11

45 5 1
                                    

Naszym lokum okazał się apartament w jednym z tych luksusowych hoteli, nawet tutaj dostałam swój pokój. Podróż nie była długa, więc nikt nie był zmęczony, od razu mogliśmy zacząć zwiedzanie. Po całym dniu spacerowania, zwiedzania i testowania lokalnych przysmaków, który spędziłam o dziwo przy boku Brysona, nasze relacje tak się ociepliły, że ten zdecydował zabrać mnie ze sobą wieczorem na imprezę w jednym z pobliskich klubów, co niesamowicie mnie ucieszyło.

Po kolacji, o godzinie dwudziestej, wyszliśmy z hotelu za przyzwoleniem cioci i wujka. Oni naprawdę muszą nam ufać skoro puścili dwójkę nastolatków na prawie nocną imprezę w obcym kraju. Znaczy dla mnie obcym. Nie wiem czy oni byli tu już wcześniej. 

Kiedy staliśmy pod klubem, Bryson postanowić dodać wieczorowi trochę uroku.

-Dobra, słuchaj, wchodzimy tam i będziemy udawać parę. - oświadczył.

-Co ? Dlaczego ? - niemalże krzyknęłam, i tak mało kto zrozumiałby co krzyknęłam.

-Żeby żaden oślizgły typ się do ciebie nie przykleił. 

-Mhm, za późno, z jednym właśnie stoję.

-Eee, Uważaj bo wrócisz się do hotelu. - zagroził mi wystawiając palec wskazujący prawej ręki.

- Nie denerwuj się tak, bo ataku serca dostaniesz staruszku. - dalej miałam z niego ubaw, z czasem oboje przesuwaliśmy granice i odzywaliśmy się do siebie więcej, i bardziej swobodnie.

-Żebyś ty ataku astmy nie dostała. - prychnął 

-Właśnie masz ze sobą leki ? 

-Jezuuu, nawet twoi rodzice tak mnie nie kontrolują. - powiedziałam przewracając oczami.

- Bo to nie oni będą z tobą użerać się sam na sam cały wieczór.

Weszliśmy do klubu po odstaniu kilku minut w krótkiej kolejce.

W rodku błyskało mnóstwo kolorowych świateł, głośna muzyka dudniła w uszach, a tłum ludzi ocierał się o siebie z braku miejsca. 

Na początku podeszliśmy do baru, ale tylko po to, żeby spełnić wymysł Brysona, który wykupił nam lożę. Szybko się tam przenieśliśmy, a na miejscu już, podeszła długonoga kelnerka zbierająca zamówienia, która ewidentnie wpadła w oko Brysonowi. Kiedy zamiast spojrzeć w kartę i wybrać co zamówi, ostentacyjnie gapił się na tę kelnerkę postanowiłam ukrócić to jego zachowanie, w końcu jako mój chłopak powinien się kontrolować. 

-Ekhem - dyskretnie zwróciłam na siebie uwagę tej dwójki 

-Kochanie, dla mnie będzie martini, a ty co zamówisz ? - powiedziałam słodkim głosem. 

Bryson posłał mi groźne spojrzenie po czym odparł do kelnerki

-Dla mnie będzie whiskey z colą, a dla niej przynieś jakiegoś lekkiego szampana. 

Dziewczyna kiwnęła głową i odeszła 

Z chłopakiem posłaliśmy sobie wrogie spojrzenia, ja, bo zmienił moje zamówienie, on, bo zepsułam mu szansę na podryw.

-Co to było ?- zaczął pierwszy

-Jak to co ? Chciałeś podrywać jakąś siksę na oczach swojej dziewczyny ? - zapytałam i teatralnie zatrzepotałam rzęsami.

-Jeszcze nikt nie wiedział że jesteś moją dziewczyną - podczas wypowiadania ostatniego słowa zrobił cudzysłów w powietrzu.

-Wiesz co, wrócę jak się trochę napijesz, może wtedy będziesz bardziej znośny… - odparłam wstając z czerwonej kanapy kierując się na parkiet, a dobiegającą ciszę ze strony Brysona uznałam za przyzwolenie, w sumie, nawet jakby się stawiał, też bym się postawiła i  tak czy siak poszła tańczyć.

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz