- I co, myślałaś nad tym? Chcesz zadzwonić?
Wzruszyłam ramionami, bo tak, myślałam, ale nie wiedziałam czy chcę zadzwonić. Wiązałoby nie to na pewno ze spotkaniem. Cała ta sytuacja nie dotyczy tematów do poruszenia przez telefon.
- Ja nie ufam mu do Końca, na pewno nie pozwolę ci się z nim samej spotkać.
- No ja myślę!- Gwałtownie oderwałam plecy od oparcia Kanapy i spojrzałam na ciocię.
- Cieszę się jednak, że powiedziałaś mi o tym, a nie zrobiłaś z tego tajemnicę.
- Bo ja się trochę boję, ale przemyślałem to i jeśli nie spróbujemy z nim porozmawiać to nigdy nie będziemy wiedzieć, czy mówi prawdę, a ja chcę wiedzieć,
- Dobre, w takim razie zadzwonimy. Ale to już jutro, dzisiaj jest za późno.
- Mhm, dzisiaj pogadam z Brysonem.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam i poszłam do Brysona, powiedzieć mu o Dereku.
- mogę wejść? - zapytałam po tym jak otworzyła drzwi (Tak, jeszcze wcześniej zapukałem).
- No. Co chcesz?- jak zawsze kochany i uroczy.
- Chciałeś wiedzieć co to za policjant z którym ostatnio rozmawiałem, ale jak zmieniłaś zdanie, to spoko, nie było mnie tu
- czekaj. Już się obrażasz? Chodź tu.-powiedział i mem wstał z Krzesła przy biurku, po to, żeby przenieść się na Kanapę, a ja miałam Koło niego
- Wię pamiętasz ostatnią sytuację spod szkoły?- zapytałam i nie dałam szansy na odpowiedź, sana znów zabrałam głos. - oczywiście, że pamiętasz, bo nieustannie z treyem suszycie mi głowę o możliwym niebezpieczeństwie ze strony tamtego człowieka.. Bogu dzięki, że Dayton nie wie.
- a więc on chciał porozmawiać o mojej matce. Bryson zmarszczył brwi w zastanowieniu i pewnie próbował sobie przypomnieć jakieś fakty o wspomnianej kobiecie.
- Powiedział mi, że znał ją. Bardzo dawno temu,jak był dzieckiem. Bo Cecil to też jego matka.
- Bryson nie połączył tak szybko Kropek w głowie więc postanowiłam pomóc. - twierdzi, że jest moim bratem.- na te słowa chłopak Szeroko otworzył oczy w szoku.- teraz musimy to sprawdzić. Powiedziałam twojej mamie i dałam jego wizytówkę, będzie z nim rozmawiać, może nawet zrobimy testy genetyczne dla pewności. -
jak normalnie dostałabym opieprz, skąd mam wizytówkę, tak chyba zabrakło mu słów,
- Ale akcja - to pierwszy komentarz Brysona.
- Jakim cudem po tylu latach się odnalazł?
- nie wiem, może nam powie coś więcej jak tylko się spotkamy.
- Porąbane
- Wiem.
-chcesz się z nim spotkać? - zapytał oskarżycielsko
- Jezu, wyluzuj. Jeśli chcesz to sam możesz mi potowarzyszyć. Tylko ciekawe co na to twoi rodzice
-oczywiście że chcę.
- To zapraszam na spotkanie rodzinie- odrzekłam i wyszłam z jego pokoju.
Następnego dnia w szkole Bryson popadł w paranoję, chciał nie odstępować mnie na krok. Udawało mu się to tylko na.
drodze samochód- szkoła, później oddał mnie w ręce Daytona i Kazał pilnować, a ja chciałam walnąć głową w ścianę.
Pokrótce Brysan wyjaśnił Daytonowi sytuację i ja już Dzięki Bogu nie musiałam tego robić.
Kiedy tylko zobaczyłam Brysona po całym dniu spędzonym z Daytonem u boku, no cóż, Gdyby mój wzrok mógł zabijać, to szykowaliśmy się do pogrzebu. Bryson miał zabrać mnie do domu więc nie zamieniając z nim słowa skierowałam się do samochodu.
Bryson spojrzał na mnie nie rozumiejąc najpewniej mojego zachowania i zamienili jeszcze kilka zdań z Daytonem, ten na polecenie mojego Kuzyna chodził za mną calutki dzień, na moje nieszczęście wszystkie lekcje mieliśmy wspólnie, ale nie pozwolił mi oddalić się dalej, niż na jakieś pięć Kroków, dzisiejsze rozmowy z Madlen i Breen były bardzo niezręczne, znaczy dla mnie, Dayton wkręcił się w dramę z udziałem Breen i jakiejś dziewczyny w autobusie o której opowiadała.
moja przyjaciółka. Normalnie zaczęłam dogadywać się z chłopakiem, jeśli zostaną z Brysonem parą to naprawdę będę musiała przyzwyczaić się do jego obecności. No niestety po tej akcji ta dwójka ma u mnie ciche dni.
Poskarżę się na nich Bridget, dziewczyna zawsze jest bardzo empatyczna, angażuje się w problemy i daje rady, zupełnie inaczej niż
Madlen i Breen, one owszem wysłuchają, ale na próżno oczekiwać od nich głębszych Komentarzy,
Bridget zawsze nie wszystkim emocjonuje i w Kręca, jakby oglądała dobry serial.
- Czy wy jesteście normalni!?-nakrzyczałam na Brysona tuż po tym, jak usiadł na miejscu
Kierowcy. Tak więc tyle wyszło z moich cichych dni.
- Nie jestem na celowniku jakiejś mafii, żeby dawać mi ochroniarzy. Jeśli chcesz, to dziś w nocy przyniosę Ci materac do mojego pokoju, będziesz miał kontrolę nad sytuacją 24 godziny na dobę!
- Masz pozdrowienia od Daytona. On powiedział mi coś podobnego, nazwał mnie wariatem i paranoikiem, Wiem, trochę przesadzam, przepraszam.
Możemy już jechać do domu? - zapytał spokojnie, a ja przewróciłam oczami i skrzyżowałam ręce na piersi i obróciłam głowę w stronę bocznej szyby.
Po przekroczeniu progu w domu słychać było odgłosy gotowania dobiegające z Kuchni, Glory dzisiaj w takim razie uraczy nas jednym ze swoich popisowych dań (jako, że do niedawna mój jadłospis był dość ograniczony, Każde danie w wykonaniu kobiety uważałam za popisowe). Tak jak ja słyszałam dźwięki z Kuchni, ona słyszała odgłosy dochodzące z holu Kiedy wróciliśmy. Tego dnia mnie naprawdę było słychać, byłam sfrustrowana zachowaniem
Kuzyna i
nie zamierzałam Kryć tego przed światem.
-Co się stało? - usłyszałam podniesiony głos gosposi zaalarmowanej głośnym zachowaniem z mojej strony.
-Bryson jest paranoikiem i psychopatą! - Krzyknęłam. O tej porze w domu nie było nikogo innego więc nie przejmowałam się wywołaniem większego zamieszania wyzywając Brysona.
CZYTASZ
Nowy promień słońca
Roman d'amourStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...