28

18 3 0
                                    

Razem z Brysonem tak jakby urwaliśmy się z lekcji. Ale tylko dwóch ostatnich… I to wszystko w szczytnym celu. Ciocia I wujek wracają dzisiaj z podróży. Fakt, miał ich odebrać Ben, ale niespodzianka w postaci kochanych dzieci i szczęście po ich zobaczeniu powinno być wystarczającym powodem do usprawiedliwienie naszej nieobecności w szkole. Tak więc właśnie zmierzaliśmy na halę przylotów. 

Na ogromnym obszarze mnóstwo ludzi czekało tak jak my, dobrze, że Bryson znał lotnisko, ale nie dziwię mu się, on często latał, ja sama nie odnalazłabym nawet odpowiedniego wejścia, a z nim… odnaleźliśmy nawet Bena który czekał pośród innych podróżujących.

-A wy dzieciaki co tu robicie ? Nie macie teraz lekcji ? - zapytał od razu po tym jak nas zobaczył. 

-Ale to wyjątkowa sytuacja. Beeenio - chłopak próbował się podlizać 

-Mhm, bo ty się za rodzicami tęskniłeś, biedne dziecko - odparł Ben z ironią 

-No ja może nie ale Clara się bardzo stęskniła - mężczyzna popatrzyła na mnie i odrzekł

-Mhm, ale jakby co to się nie znamy.

-Tak jest - potwierdził Bryson i w twierdzeniu że się tęskniłam, nawet bardzo się nie pomylił, od śmierci taty, czasem mam poczucie, że czegoś mi brakuje, właściwie kogoś, wtedy często chodziłam do cioci  po prostu ją przytulałam, ten czas kiedy nie było jej w domu był wyjątkowo trudny. 

Na lotnisku, w oczekiwaniu obserwowałam ludzi wokół, cholernie mnie ciekawiło gdzie się wybierają. Jakaś bogata para robiąca wakacje w środku roku, Biznesmen lecący załatwiać interesy za granicą. Starsza pani która leci odwiedzić wnuki. tałam pośród nich wszystkich i zastanawiałam się gdzie ja będę podróżować, chciałabym latać w podróże służbowe, pracując można poznawać świat, co prawda do podróżowania nigdy mnie nie ciągnęło, ale to dobrze, bo nie mieliśmy środków na podróże, wakacje raz w roku w górach to jedyne podróże jakie odbywałam, szkolne wycieczki to inny wymiar więc ich nie liczę, raz byłam w Paryżu, wtedy bardzo chciałam go zobaczyć, ale po tej wycieczce cieszyłam się, że przeżyłam, a nie z tego, że zobaczyłam wieżę eiffla, w tym momencie mój mózg nawiedziła myśl, że mam szansę zobaczyć kawałek świata, z Rekordami byłam już w Meksyku, może zasugeruje kierunek następnych wakacji. 

Moje rozmyślania przerwał głos cioci który słyszałam już z daleka.

-Dzień dobry państwu, nie wiedziałam, że mamy nowy personel do spraw podróży, Ben, mówiłam ci, że nie potrzebujemy więcej kierowców i żebyś nawet nic nie wspominał o pracy swoim znajomym. 

-Przepraszam pani Roso, ale nie znam tej dwójki

-Aha, czyli nie masz nic wspólnego z ich obecnością tutaj ? 

-I nieobecnością na lekcjach ? - dodał wujek kiedy stali już na tyle blisko żeby nie podnosić głosu.

Zamiast odpowiedzi rodzice Brysona otrzymali przytulasy ode mnie i swojego syna.

Po pięknym, rodzinnym powitaniu trzeba było ruszyć się w drogę do domu.

-W ramach serwisu podróżniczego, ja zabiorę pańskie bagaże. - powiedział Bryson zabierając walizkę od wujka, podczas gdy Ben prowadził już walizkę cioci.

-A ja profesjonalnie poprowadzę państwa do wyjścia - odparłam ja, wskazując ręką w prawą stronę - Bryson jednak, przechodząc koło mnie, szybko przekręcił moją rękę w lewą stronę, na co wszyscy parsknęli śmiechem. Mówiłam, że bez niego nawet wejścia bym nie znalazła ? Wejście może tak, ale wyjście jak widać już nie.

W domu wszyscy zasiedliśmy do obiadu i każdy opowiadał o swoich przygodach sprzed ostatnich dni. Po obiedzie cioci akazała zanieć wujkowi walizki do ich sypialni.

-Dobra, to ja idę nas rozpakować, bo wszystko zdąży się dwa razy pognieść.

-A w samolocie to padnięta i nie miała, pamiętaj Bryson nigdy nie ufaj kobiecie. - powiedział wujek

-ejjj - pisnęłam, na co wujek puścił do mnie oczko a ciocia jedynie posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. 

**************

Następnego dnia w szkole okazało się, że nie mam żadnych nieusprawiedliwionych nieobecności. Jednak uśmiech dziecka działa cuda. 

-Umiesz coś na sprawdzian z biologii ? - zapytałam siadającej na ławce obok mnie Breen 

-A wyglądam jakbym umiała ? 

-Nic z tego nie rozumiem, Bryson też nie jest orłem z fizyki i nie mógł mi nic wytłumaczyć

-To może zapytaj tą woją nową koleżaneczkę z paczki brysona - zaproponowała z lekką pretenja w głosie, Breen był trochę zazdrosna, że kumpluję się z paczką Brysona, w końcu oni byli ci popularni, a ja byłam ta nowa, mimo, że się chyba przyjaźnimy, breen w przeciwieństwie do Madlen nie ma do mnie pełnego zaufania i zadaje się ze mną tylko dlatego, że jestem kuzynką Brysona 

-Nie ma jej w szkole.

-No to obie mamy problem.

Zabrałam swoje rzeczy i bez słowa udałam się do biblioteki, tam przesiadują mądrzy ludzie, może szczęśliwie trafię na fanatyka biologii który akurat będzie czytał książkę o układzie nerwowym i zechce mi pomóc. 

Zamiast fanatyka biologii spotkałam Trey.

-O cześć Clara

-Cześć, co wypożyczasz ?  zagadnęłam widząc książkę w ręku chłopaka 

-,,Zbrodnię i karę,,  muszę to przeczytać na angielski, czuję, że będzie ciężko. A ty po co przyszłaś ?

-muszę poczytać coś o układzie nerwowym, mam dzisiaj sprawdzian a zapomniałam swojego podręcznika.
-Mogę ci pożyczyć moje notatki, miałem to już a w szafce mam całe archiwum notatek, masz szczęście, bo biologię to akurat kolekcjonuję, z takiej fizyki to nawet nie robię tych notatek.

-Bardzo by mnie to uratowało

- no to chodź.

Doszliśmy do jego szafki i chłopak faktycznie miał archiwum notatek.

-Wow, po co ci to wszystko ?

-To tylko biologia i chemia, kopie mam w domu, chcę dostać się na studia medyczne, i te przedmioty muszę mieć opanowane.- odpowiedział grzebiąc w papierach.

-ambitnie

-mhm, o mam, proszę.

-dziękuję, w zamian mogę ci opowiedzieć o książce Dostojewskiego 

-dzięki za prpozycję ale mam już jedna kiażkę do przeczytania, żeby mi się nie pomieszały. 

-Ale ja mówiłam właśnie o twojej lekturze. Przerabiałam to już w starej szkole. 

-Aaa, w takim razie byłoby ekstra, wpadnę do wa w piątek w takim razie. 

-Dobra, to do zobaczenia. 

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz