18

28 3 0
                                    

W środę od razu po szkole zaszyłam się w swoim pokoju, tego dnia z wizytą mieli wpaść koledzy Brysona, a ja zastanawiałam się czy chcę ich poznać. Uświadomiłam sobie też, że nie widziałam w tym domu żadnych gości, nikt nigdy tu nie przyszedł, pomijając rodzinę, z którą ciocia i wujek nie mieli najlepszych kontaktów, nie widziałam też żadnych z ich znajomych. Ale dlaczego tak naprawdę nie było tu żadnej innej rodziny ?
Przy obiedzie postanowiłam zapytać ciocię o moje wcześniejsze rozmyślania.
-Mogę o coś zapytać - zapytałam grzebiąc łyżką w zupie szpinakowej.
-Oczywiście słoneczko - odparła ciocia.
-Dlaczego tak właściwie nie utrzymujecie kontaktu z resztą rodziny ?
Po chwili ciszy ciocia zdecydowała odpowiedzieć.
-Wiesz Clara, ludzie potrafią być okropni i nieczuli. Kiedyś, normalnie spotykaliśmy się, ale w pewnym momencie, właściwie kiedy, moja firma zaczęła wybijać się na rynku, zrobiło się o niej i o mnie głośno, a statu naszego życia znacznie polepszył się, niektórzy zaczęli to wykorzystywać, to że mam pieniądze, a rodzina powinna sobie pomagać, zażądali tej pomocy, jak się możesz domyślić finansowej. Kilka razy zgodziłam się, ale to zaczynało posuwać się za daleko. Powoli odsunęłam się od rodziny, aż jestem w tym miejscu gdzie teraz.
-Dlaczego zdecydowaliście się mną zająć ? - ciągnęłam pchnięta ciekawością.
-Kiedyś, nie przepadałam za twoją mamą, zastanawiałam się, dlaczego wybranką serca mojego brata została taka kobieta, ona zdawała się być piętnastolatką w ciele dwudziestolatki, była szalona, nigdy nie myślała o konsekwencjach, chciała mieć beztroskie życie. A później pojawiłaś się ty. Trochę uspokoiła swoje życie, jednak męczyło ją to. Wytrzymała siedem lat, jak sama wiesz, i zostawiła Lucasa z małą, uroczą dziewczynką. Byłaś uroczym i kochanym dzieckiem, w tych blond kucykach i różowej sukience.- Ciocia lekko wzruszyła się chyba i upiła łyk wody. Mnie samej ciężko było utrzymać łzy w oczodołach.
-Kiedy więc dowiedziałam się o śmierci twojego taty, przypomniałam sobie te dwa kucyki i ich właścicielkę. Zastanawiałam się co się z tobą stanie, a kiedy zgłosiła się do nas opieka społeczna, już wiedziałam. Nikt w domu nie protestował, i tak właśnie znalazłaś się teraz przy tym stole. - ciocia dokończyła historię, a ja na słowa o tym, że nikt nie protestował, przeniosłam zaskoczone spojrzenie na Brysona, kiedy ten poczuł na sobie mój wzrok, wzruszył jedynie ramionami.
W oczach mimowolnie zebrały mi się łzy, wstałam gwałtownie, podeszłam do cioci i mocno ją przytuliłam to samo powtórzyłam przy wujku, kiedy stanęłam koło Brysona zawahałam się chwilę, wtedy chłopak sam wstał ze swojego miejsca i objął mnie co natychmiast odwzajemniłam.

*******
Kiedy zbliżała się godzina odwiedzin znajomych Brysona, zaszyłam się w swoim pokoju, tak, taką strategię obrałam. Nie wychylać się. Udałoby się, ja się nie wychylałam, ale po godzinie odkąd siedzieli w pokoju kuzyna usłyszałam pukanie do mojego pokoju.
-Proszę - odpowiedziałam, odkładając telefon na szafkę obok łóżka na którym tkwiłam opierając się o zagłówek. Drzwi uchyliły się zza nich dojrzałam postać o czarnych włosach. Ostatnią osobę którą spodziewałabym się zobaczyć w moim pokoju. W drzwiach stała Bridget.
-Przepraszam, że przeszkadzam, Bryson dzisiaj powiedział nam prawdę, stąd wiem, że tu jesteś, żebyś nie pomyślała, że ja tak myszkuję po domu, nie znamy się też, ale potrzebuję pomocy. - z ust dziewczyny wypadło naprawdę dużo słów, ta ,,Barbie,, jak ostatnio ją określiłam, dzisiaj wyglądała inaczej niż zwykle w szkole, nie miałą makijażu, lub ył on na tyle delikatny, że niewidoczny, swój długie czarne włosy związane w koka z którego wypadło kilka pasm. W tym momencie wydawałą się też miła, nie tak jak w szkole kiedy kreuje swój portret suki. A może była taka dlatego, bo czegoś potrzebowałą.
-Jasne, jestem Clara, o co chodzi ? - wstałam z łóżka i podałam dziewczynie rękę posyłając uśmiech.
-Bridget, mam okres i nie mam ze sobą żadnych podpasek, ani nic, poratujesz ? - krzywo uśmiechnęła się.
-Tak, tak. powiedziałam i skierowałam się do łazienki, wyciągnęłam z szafki paczkę podpasek, położyłam je na półce obok umywali i obróciłam się do dziewczyny która została za otwartymi drzwiami w moim pokoju.
-Proszę, możesz skorzystać z mojej łazienki. - Bridget z uśmiechem i cichym ,,dziękuje,, wyminęła mnie i weszła do łazienki.
Nie komentowałam, nie mówiłam nic więcej do niej, wiedziałam, że ta sytuacja nie należy do tych komfortowych. Pamiętam kiedy w wieku dwunastu lat,  z tatą pierwszy raz kupowałam podpaski, a przed tym odbyłam rozmowę o tych damskich sprawach, podobno nie wiedział jak ze mną porozmawiać i wcześniej z notesem poszedł do sąsiadki zapytać o rady. Pani Palmer była bardzo miła, i nawet zaproponowałą, że sama ze mną porozmawia, tata odmówił, ale ona i tak na następny dzień zaprosiła mnie na herbatę i jeszcze raz omówiła temat, nawiasem mówiąc wyjaśniła wszystko lepiej niż tata, po tej rozmowie tak ją polubiłam, że chciałam zesfatać ją z moim tatą, ona koło czterdziestki, samotna, pasowałaby idealnie. Ale coś nie pykło.
  Po przeprowadzce do Nowego jorku podobny tre miałam kiedy pierwszy raz z ciocią musiałam kupić podpaski, ale był to jeden, pierwszy i ostatni raz, tutaj, specjalni ludzie robią zakupy, spożywcze, jak i te higieniczne, jak się przekonałam. W każdym razie podpaski mam dostarczane razem z papierem toaletowym, prawie jak świeże bułeczki.
Po około pięciu minutach czarnowłosa wyszła z łazienki. Była ładna, w szkole nie raz to widziałam, ale teraz bez tak ostrego makijażu była inaczej ładna, nawet w szarych dresach prezentowała się atrakcyjnie.
-Dziękuję jeszcze raz, i przepraszam za kłopot, ale tak to jest kiedy zadajesz się z samymi chłopakami. - ze śmiechem przewróciła oczami.
-Swoją drogą, ładny masz pokój. -powiedziała rozglądając się po wnętrzu mojej jaskini.
-Dziękuję, to owoc mojej współpracy z ciocią. - uśmiechnęłam się.
-Bardzo tu przytulnie, ale może chciałabyś posiedzieć chwilę z nami ? - od razu w głowie powróciły myśli o rozmowie z Brysonem, i o tym, dlaczego nie chciał poznawać mnie ze swoimi znajomymi.
-Wiesz co, dzięki, ale wolę zostać tutaj.
-A mogłabym może zostać chwilę z tobą ? Tak jak mówiłam, towarzystwo trzech chłopaków jest nieraz męczące. -  niepewnie zapytała, w tym momencie stała przedemną jakby całkiem inna osoba, niż ta którą widuję na szkolnych korytarzach. Postanowiłam dać jej szansę.
-Jeśli tylko chcesz…
Siedziałam na łóżku z nogami ułożonymi po turecku, a na przeciwko mnie, w tej samej pozycji, siedziała moja nowa koleżanka. Rozmawiałyśmy o wielu rzeczach, opowiedziałam jej trochę o moim życiu w Georgii, ona o swoich czasach z podstawówki, nie zabrakło też aktualnych tematów, obgadywania nauczycieli z naszej szkoły, dowiedziałam się gdzie jest najlepsza kawiarnia, najlepszy klub, i fryzjer w mieście. Dziewczyna przywołała też temat miesiączki, narzekała na męczący ból brzucha i namawiała mnie na wizytę u ginekologa kiedy dowiedziała się, że takowej jeszcze nie odbyłam.
Zadziwiające było to, że znałam ją tak krótko, nawet nie cały dzień, złapałam z nią naprawdę dobry kontakt, a nasze rozmowy potoczyły się na tak prywatny tor jak wizyty u ginekologa.
Przesiedziałyśmy półtorej godziny w moim pokoju, aż drzwi otworzyły się z impetem a w nich zobaczyłam sylwetkę mojego kuzyna. Kiedy dojrzał na łóżku razem ze mną Bridget, stanął z ręką zaciśniętą na klamce i po prostu przyglądał nam się przez chwilę. Ciszę postanowiła przerwać czarnowłosa.
-On tak zawsze ? - zapytała
-Nie, zazwyczaj puka.
Bryson otrząsnął się z pierwszego szoku.
-Dziewczyno, po całym domu cię szukamy - powiedziała lekko zdenerwowany
-No i znalazłeś, więc w czym problem ? - odparła Bridget.
-To, że pokój mojej kuzynki to ostatnie miejsce gdzie bym się ciebie spodziewał i ostatnie gdzie zajrzałem. Dwadzieścia minut chodzimy po domu !
-Brawo dla moich detektywów, że w ogóle zaczęli szukać, półtorej godziny tu siedzę !
Chłopak w moment zmienił wyraz twarzy na bardziej zakłopotany, jak mały szczeniak który zbił wazon.
-Dobra, po prostu chodź już, chłopaki też na pewno się martwią. 
-Wiesz co ? Ja chyba wolę zostać tutaj - powiedziała i posłała mi ciepły uśmiech który odwzajemniłam.
- To, może Clara też z nami posiedzi co ty na to ? - pytanie skierował do mnie.
A ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, dlatego zrobiła to za mnie Bridget.
-Taak ! - niemal krzyknęła i pociągnęła mnie za nadgarstek. 
We trójkę wyszliśmy z pokoju a Bryson krzyknął:
-Znalazłem ją !
Po chwili przy pokoju kuzyna dołączyli do nas Trey i Colt.
-Kurwa tutaj jesteś. - powiedział z ulgą na twarzy Colt.
-Matoły, siedziałam w pokoju obok. - dziewczyna wskazała na mój pokój.
-To nie moja wina, że nie było cię w lodówce, ale musiałem dokładnie sprawdzić.  - Colt uniósł ręce w obronnym geście.
-Dobra, wracajmy do pokoju Brysona- westchnęła Bridget.
-Ona idzie z nami ? - zapytał Trey wskazując kciukiem na mnie.
-A coś nie pasuje ? - Prychnęłam z pogardliwą miną .
-Dobra panowie uspokójcie się, bo chyba obie dzisiaj okresu dostały. - powiedział Bryson, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wepchnął mnie do swojego pokoju za resztą gości, puszczając do mnie oczko. 

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz