Madlen dostała instrukcje, żeby na imprezie pojawiły się z półgodzinnym opóźnieniem, dzięki temu, w tłumie, Breen mnie na początku może nie dojrzy, i nie ucieknie od razu. I dokładnie po pół godziny od rozpoczęcia imprezy dostałam smsa od Madlen, że dziewczyny są na terenie mojego domu, dlatego weszłam w głąb salonu, szukając znajomej twarzy, żeby nie wystraszyć Breen. I widzę znajome twarze, trzy znajome twarze, moje przyjaciółki składające życzenia Brysonowi, impreza jest dość duża, ale nie ma wolnego wstępu, każdy niepożądany gość zostałby rozpoznany przez solenizanta.
drzwi Breen zdziwiłam się że mam dostęp do tego pomieszczenia. Zanim jednak wpuściłam je do pokoju zjadłam pytanie.
- rozmawiałyśmy wiele razy na wideo, i wiecie jak wygląda mój pokój prawda ?
-Tak - potwierdziła Madlen Po piętnastu minutach oglądania tańczących przyjaciółek postanowiłam się ujawnić.
-Część- podeszłam do dziewczyn
-co ty tu robisz ? - zapytała z wrogością Breen
-nie wierzę, że też dostałaś zaproszenie. - prychnęła, Madlen postanowiła nie wtrącać się w nasz konflikt i siedziała cicho.
-wiesz, nie potrzebowałam zaproszenia. - Breen spojrzała na mnie podejrzliwie zakładając ręce na piersi.
-Chodźcie, ze mną. - Breen prychnęła
- tylko na chwilę.
-Bree, na chwile - Madlen stanęła po mojej stronie. Dziewczyna wywróciła oczami ale ruszyła się z miejsca.
Skierowałam swoje kroki na ,, zakazane piętro,, czyli tam, gdzie znajduje się moją sypialnia, nieupoważnionym wstęp wzbroniony, dziewczyny dobrze o tym wiedziały.
-Clara, tu nie można wchodzić, hak ktoś nas zobaczy i doniesie Brysonowi, będziemy miały kłopoty, ja wiem, że ty może masz u niego specjalne względy, ale my nie, i może twoje zakradnie się tu bez jego wiedzy też go nie ucieszy. - mówiła Breen przez całą drogę na piętro, aż zatrzymałyśmy się przed odpowiednimi drzwiami a ja wyciągnęłam klucz. Kiedy otwierałam która na pewno wiedziała gdzie zaraz wejdziemy. Po przekroczeniu progu Breen zaczęła się rozglądać.
-Ale… Właśnie twój pokój…
-Tak Breen, to jest mój pokój. Mieszkam z Brysonem, jestem jego kuzynką. - dziewczyna otworzyła szerzej buzię. Minęła chwila zanim w pełni dotarł do niej sens sytuacji.
-Boże Clara. - dziewczyna przycisnęła rękę do ust.
-Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ale mogłaś mi powiedzieć.
-Próbowałam. Wiele razy. Ale ty nie chciałaś mnie słuchać.
-Nie wierzę w to. Przepraszam. To pewnie dzięki tobie jesteśmy na tej imprezie ?
-Tak, trochę nudno by mi było wśród znajomych Brysona, więc zgodził się na dwie dodatkowe osoby.
-Dziękuję i przepraszam jeszcze raz. Jak zobaczyłam cię z Brysonem, wściekłam się, że ty, nowa dziewczyna już zdążyła zakręcić się obok chłopaka który mi się podoba. Kurde, teraz wiedząc, że to twój kuzyn dziwnie mi mówić, że mi się podoba. - powiedział po czym przytuliła mnie.
-Dobrze, już spokojnie Breen. Wiem jak to mogło wyglądać. A teraz moje choćmy już na dół, czemu mamy marnować imprezę w moim pokoju.
-I to jest dobry pomysł- wtrąciła się Madlen
- Chwilą, a ciebie to nie dziwi ? -zastanowiła się na głos Breen
-emmm, nie, wiedziałam trochę wcześniej- odparła nieśmiało.
- i nic mi nie powiedziałaś kiedy przez tyle czasu nie odzywałam się do Clary !
-no chciałam żebyście same to załatwiły, Clara sama powinna ci powiedzieć.
-I powiedziałam !*****************
Po pogodzeniu się z Breen, impreza była świetna, nie piłam dużo, musiałam zachować trzeźwość, żeby w razie czego dopilnować gości, w końcu imprezowali w moim domu. Tańczyłam razem z Breen I Madlen, nawet przedstawiłam je Brysonowi, z czego Breen niezmiernie się cieszyła, prawie skakała ze szczęścia.
Podeszłam właśnie do stołu z zamiarem nalania sobie soku pomarańczowego, kiedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, obróciłam się gwałtownie i prawie uderzyłam Treya, dobrze, że nie miałam jeszcze soku w ręce.
-Hejka - uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Cześć, następnym razem uważaj, bo możesz skończyć gorzej.
-Tak z twoją siłą na pewno mogłabyś złamać mi żebro
-ja nie żartuję, wystarczy trafić w odpowiednie miejsce i… - i nie zdążyłam dokończyć, bo chłopak mi przerwał
-Chcesz zatańczyć? - zaproponował, a ja z uśmiechem przyjęłam rękę wystawioną w moją stronę.
Z głośników leciało ,,skyfall,, Adele, powoli więc kołysaliśmy się razem w takt muzyki. Kiedy ręce chłopaka dotykały moich pleców poczułam dziwne ciepło, a moje policzki na pewno nabrały kolorów. W międzyczasie spoglądałam ponad ramieniem Treya na pozostałych gości i dostrzegłam Brysona, który wpatrywał się w nas, a kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, poruszył sugestywnie brwiami, gdyby nie to, że Trey doskonale mnie widzi, pokazałabym kuzynowi język, niestety musiałam się powstrzymać. Utwór dobiegł końca, lecz zanim chłopak wypuścił mnie z objęć, szepnął mi do uch
-Później liczę na jeszcze jeden taniec.
W kuchni spotkałam moje przyjaciółki przygotowujące drinki.
-Teraz na pewno możemy wykluczyć Brysona z grona twoich adoratorów…-Razem z Madlen arsknęłyśmy na wypowiedź Breen
-Dayton też dawno się nie odzywał, więc Trey Anderson…
-Przyznaj, że go lubisz - przerwała Madlen
-No lubić lubię, ale tylko lubię.
-I dlatego tak się rumienisz, bo tańczysz z kolegą ? -Madlen wykonała taki sam gest brwiami co wcześniej Bryon, od odpowiedzi, na szczęście uratował mnie solenizant, kiedy moje przyjaciółki zobaczyły go zbliżającego się w naszą stronę, błyskawicznie się zmyły.
-Wszystko okej ? - zapytał mnie
-Tak, czemu miałoby być nie okej ? - zapytałam zdziwiona zbędnym przejawem troski
-Nie, ale przed imprezą rozmawiałem z mamą przez telefon i kazała mi się tobą opiekować, na szczęście nie chcę psuć zabawy ani tobie, ani sobie, więc taka moja opieka musi ci wystarczyć. - uśmiechnęłam się i pokiwałam głową, ciocia ciągle się mnie martwiła, mimo, że a bardzo dobrze daałam sobe razdę w nowym otoczeniu z nowymi ludźmi, cóż, większość po prostu olała.
Wychodząc z kuchni zmierzałam w stronę głównego parkietu- salonu, kiedy niespodziewanie zostałam wciągnięta za rękę w korytarz prowadzący do schowka i spiżarni. Brunetka przycisnęła moje plecy do ściany utrudniając ruchy.
-Słuchaj, już ci kiedyś coś powiedziałam o kręceniu się koło Brysona, a nie lubię się powtarzać, ale jak to mówią, do trzech razy sztuka, to było twoje drugie ostrzeżenie. -wycofała się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Uspokoiłam się przez kilka sekund i pognałam w stronę kuchni, jak się spodziewałam zastałam tam Brysona, tak jak go zostawiłam, rozmawiał z jakimiś znajomymi, podeszłam i stanęłam za nim czekając, aż skończy rozmawiać, udawałam, że bardzo dokładnie studiuje etykietę na różnych sokach, co jakiś czas zerkając na kuzyna. W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały, wtedy przerwał rozmowę i podszedł do mnie
-Hej, pięć minut temu pytałem czy wszystko okej, a teraz wydaje się być przerażona. - oparłam się tłem o blat, zaplotłam ręe na iersi i spojrzałam w stronę bawiącego się towarzytwa
-Jade nie wie ?
-O czym ?
-Kim jestem - chłopak pomyślał chwilę
-no. chyba może odwiedzić, nie było okazji. - odparł
-ok, w takim razie żądam oficjalnego przedstawienia mnie.
-czemu ? co się stało ?
-Już drugi raz mi grozi po tym jak na zobaczyła ROZMAWIAJĄCYCH - podkreśliłam ostatnie słowo.
-jakoś chyba nie było okazji, zrobiła ci coś ?
- nie, ale weź z nią porozmawiaj. - chłopak jęknął
-Co ? Skoro nie chcesz z nią rozmawiać to dlaczego w ogóle jest na tej imprezie ?
-Bo tak wypadało, czasami trzeba zacisnąć zęby i znieść czyjeś towarzystwo. odpowiedział mi
-to dalej, zaciskasz zęby i lecisz w podskokach porozmawiać z Jade - wskazałam palcem wskazującym w kierunku z którego przyszłam.
Tego dnia miałam spokój od Jade i mogłam poświęcić całą swoją uwagę zabawie.
Około godziny trzeciej rano, kiedy gości zaczęło ubywać sama zmyłam się do pokoju, zmęczona padłam na łóżko tak jak weszłam, nie odwiedzając nawet łazienki.
![](https://img.wattpad.com/cover/347943967-288-k549768.jpg)
CZYTASZ
Nowy promień słońca
Teen FictionStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...