Piątkowe lekcje szybko dobiegły końca, siedząc już w samochodzie w drodze powrotnej, mój telefon zawibrował, informują o wiadomości. Mimowolnie uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam nadawcę, to Trey Anderson. Nie zdążyłam nic odczytać, bo Ben zwrócił na siebie uwagę chrząknięciem
-Oczy mnie mylą, czy to jakiś nowy absztyfikant.
-Ben, nikt już tak nie mówi, i nie, to kolega.
-oh, proszę, nigdy nie mogłem użyć zwrotu absztyfikant, mam syna, u Redfordów też był tylko Bryson, powiedzieć absztyfikantka nie jest takie fajne, bardziej skomplikowane, a też zawsze byłem ciekaw jak to jest mieć córkę i odpędzać od niej tych wszystkich napalonych kolesi, pozwól mi chociaż przez chwilę udawać że mam o kogo się tak zatroszczyć.- powiedział i zrobił minę godną kota w butach, co w wykonaniu pięćdziesięcioletniego mężczyzny wyglądało trochę dziwnie.
-Nie wiedziałam, że masz syna. -powiedziałam zaskoczona
-Tak, Leo, jest rok starszy od Brysona, zaczął w tym roku studia prawnicze.
-Wow, ambitnie.
-Tak, podziwiam go za to,chłopak ma cel, chce znaleźć dobrą pracę, dobrze zarabiać, zdobyć to, czego nie miał w dzieciństwie, bo wiesz, zanim zacząłem pracę u twojego wujostwa, nie przelewało nam się w domu, Leo był mały i na początku nie rozumiał dlaczego nie może mieć nowej zabawki, ja wtedy pracowałem jako taksówkarz, moja żona zajmowała się domem, ale było nieciekawie, kiedy tylko zacząłem nową pracę, wszystko się zmieniło, próbowałem wynagrodzić Leo jakoś te lata, teraz dokładam się do jego studiów, on sam też pracuje w jakiejś kawiarni, ale chce zapewnić swojej rodzinie godny start, żeby jego dzieci miały wszystko co zamarzą - dostrzegłam w oku Bena jakby zabłąkaną łzę, ale widać, że jest bardzo dumny z syna, ja sama nie znam chłopaka, a już go podziwiam, w tak młodym wieku, tak poważnie myśleć o przyszłości…
-Mam nadzieję, że kiedyś go poznać- powiedziałam z uśmiechem.
-Ooo, nie wykluczone, z Brysonem zna się bardzo dobrze, kiedy byli młodsi, czasem zabierałem do pracy Leo, wtedy z Brysonem bawili się w policjantów i złodziei, mieli wtedy około trzynaście lat, w wakacje czasem Leo nawet nocował u was. Też byś go polubła.
-Wtedy, mogę zgadywać, że to mój kuzyn był złodziejem - zaśmiałam się
-Cóż, z tego co pamiętam, wymieniali się, czasami obaj byli policjantami i na przykład tropili kto zostawił ślady butów w ogrodzie. No dobrze ale co z absztyfikantem którego mam odganiać ?
-Mówiłam już, że to tylko kolega, na dodatek kolega Brysona. - powiedziałam z udawanym oburzeniem.
-I kolega Brysona wypisuje do ciebie ? - Ben uniósł jedną brew do góry.
-Oh, skończmy na tym tę rozmowę, jeśli trzeba będzie kogoś odgonić dam ci znać. - powiedziałam i w końcu odczytałam wiadomość od chłopaka
,,Hej Clara, dzisiaj miałem iść z ekipą na tą imprezę ale, na weekend muszę być przytomny, nie mógłbym pić i musiałbym wcześnie wyjść, więc nie idę, ale pomyślałem, że może razem wyjdziemy ja jakąś kawę, skoro oboje nie idziemy ?,,
Czy to zaproszenie na randkę ?
Wiadomość od Treya pozostawiam na chwilę obecną bez odpowiedzi, muszę to przemyśleć, za tydzień ciocia i wujek wyjeżdżają a ja muszę zacząć się psychicznie do tego przygotowywać, chcę też na razie spędzić z nimi jak najwięcej czasu, Bryson pewnie przyzwyczajony jest do zostawania samemu najdłużej, ale ja, nie. Tata nigdy nie musiał wyjeżdżać w podróże służbowe, jego piekarni znajdowała się pięć minut piechotą od domu. Na rocznice też nie wyjeżdżał, bo nie miał z kim, nigdy chyba nie był nawet na randce po tym jak mama nas zostawiła. A ja, właśni zdobyłam nową rodzinę, poczułam tak jakby to , czego brakowało mi przez te lata sam na sam z tatą, przyzwyczaiłam się do rodzinnej atmosfery i nie chciałam tego stracić, dobrze wiedziałam,że to tylko na dwa tygodnie, ale coś wewnątrz mnie bało się ponownej straty.
CZYTASZ
Nowy promień słońca
RomansaStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...