37

14 2 0
                                    

Wychodząc z łazienki zastałam chłopaków rozłożonych na kanapie, każdy z puszką coli w ręku.

-Ooo, i co lokum przeszło kontrolę? -zapytał ze śmiechem Bryson.

-Ha ha ha, akurat nie wzięłam białych rękawiczek więc nie mogłam przeprowadzić sprawdzić. - odpowiedziałam ironicznie

-szkoda, chętnie zobaczyłbym mine pracownika jeśli znalazlasbys jakiś kurz i złożyła mu zażalenie. - zaśmiał się Dayton.

-Tak, przychodzi pokojówka, a ty na nią z mordą. - dodał Bryson

-Dobra, słuchajcie, trzeba podzielić jakoś te pokoje. - zabrał głos Trey

-Jak ty chcesz to dzielić? Chyba nie myślisz, że któryś z was będzie w pokoju z Clarą… I proszę, podzielone.- zarządził szybko Bryson a Trey i Dayton popatrzyli na siebie z niesmakiem.

-Jeszcze tak tylko wspomnę, wiecie, że tam jest jedno łóżko?- powiedział kuzyn

-Jedno?- z niedowierzaniem zapytał Trey.

-Małżeńskie– dodał Bryson

-Nie ma kurwa opcji.- opierał się Dayton

-To ja wybieram kanapę- skapitulował Trey

-No i zajebiście, dziękuję. -odparł Dayton, a ja w tej całej przepychance nawet nie śmiałam powiedzieć, że mi oferowano osobny pokój.

-Dobra, ja proponuję już położyć się, trochę późno.

Fakt, na lokalny czas wybiła dwudziesta trzecia, co znaczy, że w Nowym Jorku Była siedemnasta, ale jet lag robił swoje.

-Ja tylko przypomnę, że o ósmej, czasu lokalnego mamy śniadanie, dobranoc. - powiedział Bryson zabierając swoją walizkę do pokoju.

-To dobranoc chłopaki- również się pożegnałam i zrobiłam to samo co kuzyn.

-Dlaczego jestem taka zmęczona - westchnęłam przecierając twarz dłońmi kiedy byłam już w pokoju.

-To dobrze, że jesteś zmęczona, łatwiej zaśniesz i wstaniesz rano na to wczesne śniadanie.

-Może masz rację. Idę jeszcze do łazienki, wykąpać się- powiedziałam i zabrałam z walizki kosmetyczkę, ręcznik i piżamę. Po drodze, przechodząc przez salon natknęłam się na Treya.

-Na pewno dasz radę na tej kanapie?- zapytałam, a chłopak gwałtownie obrócił się w moją stronę.

-Tak, spokojnie, na biwaku miałem gorsze warunki, a wolę to, niż towarzystwo Daytona w łóżku.

-Rozumiem, też bym wolała kanapę. -odpowiedziałam i weszłam do łazienki.

Kiedy stałam już w piżamie przed lustrem gotowa do spania, chciałam zabrać kosmetyczkę z powrotem, ale uznałam, że nie ma sensu nosić jej za każdym razem ,więc odłożyłam ją na jedną z wiszących półek. W drodze do łóżka znowu spotkałam Treya i zakodowałam w głowie, żeby w nocy nie wstawać, bo moje krzątanie z  łatwością mogłoby go obudzić, zważywszy na to, że śpi w salonie. Przysiadłam na chwilę obok chłopaka.

-Co jutro będziemy robić? -zapytałam tylko na chwilę zerkając na chłopaka

-nie wiem, Rano wszyscy ustalimy, może pokażemy ci miasto, ty zdaje się nie byłaś w Paryżu.

-byłam, ale mało co widziałam, mieliśmy słabego przewodnika, ale myślę, że z takimi przewodnikami jak wy zobaczę dużo więcej

-my znamy paryż na wylot, w tydzień, zakochasz się i nie będziesz chciała wyjechać- zaśmiał się w odpowiedzi, a ja znów na niego zerknęłam na chłopaka tylko po to by zaraz odwrócić wzrok, byłoby mi prościej gdyby miał na sobie koszulkę.

Nowy promień słońca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz