9

38 4 0
                                    

W dniu wizyty u lekarza ciocia twierdziła, że nie pójdę do szkoły w ogóle bo to się nie opłaca, byłabym obecna tylko na dwóch godzinach. Po wczorajszej akcji było mi to nawet na rękę.

Miły pan koło czterdziestki zrobił mi wszystkie badania, w tym testy alergiczne z krwi, nic nowego nie wyszło, alergia na orzechy arachidowe, ale to nic nowego dla mnie.

*********

W piątek zaczęłam przygotowywać się na imprezę włosy zostawiłam rozpuszczone, i siedziałam przy toaletce próbując zrobić makijaż mocniejszy niż zwykle, ale żeby nie wyglądać jak zdzira, żeby nikt mnie z Ashleen nie pomylił. Nagle rozległo się pukanie. 

-Proszę - odpowiedziałam.

-Siema, słuchaj, możemy się razem zabrać na tą imprezę.

-Naprawdę ? - spytałam z niedowierzaniem.

- Tak, przynajmniej będę miał na ciebie oko w jakimś stopniu i potem matka będzie na mnie mniej zła. 

-Okej, fajnie. - Nie do końca rozumiałam intencje tego chłopaka ale nie miałam przeciwwskazań żebym się zgodziła.

- Siedemnasta trzydzieści na dole - powiedział i po prostu wyszedł. Miałam pół godziny.

*********

Punktualna, żeby nie wkurzyć kuzyna, skoro mamy chwilowy sojusz, ubrana w czarną przyległą sukienkę przed kolano,  jeansową kurtkę i białe trampki, czekałam na Brysona. Miałam nadzieję, że dobrze się ubrałam, nigdy właściwie nie byłam na imprezie. 

Bryson pojawił się na dole w czarnej koszuli i spodniach pod kolor, bez przywitania wyminął mnie i poszedł do drzwi, pognałam więc za nim, jednak chłopak zamiast poczekać na Bena skierował się do garażu, a tam poszedł do sportowego, czarnego samochodu.

-Idziesz czy nie ? - otrzeźwił mnie tym pytaniem. Sama więc podeszłam do samochodu, ale wsiadając musiałam zadać to jedno pytanie.

-Masz prawo jazdy ?

-No oczywiście że mam- prychnął - Ben jest spoko, ale czasami ma zbyt długi język i za dużo by rodzicom mówił. 

Ruszyliśmy w drogę przy odgłosach radia. 

Mijaliśmy drzewa, domy, wieżowce, jechaliśmy chwilę przez centrum, i wtedy Bryson przemówił 

-O północy będziemy się zbierać, chyba że będziemy się zbyt dobrze bawić, ale jak coś to się dogadamy, masz być w przyzwoitym stanie, żebym nie musiał cię wynosić stamtąd. - oświadczył 

-Z Powrotem też będziesz prowadził ? - zapytałam 

-Tak, a kto inny ? 

-Czyli nie zamierzasz pić ?

-Nie,  jak już to jedno piwko, bądź spokojna, masz farta, że trafił ci się taki odpowiedzialny kierowca. - uśmiechnął się zwycięsko. A ja naprawdę byłam wdzięczna, że trafił mi się tak odpowiedzialny kierowca. 

********

Impreza miała zacząć się o osiemnastej, o osiemnastej zero pięć  Bryson parkował przed dużym domem, był duży jednak nie była to willa jak nasza. 

-Dobra to do zobaczenia o północy, jakby co to pisz do mnie. Idź, a ja jeszcze zapalę. 

-Okej, dzięki. - posłałam chłopakowi wdzięczny uśmiech. 

Podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek, po chwili Dayton otworzył mi drzwi. 

-Siema Clara, cieszę się że jesteś. - powiedział po czym objął mnie na powitanie. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo za plecami usłyszałam chrząknięcie które przerwało naszą chwilę czułości.

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz