Dzisiaj Trey miał przyjść do mnie na korepetycje, nikt z domowników nie miał nic przeciwko gościowi, Bryson nawet ucieszył się, miał nadzieję że przy okazji z nim spędzi trochę czasu.
Przygotowałam pokój, znaczy posprzątałam i ustawiłam przy biurku dodatkowe krzesło. Przyniosłam też sok i drobne przekąski.
Właśnie poprawiłam włosy upięte w kucyka kiedy rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Swoją drogą dzwonek w tym domu miał ponadprzeciętne brzmienie, słyszałam go w tym wielkim domu na drugim jego końcu.
-Clara ! - usłyszałam wołanie cioci spod drzwi. Kiedy zeszłam na dół Trey czekał na mnie przy schodach ubrany w szarą bluzę i jeansy.
-cześć- przywitał się
-hej, możemy iść do mnie, przygotowałam miejsce.- bez zbędnych pogawędek ruszyliśmy do mojego pokoju odprowadzani wzrokiem cioci.
-okej, siadaj. Masz swoją książkę?
-tak -wyjął lekturę z plecaka a sam zajął usiadł po turecku na moim łóżku
-ejj, gdzie z tymi buciorami ?! Wypad - zamachnęłam ręką od strony łóżka.
-okej, spokojnie -powiedział po czym zdjął buty i wrócił do poprzedniej pozycji.
-ale tak może Ci być ciężko, wiesz jakieś notatki zadania, do tego przydaje się biurko.
-spoko dam radę- odparł I przykład pozycję półsiedzącą.
-dobra, to od czego zaczynamy ? Znasz jakieś podstawowe informacje i tej książce? - pokręcił głową z zaciśniętymi ustami.
-czyli od początku - obróciłam się na obrotowym krześle w stronę biurka I zabrałam swoje notatki, po czym wróciłam do poprzedniej pozycji, zwrócona twarzą do chłopaka.
- Wszystko dzieje się w Rosji, a konkretniej w Petersburgu, wtedy stolicy Rosji. Teraz stolicą Rosji jest Moskwa jakbyś nie wiedział - chłopak posłał mi kpiące spojrzenie, przynajmniej tyle wiedział.
- Młody, były student prawa ma problemy finansowe, żyje w biedzie i korzysta z usług starej lichwiarki Alony, lichwiarką to coś jak teraz lombard, tylko to było mniej etyczne, zawyżone odsetki czy inne opłaty. W każdym razie główny bohater Rodion zastawił u niej zegarek po swoim ojcu, ale wie jak funkcjonuje lichwiarką i w głowie, jakby planuje jej morderstwo przekonany, że zrobiłby dobrze i pomógł społeczeństwu. Bo mimo że, uwaga spoiler, Rodion zabija lichwiarkę, nie jest całkiem zły, kiedy widzi w jakiej biedzie mieszka człowiek którego poznaje kiedy chce się napić piwa, zostawia jemu i jego rodzinie trochę pieniędzy, mimo że sam ma niewiele. - opowiadałam z fascynacją patrząc w notatki, ale w momencie kiedy zrobiłam przerwę i moje spojrzenie powędrowało do Treya, ten przyglądał się mnie jak zahipnotyzowany.
- powtórz co powtórzyłam- poleciłam
- mimo że zabił nie był całkiem zły - odparł nie odwracając wzroku od moich oczu
- może być- skwitowałam przerywając kontakt wzrokowy, jeśli dłużej patrzyłabym się w jego zielone oczy miałabym przypadkiem zapomnieć o Rodionie.
- a jest w tej książce jakiś wątek romantyczny ? - zapytał nagle namiętnie przyglądając się jednej z moich ozdobnych poduszek z różowym futerkiem.
- coś jest, dojdziemy jeszcze do tego.
Tak więc przez następną godzinę opowiadałam Treyowi o zbrodni, karze i miłości. Chłopak co jakiś czas rozpraszał mnie spacerując po moim pokoju, oglądając różne ozdoby poustawiane na półkach i zadawał pytania dotyczące bibeloty która w danej chwili oglądał lub trzymał w ręce. Szkoda że o książkę tak nie pytał. A, nie no pytał, ale o książki które widział na moim regale. Za każdym razem po rundce wokół pokoju wracał na łóżko. Kiedy po raz piąty zaczynał wstawać nie wytrzymałam i z hukiem zamknęłam zeszyt z moimi materiałami pomocniczymi.
-Nie no, dość tego. Skończyliśmy na dziś. Dziękuję zapraszamy ponownie- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem przybranym na twarzy.
-Dobra, zrozumiałem- chłopak parsknął śmiechem
-dziękuję i tak wyniosłem z tego więcej niż z lekcji.
-proszę bardzo, to za notatki z biologii, mi one chyba też pomogły.
- spoko, do zobaczenia pani profesor. - pożegnał się, puścił do mnie oczko i wyszedł. A ja zajęłam jego dotychczasowe miejsce na łóżku.***********
Przy kolacji dowiedziałam się że trey jeszcze godzinę przesiedział w naszym domu w pokoju Brysona. Ja że swojego nie wychodziłam aż ciocia nie zawołała mnie na kolację.
-niedługo organizuje premierowy pokaz mody mojej nowej kolekcji, Clara, ty jeszcze nie byłaś na takiej imprezie, zawsze cała rodzina pojawiała się nie pokazach więc teraz ty też masz zaproszenie - oświadczyła ciocia podczas posiłku.
- do oglądania pokazu prawda ? - zapytałam z niepewnością, na co ciocia zaśmiała się
-oczywiście że tak. Wyobrażasz sobie wujek z tym wielkim brzuchem jako modela ? - zadała pytanie retoryczne. Wujek nie był bardzo gruby i sądzę że ciocia przesadza, ale faktycznie nie widziałem go jako modela, ale chyba dlatego, że według mnie był za stary.
-ale super, nigdy nie byłam na pokazie mody.
- zdąży ci się jeszcze znudzić- powiedział wujek a Bryson tylko przytaknąć jękiem.
- za tydzień w piątek o 20. - Zakodowałam.
W poniedziałki rano półprzytomna, ale gotowa do wyjścia zeszłam do kuchni na śniadanie.
-Dzień dobry - przywitałam się z Glory I Brysonem który już na mnie czekał przy stole.
-dzień dobry słońce. -odpowiedziała Glory stawiając przede mną kolorowe kanapki z warzywami.
-dzisiaj mam odwołany trening więc możesz ze mną wrócić do domu - odezwał się Brysona na co z pełną buzią jedynie skinęłam głową.
-aha, Clara, przyszedł do ciebie list, Rano wyjęłam ze skrzynki z pozostałą pocztą. - powiedział kobieta po czym wręczyła mi kopertę.
-Ooo, dziękuję. - odpowiedział zszokowana, nigdy chyba nie dostałam listu i nie miałam pojęcia kto może być adresatem, czego również nie zdążyłam sprawdzić bo odezwał się Bryson.
-dobra, ale nie ma czasu na czytanie, wychodzimy już bo chyba nie chcesz się spóźnić- postraszył mnie, bo doskonale wiedział jak nienawidziłam się spóźniać. Zabrałam kopertę, drugie śniadanie i pożegnałam się z Glory doganiając kuzyna przy drzwiach wyjściowych.
W poniedziałki jeździłam do szkoły z Brysonem denerwując go moim śpiewem jeśli tylko w radiu leciał znana mi piosenka, on na swoje nieszczęście nie lubił ciszy w samochodzie więc zawsze grało radio, robiło mi za akompaniament.
Mimo gróźb nie spóźniliśmy się na zajęcia, do dzwonka zostało jeszcze pięć minut kiedy ja już zajmowałam swoje miejsce w sali.
Czas do każdej przerwy to walka o przetrwanie, a w międzyczasie jedynie dziesięć minut oddechu. Ale przerwa na lunch ro całe dwadzieścia minut dla mnie i mojego jedzenia.
Razem z Breen I Madlen usiadłyśmy na stołówce i każda zaczęła wyjmować swoje śniadania. Po odsunięciu odpowiedniej przegródki w plecaku oprócz pudełka z kanapkami dostrzegłam list który dostała rano, zdążyłam o nim zapomnieć przez cały dzień przez to, że trafił do kieszeni z jedzeniem.
-Co to za list ? - zapytała Breen kiedy wyjęłam kartkę
- właśnie nie wiem, dostałam go rano i jeszcze nie zdążyłam nawet zobaczyć od kogo jest. - powiedziałam oglądając kopertę, jednak nie dostrzegłam na niej adresata, wzbudziło to we mnie lekki niepokój i teraz bałam się tworzyć ten list, ale ciekawość wygrała. W kopercie znalazłam tylko kartkę złożoną na pół. Nie przejmując się otaczającym mnie światem zaczęłam czytać.Cześć Clara
Proszę nie odkładaj tego listu, przeczytaj do końca, choćby szanując to, ile pracy musiałam włożyć, żeby zdobyć twój adres. Jesteśmy rodziną, nieważne co by się nie stało, zawsze będziemy rodziną. Moje zachowanie, oszukiwanie, wyłudzanie pieniędzy, granie na uczuciach, nie przystoi rodzinie. Ale rodziny się nie wybiera, mimo to, przez tyle lat byłyśmy przyjaciółkami z wyboru. Ja też zostałam zmanipulowana i to przez własną matkę, powiedziała mi, że mamy problemy finansowe i długi w banku a lada moment do domu może zawitać komornik, dziadek chyba musiał być okropnym człowiekiem, bo nie wiem w innym razie po kim one mają we krwi ten pierwiastek okrucieństwa w stosunku do własnych dzieci.
Chciałam Ci powiedzieć że żałuję tego co zrobiłam i bardzo przepraszam. Nie wiem co mogę zrobić żebyś mi wybaczyła, ale proszę przemyśl tę sprawę, strasznie mi ciebie brakuje, ama twoja wyprowadzka była dużym ciosem a teraz brak kontaktu doprowadza mnie do szaleństwa.
Sama jestem sobie winna, ale zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła. Daj mi tylko szansę.Tęsknię Wendey
Na dole kartki obok podpisu widniał rysunek róży ukrytej pod kloszem. Większości ludzi kojarzyłby się z małym księciem, ale ja wiedziałam, że nawiązuje to do mojej ulubionej bajki do której miłością zaraziłam Wendey ,,Piękna i bestia,,. Skubana wiedziała co na mnie zadziała.
Czytając list tak odcięłam się od rzeczywistości, że dopiero potrząsająca mną Madlen otrzeźwiła moje myślenie. Ożywiłam się więc i ruszyłam na lekcje.***********
Ps. Nie dziękujcie za przypomnienie zbrodni i kary, a jeśli jeszcze tego nie mieliście, warto zapamiętać na przyszłości
CZYTASZ
Nowy promień słońca
RomanceStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...