46

18 2 1
                                    

Wybiło już 1000 wyświetleń, Wow, nie spodziewalm się, bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom i mam nadzieję, że to nie tak, że jedna osoba nabija po 100 wyświetleń hahaha.
Miłej lektury robaczki. Elila.
*********************************************



Trzyosobowy pokój, który zajmowałyśmy w hotelu niezwykle mi się podobał, ponieważ był to zwykły pokój, zwykły hotel dla normalnych ludzi, a nie dla bogaczy. Trzy łóżka, stolik z trzema krzesłami, szafa i szafki nocne przy każdym łóżku. To wystarczające wyposażenie jak na te kilka dni pobytu. Tak dla normalnych ludzi wystarczy, ale nie dla Brysona, który tuż po zobaczeniu pokoju, napisał do mnie wiadomość z zapytaniem Jak on ma przeżyć bez lodówki w Zasięgu ręki. Nie tylko on narzekał. Jade również nasza kwatera nie przypadła do gustu. Dla niej, łóżko było za twarde, a pościel zbyt mało sterylna. Bryson tak narzeka na to, że dziewczyna się do niego przymila, ale w głębi, mają dużo wspólnego.

     Kiedy każdy już rozpakował się i ogarnął, chłopcy zawitali do naszego pokoju, sprawdzić czy na pewno nasz nie jest lepszy. Bryson trochę ponarzekał, Dayton się z niego śmiał, a cała reszta tylko przewróciła oczami na krytyczne komentarze Mojego kuzyna.

     Aż do koncertu nie działo się nic nadzwyczajnego. Chodząc po mieście razem z Bridget ciągle zatrzymywałyśmy się na zdjęcia, z racji tego, że dostałyśmy zakaz wchodzenia do jakichkolwiek sklepów innych, niż spożywcze, musiałyśmy znaleźć inną rozrywkę, dlatego prawdopodobnie mamy Zdjęcie z każdym mijanym krzakiem. Po doświadczeniach ze mną w Paryżu, chłopcy nie wpuścili mnie nawet do sklepu z pamiątkami, ale Bryson, dobrodusznie wszedł sam i kupił mi magnes i breloczek.

************
Jak prawdopodobnie na każdym takim rodzaju wydarzeniu, chociaż co ja wiem, nigdy nie byłam, było mnóstwo ludzi, naprawdę ogrom. mieliśmy miejsca stojące na płycie, co oznacza, że bliżej artysty i zarazem stojąc. Kilka godzin stania bez przerwy, dzięki Colt, wielkie dzięki. Nigdy więcej. Z nadzieja, że muzyka będzie chociaż w mairę dobra stałam tam razem z przyjaciółmi i podekscytowanym Coltem.
Kiedy artysta zaczął show, wiedziałam, że to jednak nie mój typ, jednak Colt był zachwycony, Bridget zabijała czas gapiąc się w telefon, Dayton ogłosił, że wybiera się do toalety, a Bryson poszedł razem z nim, żeby sam się nie zgubił, co w tym miejscu było bardzo prawdopodobne, lepiej niech się gubią we dwoje. 

-Kojarzysz tą piosenkę Taylor Swift, przy której wszyscy się oświadczają?- zapytał nagle Trey stojący koło mnie.

-Tak, wiem, że jest jakiś taki zwyczaj.- potwierdziłam, a po chwili chłopak chwycił mnie za ręce i obrócił w swoją stronę.

-Ja się jeszcze nie oświadczam, więc nie potrzebuję Taylor Swift, ale w tych wyjątkowych okolicznościach chciałem zapytać.- przerwał na chwile puszczając mnie jedną ręką- Czy zostaniesz moją dziewczyną?-

wyciągnął w moją stronę pudełeczko ze złotą bransoletką z różowym kryształowym serduszkiem, pasującą do kolczyków, które aktualnie miałam na sobie, a tym pytaniem zagłuszył głośne brzmienia gitary elektrycznej i perkusji.

Oniemiała spojrzałam w jego oczy. Minęła chwila zanim otrząsnęłam się z szoku. Spojrzałam ponownie na czarne pudełeczko, przeniosłam wzrok na pełnego nadziei Treya, skinęłam głową i zaczęłam się uśmiechać jak głupi do sera. MÓJ CHŁOPAK porwał mnie w ramiona mocno przytulając. Już wiem, że będę zdecydowanie nadużywać tego określenia. Po usłyszeniu pierwszej piosenki tego wieczoru, do głowy by mi nie przyszło,że do hotelu wrócę z uśmiechem na ustach, a tu proszę, taka niespodzianka.

Nie wiedziałam co się działo przez resztę koncertu, byłam totalnie zmęczona. Zaślepiona miłością. Nie, no, jeszcze za wcześnie, żeby to tak ująć, ale na pewno jakaś połowa mojego mózgu przez to wyparowała. Pamiętam za to dobrze moment, kiedy wracając, trzymałam za Rękę Treya, a ten nagle podnosząc nasze splecione ręce krzyknął w stronę naszej ekipy ,,Mam dziewczynę!,,. Nikt nie był tym zdziwiony, zdaje mi się, że usłyszałam nawet ciche ,,no w końcu,, , czyli nie tylko my widzieliśmy pewne iskierki między nami.

***********
Kolejne tygodnie wakacji spędziłam w domu, często wychodziłam na miasto z Breen i Madlen, ale zdecydowanie najczęściej, do galerii z Bridget, za każdym razem po najmniejszą pierdołę, żadna z nas nie chciała latać do sklepu sama, dlatego dużo czasu spędziłyśmy na wspólnych zakupach, bo raz Bridget zabrakło tego konkretnego cienia do powiek, którego użyła ta laska z tutorialu na youtubie i ona musiała go kupić, mimo iż miała pierdyliard innych niemal takich samych odcieni kosmetyku. Moja przyjaciółka wkręciła się w makijaże artystyczne i przez wakacje jej kosmetyczka powiększyła się niemal trzykrotnie, bo przypomnę, makijaże można robić, ale później trzeba je czymś zmyć, dlatego jedna trzecia zawartości jej toaletki, to były produkty do zmywania makijażu, testowała płyny, mleczka,pianki, żele, jednak na podium swoje miejsce zajął olej kokosowy, którego cały półlitrowy słój stał na toaletce Bridget. Inne nasze wycieczki dotyczyły na przykład mojego książkocholizmu. Kiedy mogę kupić książkę w dniu premiery, a nie, czekać na promocje, zrobię to. Tak właśnie robiłam już kilkakrotnie tego lata, a nawet stałam w kolejce po autograf do jednej z autorek, no tutaj jednak Bridget wymiękła, ale Trey dzielnie piastowała przy mnie jako MÓJ CHŁOPAK.

Jednego dnia, kiedy fatalnie czułam się przez okres odmówiłam Bridget wyjścia. Zwyzywała mnie od najgorszych, ale wiem, że i tak przyjdzie do mnie z paczką żelek na przeprosiny, zwłaszcza, kiedy wie, że jestem w stanie przeklętym. Tak więc gdy usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju, spodziewałam się Bridget. Ku mojemu zaskoczeniu, do środka weszli Bryson i Trey.

-Co robisz ?- zapytał ten pierwszy rzucając się brutalnie na wolną część łóżka koło mnie.

-Oglądam. Nie przeszkadzaj mi, a najlepiej to się do mnie nie odzywaj.

-Dlaczego?- odparł zszokowany

-Bo mnie wkurzasz.

-A co tam oglądasz? - odezwał się Trey, delikatniej niż Bryson kładąc się po mojej drugiej stronie.

-Ty też się nie odzywaj.

-A ja dlaczego?- zapytał z niezrozumieniem dorównując Brysonowi

-Zdradzasz mnie.

-Co ty mówisz? Z kim niby?

-Z nim- wskazałam palcem na kuzyna- przyszedłeś do nas dla niego a nie dla mnie, gdyby było inaczej, już od…- zrobiłam krótką pauzę, żeby zobaczyć, ile czasu minęło z oglądanej przeze mnie bajki - od pół godziny leżałbyś ze mną.- powiedziałam nie kryjąc oburzenia.

-Nie dąsaj się tak, teraz obejrzymy razem z tobą . A co właściwie oglądasz?- Trey próbowała załagodzić sytuację.

-,,Piękną i bestię,, chociaż wy, ignoranci pewnie nawet nie wiecie co to takiego

- I tu się zdziwisz -zaczął Trey zagadkowo.

-Bo akurat to znamy na pamięć- dokończył Bryson

-Ta jasne

-Jeszcze się przekonasz.

Po upływie kolejnej pół godziny bajki, kiedy przyszedł czas na piosenkę, do której tańczyli Bella i Bestia, Bryson sugestywnie spojrzał na Treya, co mój chłopak odwzajemnił. Już za chwilę dowiedziałam się o co im chodziło.

-Tej historii bieg- zaczął śpiewać Trey

-Tururururu- wydał z siebie dźwięk Bryson chyba próbując naśladować podkład instrumentalny.

-Stary jest jak świaaat- kontynuował Trey

-Turuturutu- dodał Bryson. Kolejnej linijki już nie zaśpiewali bo oboje wybuchnęli śmiechem, a ja, jak na poczatku siedziałam oniemiałą, dołączyłam do nich w salwie śmiechu.

-Okej. Już nigdy w was nie zwątpię. - stwierdziłam, kiedy wszyscy uspokoiliśmy się po napadzie śmiechu.

-Ale nie podejrzewałabym was o przynależność do fanklubu disneya.

-To nie my. Bridget za dzieciaka była fanką księżniczek, no niestety przez to, my też. Piękna i Bestia , ta mroźna kraina…

-Że ,,kraina lodu,, ? - przerwałam Brysonowi wyliczanie poprawiając go.

-Nooo i to jebane mam tę moc. Do dzisiaj obudzony w nocy o północy ci to zaśpiewam.- powiedział jakby oglądanie tego było dla niego katorgą, a założę się, że sam uwielbiał Olafa.

-No to dwaj. Na zboczach gór biały śnieg nocą lśni…- zaczęłam śpiewać zachęcając kuzyna aby kontynuował za mnie.

-Nie - odpowiedział krótko na moją propozycję

- I nietknięty…

- Nie

- Stopą trwa...

- Nie

- Królestwo samotnej duszy…- próbowałam dalej

-Nie

- A królową jestem ja…

-no i niech tak zostanie, ja spadam- Bryson zwinnie wywinął się od moich dalszych prób namówienia go do zaśpiewania. Wyszedł z pokoju, a Trey, przyglądał się nam z boku, zapewne dziękując sobie, że nie odezwał się ani słowem.

*********************************************
(PS. To jeden z moich ulubionych rozdziałów :))

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz