Hawaje są piękne. Taka przejrzysta woda, słońce i piasek który jest wszędzie po pięciu minutach spędzonych na plaży. Właśnie leżałam na takiej plaży kiedy dostałam wiadomość.
Trey: Cześć, jak wakacje ? - mimowolnie uśmiechnęłam się co zauważył Bryon który właśnie wyszedł z wody-A ty co się szczerzysz do tej komórki ?
-Wygrałam właśnie spotkanie z Ryanem Goslingiem - odpowiedziałam
-Ciekaw kto puści cię na takie spotkanie - odpowiedział Bryson na co przewróciłam oczami i spojrzałam w telefon bo dostałam kolejną wiadomość
Trey: myślałem, że może jak wrócisz wybierzemy się gdzieś razem ?
-A na inne spotkanie ? - zwróciłam się do Brysona
-Jakie spotkanie ?
-Jak wrócimy Trey chce mnie gdzieś zaprosić -i wym momencie zastanawiam się dlaczego właśnie Brysona pytam się o pozwolenie na wyjście.
-A co, pan Gosling nie wystarcza ?
-nie no, żartowałam z tym, nie zobaczę Ryana, ale wiesz jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, muszę więc zadowolić się Treyem. - powiedziałam na co kuzyn parsknął śmiechem, po czym obrócił się i wrócił do wody a ja odpisałam Treyowi bo wiedziałam, że tak naprawdę nikt nie będzie miał nic przeciwko naszemu spotkaniu.
ja: jasne, jak tylko wrócę odezwę się. A na razie jak spędzasz wakacje ?
Trey: siedzę w domu , nie wyjeżdżam nigdzie w tym roku. -bardzo dobrze rozumiałam chłopaka, sama niedawno całe wakacje spędzałam w domu, teraz jednak cieszyłam się słońcem z moją nową rodzinką.
Po skończonym plażowaniu udaliśmy się na obiad. Krewetki w przeróżnych postaciach patrzyły na mnie z talerzy, nigdy wcześniej nie jadłam owoców morza, dlatego zdecydowałam się na inne dania głównie z warzywami, ryżem, rzeczy z kokosem jadłam tutaj na każdym kroku więc przy obiedzie zrezygnowałam z tego na rzecz koktajlu z ananasa. Leniuchowanie tutaj dla nas również było na porządku dziennym więc zgodnie wróciliśmy do hotelu na odpoczynek.
Kolejne dni mijały w podobny sposób, pływanie, jedzenie, zwiedzanie, ale były to najlepsze wakacje w moim życiu, w jeden dzień potrafiłam zrobić tyle kroków, co przez tydzień w domu, co prawda potem byłam tak zmęczona, że spałam do dwunastej ale las deszczowy był tego wart.
Właśnie spędziliśmy ostatni wieczór w pobliskiej knajpce czekając na jedzenie i oglądając jak piękne tancerki tańczą taniec hula. Brysonowi najbardziej się podobało, ja widząc ten sam układ po raz trzeci stwierdziłam, że sięgnę po telefon. Miałam jedną wiadomośc od Treya sprzed 20 minut. Skoro tutaj była godzina 19, to w Nowym Jorku musiało być po północy, czyli chłopak pewnie jeszcze nie śpi.
Trey: Jak wakacje?
Ja: Czemu nie śpisz?
Trey: Noc jeszcze młoda
Ja: co robisz w takim razie
Trey: patrzę w gwizdy. Wiesz, że jak teraz też spojrzysz w gwiazdy będziemy patrzeć w sumie w to samo miejsce? Niebo jest jedno. - uśmiechnęłam się i faktycznie spojrzałam na niebo,nie było jeszcze całkiem ciemno ale jakieś świecące punkciki już się przebijały.
Trey: Właśnie widzę wielka niedźwiedzicę
Ja: Nie wiedziałam, że znasz się na gwiazdach, za zawsze jak patrzę widzę światełka, nie znam żadnych gwiazdozbiorów.
Trey: Ja tak naprawdę też nie, jedyna gwiazda jaką rozpoznaje to słońce - parsknęłam śmiechem i po chwili rozejrzałam się, czy nie zwróciłam czyjejś uwagi. Jedynie ciocia posłała mi zaciekawione spojrzenie************
Znów ten cholerny samolot. Ja nie wiem, czy nie ma innych środków transportu? Statek, pociąg, zaprzęg konny? Jak kiedyś bardzo chciałam przelecieć się samolotem, tak teraz zrobiłabym wszystko, żeby nie lecieć. Przeleciałam się raz, zobaczyłam jak to jest, wystarczy mi. Niestety Redfordowie dużo latali. Dzisiaj wracaliśmy do domu, połowa lipca ale moje wakacje trwały już prawie miesiąc i zdążyłam zrobić więcej, niż przez połowę wakacji w Georgii.**********
Odespałam podróż i dzisiaj miałam ważną sprawę do załatwienie, musiałam odebrać moje świadectwo ze szkoły, Bryson co prawda też ale jemu nie spieszyło się do tego, dlatego jako dobra kuzynka postanowiłam go zmotywować do działania, odbierze swoje świadectwo i przy okazji i mnie podwiezie.
Około godziny dziesiątej trzydzieści wpadłam do sypialni Brysona-Wstajemy, mamy nowy dzień.
-Odejdź zła kobieto
-Masz zadanie bojowe - zwróciłam się do kuzyna jak to miewał w zwyczaju robić mój tata.
Chłopak obrócił głowę w moja strone i otworzył jedno oko- Jakie ?
-Jedziemy do szkoły
-Jakbyś nie zdążyła zauważyć są wakacje
-Wiem, ale musimy jechać odebrać świadectwa, chyba, że ty swojego nie dostaniesz bo zapomniałeś oddać książkę do biblioteki. - zaśmiałam się jednak chłopak nie podzielił mojego humoru
-Nie mów…
-Nic nie mówię
-Zapomniałeś oddać książkę ? - zapytałam wprost
-Czy ty mnie widziałaś kiedyś z książką ?
-No a ja wiem co cię napadnie, jakiś podręcznik zgubisz, nie będziesz miał internetu a zaraz sprawdzian, to sobie jakąś książkę wypożyczyłeś
-Bardzo podkoloryzowana sytuacja.-Dora, nie wymądrzaj się, tylko wstawaj.
-Zaraz.
-Masz dziesięć minut! - krzyknęłam stojąc już w progu i sama poszłam się szykować.
Ubrałam jeansowe spodenki, białą bluzkę i w oczekiwaniu na Brysona zeszłam zjeść śniadanie. Przez cały pobyt w tym domu zdążyłam dowiedzieć się, że Glory ma bardzo dziwny grafik pracy, tak właściwie, jest kiedy do niej zadzwonią, czasami ma cały tydzień wolny, albo cały tydzień jest w pracy, dzisiaj miała wolne więc moje śniadanie to standardowe, kreatywne, niebanalne tosty. Zrobiłam też porcje dla kuzyna żeby oszczędzić nam czasu na jego śniadanie. Po dwudziestu minutach ujrzałam kuzyna w kuchni.
-Proszę, zrobiłam ci śniadanie - powiedziałam podsuwając mu talerz z tostami.
-Dzięki - powiedział jeszcze wyraźnie niezadowolony z tego, że musiał wstać.
Po zjedzeniu śniadania zapakowaliśmy się do samochodu Brysona i pojechaliśmy do szkoły.
-A już miałem nadzieję na dwa miesiące spokoju od tego przeklętego ośrodka - zaczął marudzić po drodze-Oj to tylko chwila, nie dramatyzuj
-Nie wiem jak ja to przeżyję, chyba nie dam rady tam nawet wejść - zaczął naprawdę dramatyzować odgrywając oskarową rolę na co pokręciłam głową z dezaprobatą.
Chwilę jechaliśmy w ciszy, kiedy postanowiłam znowu się odezwać.
-Jak właściwie poznaliście się z Treyem, Bridget i Coltem? - zapytałam
-Nasi rodzice często współpracują więc od dziecka siłą rzeczy spotykaliśmy się i taka nasza paczka poszła razem do liceum, Jade przyplątała się po drodze, ale wiesz jak z nią jest, no i jeszcze czasem Dayton, jak byliśmy młodsi to nawet się razem bawiliśmy, teraz często widuję jego i jego rodziców na pokazach matki, bo jego matka jest jakąś fanatyczką, nie wiem dokładnie.
-Super, że wasza przyjaźń przetrwała tak długo.
-Wiesz jakby nie przetrwała, życie każdego byłoby cięższe bo do niedawna, rodzice zabierali nas na naprawdę wiele spotkań, a na takie gdzie nie mogli nas zabierać kiedyś wynajmowali niańkę i robiło się takie mini przedszkole.
W szkole szybko się uwinęliśmy ze świadectwami, Bryson tylko mnie nabierał, że nie dostanie swojego. W drodze powrotnej umawiałam się z Madlen i Breen na wspólne zakupy i generalnie byłam skupiona na telefonie, za bardzo skupiona, dlatego nie usłyszałam rozmowy kuzyna.
*********
Po południu czekałam na Bena, który lada moment miał przyjechać, żeby zawieźć mnie na spotkanie z przyjaciółkami. Właśnie miałam sięgnąć po sok pomarańczowy kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi, nie spodziewałam się nikogo więc z myślą, że to goście Brysona poszłam otworzyć drzwi.
W zasięgu mojego wzroku staną chłopak którego kompletnie nie spodziewałabym się ponownie zobaczyć
CZYTASZ
Nowy promień słońca
Roman d'amourStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...