bym powiedziała.
Ogarnęłam się, żeby mój wygląd był choćby człowiekopodobny i wyszłam z pokoju ocenić stan domu, po zejściu na dół zastałam zwłoki Brysona śpiące na kanapie. Postanowiłam, że obudzę go i pomogę posprzątać dom, nie panował najgorszy syf jaki widziałam, ale uporządkowanie tego wymagało trochę pracy.
-Wstajemy śpiącą królewno.- rzuciłam w niego plastikowym kubkiem który znalazłam na podłodze, ale kuzyn zignorował mnie i obrócił się na drugi bok.
-Bryson wstawaj, trzeba tu ogarnąć
-Zaraz. Która godzina ? - zapytał leniwie
-prawie jedenasta, nie będziemy cały dzień przebywać w tym burdelu
-to wyjdzie z domu a ja obiecuję, że jak wrócisz nie będzie burdelu, tylko daj mi spać
-nie chce iść sama
- to zadzwoń do jakiejś koleżanki, nie wiem, pomóż Glory w zakupach
-moje wszystkie koleżanki odsypiają po twojej imprezie, a Glory, zgodnie z życzeniem,, pana domu,, dzisiaj ma wolne. - rzekłam z ramionami splecionymi na piersi.
-Clara, proszę cię, nie mów tak głośno, głową mi pęka. - westchnęłam i ruszyłam do kuchni zjeść śniadanie, niestety, ta też czystością nie grzeszyła, a z naszej lodówki w dziwny sposób zniknęło większość zapasów.
-ok, ja wychodzę, jak wrócę, ma tu być porządek- krzyknęłam do chłopaka
-dobrze mamo - usłyszałam w odpowiedzi
Wchodząc do pokoju napisałam wiadomość do Bena, żeby po mnie przyjechał, nie chciało mi się w takim stanie pakować do komunikacji miejskiej. Już piętnaście minut później siedziałam na miejscu pasażera w samochodzie Bena
-To gdzie jedziemy ?
-Do jakiejś kawiarni, na pewno co tu znasz
-Wiesz, ja nie chodzę po takich miejscach
-to sprawdzę co powie internet. - szybko udało mi się znaleźć dobrze ocenianą kawiarnię i tam też się skierowaliśmy .
-Idziesz ze mną ?- zapytałam Bena
-Nie, dziękuję Clara, poczekam tutaj. - odpowiedział, mogłabym pomyśle, że mnie nie lubi ale podejrzewam jednak, że ma coś w umowie, nigdy nie wysiada z samochodu, chyba, żę ciocia lub wuje go o to poproszą, najwyraźniej nie posiadam jeszcze tak dużego autorytetu.
Kawiarnia w centrum miasta, utrzymana w beżach i brązach dawała mi vibe jesieni, regał z książkami i kilka kanap dodawały przytulność. Zajęłam miejsce na drewnianym krześle i spojrzałam w ofertę lokalu. serwowali wiele rodzajów ciast i babeczek, beza z truskawkami była bardzo kusząca, ale ja przyszłam na śniadanie, dlatego zdecydowałam się na danie bogów - tosty. Ale takie wypasione tosty, z pesto, pomidorami, mozzarellą i szpinakiem, moje domowe tosty ograniczały się do sera dostępnego w lodówce. Czekając na zamówienie, stwierdziłam, że zamówię jeszcze wodę lub lemoniadę, wstałam z krzesła i kierując się do lady moją uwagę przykuł rysunek kolorowej papugi, bardzo mały obrazem na ścianie, jednak odznacza się wielobarwność na tle beżowych, stonowanych cian. Tak się zapatrzyłam na papugę, że nie zauważyłam, jak się okazało równie rozproszonego co ja chłopaka i tym sposobem, ja i kelner niosący zupę szpinakową wpadliśmy na siebie. My na siebie, a zupa na nas. Na ogół, nie mam nic do szpinaku, ale kiedy widzę go na swojej błękitnej koszuli, poczułam lekki niesmak, mimo, że nie spróbowałam nawet tej zupy. W moim przypadku zielony i niebieski w jakiś sposób do siebie pasują, kelner nie miał tyle szczęścia, bo jego beżowa koszula z logiem kawiarni i zielona zupa to fatalne połączenie kolorystyczne.
CZYTASZ
Nowy promień słońca
RomanceStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...