17

33 4 0
                                    

Jechaliśmy czarnym samochodem wujka w ciszy, przerywanej odgłosami radia. Leciała właśnie bardzo przyjemna dla ucha piosenka, chyba po polsku, tak mi się spodobała, że otworzyłam w telefonie aplikację shazam. ,,Najnowszy klip,, wyszukała aplikacja, ciekawe jak brzmiałaby na żywo ? Na koncertach artyści zawsze w jakiś sposób zmieniają brzmienie piosenek. Dodałam utwór do mojej playlisty i postanowiłam, że później muszę sprawdzić sobie tłumaczenie, lubiłam znać teksty piosenek, zawsze jak leciało coś w radiu lubiłam podśpiewywać, i denerwowało mnie kiedy nie znałam tekstu.
Dopiero pod domem wujek zabrał głos.
-Ja muszę jeszcze wrócić do pracy, a wy, wy macie wolne popołudnie, wieczorem jeszcze porozmawiamy jak mama wróci.
Zgodziliśmy się z Brysonem i skierowaliśmy do domu. Na schodach w drodze do pokoju zatrzymał mnie głos kuzyna.
-Clara co się tam stało, z Daytonem ?
-Nic, po prostu pokłóciliśmy się.
-Trochę ostro pokłócili. Co on Ci zrobił ? - zapytał poważnie.
-Oj, chciał porozmawiać o ostatniej imprezie.
-Co się stało na ostatniej imprezie ?
-Nic - odpowiedziałam zbywając chłopaka i wchodząc do pokoju, on jednak poszedł za mną.
-Clara nie każ mi ciągnąć cię za język, nie możesz normalnie powiedzieć mi co się stało ? - powiedział już wyraźnie podkurwiony.
-Jak mi nie powiesz załatwię Ci szlaban na imprezy na ten rok.
- To jest szantaż - teraz ja się wkurzyłam.
-Brawo. Mówisz czy czekamy na mamę ?
Wyszłam na balkon zaczerpnąć powietrza, a Bryson znowu poszedł w moje ślady, tym razem milcząc.
-Na imprezie po meczu, pocałował mnie i wyznał miłość, a kiedy go odepchnęłam, zaczął obmacywać. - powiedziałam opierając się o barierki.
- Co zrobił ? - oburzył się chłopak i odbił od barierki, bo znajdował się w takiej samej pozycji jak ja.
-Spokojnie, nic mi się nie stało, odepchnęłam go i kopnęłam w klejnoty- uśmiechnęłam się lekko.
-Jak ja go kopnę to przecież nie tylko te jego klejnoty ucierpią, a cały będzie w gipsie popierdalał.
-Bryson nie rób nic, proszę. - odezwałam się cicho.
-Nie Clara. Nie zostawię tak tego. Powinnaś się cieszyć, że nie powiem rodzicom. Wtedy miałby naprawdę przejebane, sprawa u dyrektora, jakieś sądy, pozwy, chuj wie co jeszcze.
Milczałam, nie wiedziałam co odpowiedzieć kuzynowi, postanowiłam więc zmienić temat.
-Wiesz, że teraz ludzie zaczną pytać i plotkować co nas łączy ? Na pewno Trey i Breen, oni widzieli wszystko z bliska.
-Tak, widzieli i nie pomogli - prychnął.
-Ale trzeba im się przyznać, małymi kroczkami, Colt już wie, więc Trey i Ta Breen też mogą, a jak rozpuszczą plotki, to przynajmniej my nic nie będziemy musieli tłumaczyć. - wzruszył ramionami.
-Czyli już nie muszę ukrywać ?
-Nie, jak ktoś zapyta to powiedz, że jestem twoim kuzynem.
Pokiwałam głową. Po chwili ciszy Bryson przysunął się do mnie i objął ramieniem.
-Chodź tu.Ten Dayton już Ci nic nie zrobi obiecuję.

*******
Przy kolacji tego dnia ciocia wypytała mnie o wszystko co zdarzyło się w szkole, też nie przyjęła tego ze spokojem, zwyzywała najpierw Daytona, później nauczycieli i dyrektora, że dusiłam się w szkole i nikt na to nie zareagował, a na sam koniec panią sekretarkę i ogólnie organizację szkoły, bo nie wiedzą nic o życiu uczniów, choćby tak prostej rzeczy jak opiekunowie dziecka. Na koniec stwierdziła, że jutro jedzie z nami do szkoły i porozmawia z dyrektorem, na szczęście tylko o tym, że żaden nauczyciel mi nie pomógł. Nie wie dlaczego pokłóciłam się z Daytonem.
Kiedy kolacja dobiegła końca i zaraz mieliśmy wstawać od stołu Bryson przemówił. Znaczy po prostu powiedział, nie, że przemowę jebnął.
-Mogą przyjść w środę moi znajomi ?
-Colt, Trey i Bridget ? - zapytał wujek.
-Mhm - jedyne co odpowiedział chłopak.
-Jeśli w czwartek nie macie sprawdzianu albo czegoś ważnego to jak najbardziej, dawno ich nie było, chyba od kiedy Clara z nami jest.
A ja nawet wiedziałam dlaczego ich nie było.
-Clara chyba nie masz nic przeciwko ? - zwróciła się do mnie ciocia.
-Oh, na pewno nie, może nawet posiedzi z nami trochę. - odezwał się znowu Bryson i posłał mi cwaniacki uśmiech.
-Nie nie mam nic przeciwko ciociu.

********
Przed położeniem się spać, wyszłam na balkon i usiadłam na moim bujanym fotelu-kokonie, wpatrując się w niebo. Nagle usłyszałam szelest po prawej stronie i dostrzegłam, że Bryson również wyszedł na swój balkon.
-Dlaczego Jade do Cię nie odwiedzała ? - zapytałam prosto z mostu, o to, co nurtowało mnie odkąd wujek przy kolacji wymienił jego znajomy, wymienił trójkę, a po szkole szlaja się z czwórką.
-Jade, to przybrana kuzynka Colta, jak przeniosła się do tej szkoły rodzice kazali mu się nią zaopiekować - ostatnie słowo wypowiedział dosadnym tonem.
-I tak, coraz częściej zaczęła do nas podchodzić, próbowaliśmy ją odsunąć jakoś, ale ta mała cholera nie dała się, i dalej się za nami wszędzie wlecze, uważa się za przyjaciółkę Bridget, ale tak naprawdę nikt jej nie lubi.
-Kiedy nie chciałeś, żeby ludzie wiedzieli, że się znamy… Bałeś się, że też tak przyczepię się do twoich znajomych ?
-Było kilka powodów, ale między innymi tak, bałem się tego, tego, że polubią Cię bardziej. Trey już za tobą lata, nie słyszałaś jak zaczął nawijać o tej nowej dziewczynie - przy ostatnim określeniu zrobił cudzysłów w powietrzu.
-On mówił to tak poważnie, że nawet mnie trochę przeraził. Colt też ewidentnie Cię polubił, a Bridget, Bridget jeszcze nie poznałaś.
-Czyli mam szansę na oficjalne przedstawienie w środę ? - zapytałam
- A chcesz ?
-Nie wiem, może poprostu jak się napatoczę to ich poznam a jak nie to nie. Ok ?
-Dla mnie ok, ale wiedz, że na pewno powiem im, że jesteś moją kuzynką.

************
Leżąc w łóżku przeglądałam telefon, pisałam z Courtly o tym co działo się ostatnio, ale obie stwierdziłyśmy, że tak się nie da, musimy przynajmniej porozmawiać przez telefon, a ja zakodowałam w głowie, żeby przy okazji zadzwonić też do babci. Puściłam muzykę i wstałam do łazienki ogarnąć wieczorną pielęgnację. Właśnie wycierałam twarz, kiedy usłyszałam że z mojej playlisty poleciała ta nowa piosenka która leciała w radiu, wzięłam telefon do ręki bo przypomniało mi się, że chciałam sprawdzić ją dogłębniej.
,,Zawodzę jak miastowa młodzież Hej, no może coś powiesz Czekaj, widzę prognozę przewidują zgodę,, - nuciłam czytając tekst i próbując nie kaleczyć tej piosenki czy języka.
Miastowa młodzież… Teraz, w Nowym Jorku, jestem chyba miastową młodzieżą.
Miastowa młodzież… czy to tacy ludzie którzy imprezują w każdy weekend, mają mnóstwo znajomy, spontanicznie zrywają się z lekcji, wyjeżdżają na wycieczki z przyjaciółmi, alkohol piją litrami, a ich życie zaczyna się w nocy ?Chyba tak. Przyjeżdżając do Nowego Jorku byłam cichą, szarą, spokojną dziewczyną. Teraz chodzę na imprezy, piję tam alkohol, chłopcy chyba mnie podrywają, z jednym zaliczyłam sporą dramę i nabawiłam się przy tym traumy. Miasto zmienia ludzi.

*******
Ciocia, jak powiedziała, tak zrobiła, i tym sposobem jechałam do szkoły nie tylko z Brysonem, ale również z nią. Wszyscy wysiedliśmy z samochodu, a w szkole każdy poszedł w swoją stronę. Ciocia w eleganckim czerwonym komplecie poszła w stronę gabinetu dyrektora, Bryson w dresie udał pod salę na zajęcia sportowe, a ja, zobaczyłam jak Madlen grzebie przy swojej szafce, więc podeszłam do dziewczyny.
-Cześć, dzisiaj chyba dobrze się już czujesz skoro postanowiłaś przyjść do szkoły.
-Ja tak, a ty ? Słyszałam od breen co się stało wczoraj, nawet nie wiesz ile mi nawijała, o tym, że Bryon Ci pomógł.
-Ahhh, tak to mogło wydać się dziwne, ale dostałam oficjalne pozwolenie na nieukrywanie naszej relacji, więc Breen niedługo wszystkiego się dowie. - powiedziałam, a po sekundzie przy moim boku stanęła wspomniana brunetka.
-Heja dziewczyny, ma któraś może pożyczyć kilka dolców ? Zapomniałam portfela a nie mam śniadania z sobą. - powiedziała z grymasem na ustach.
-Ja mam - szybko odparłam, po czym wyjęłam telefon, za obudową zawsze trzymałam kilka banknotów na czarną godzinę, też nie nosiłam portfela.
Kiedy tylko uchyliłam moje różowe etui, wszystko z pod niego wypadło na ziemię, koleżanki schyliły się, by pomóc mi pozbierać pieniądze z ziemi, Breen podniosła dwa banknoty, ja jeden, a Madlen trzymała w rękach małą karteczkę…
-Uuuuu co to za Ben ? I skąd masz jego numer.
… karteczkę, którą dostałam pierwszego dnia szkoły od Bena z jego numerem telefonu. Czy ja wpisałam ten numer w kontakty ?
-Oddaj to, Ben to… - zawahałam się odbierając od dziewczyny karteczkę. Czy Ben był szoferem ? Uznajmy, że tak, chociaż,w sumie,  jak dla mnie kierowca ładniej brzmi.
-To kierowca mojej rodziny.
-Przystojny jest ? - Od razu zainteresowała się Breen.
-Tak. Tak, a te siwe włosy dodają mu uroku. - wyraz twarzy dziewczyny gwałtownie się zmienił.
-Okej, zrozumiałam.

*******
Taki bonus, w pakiecie z tym rozdziałem jest filmik na tik toku, zapraszam elilafinx

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz