W klubie nic się nie zmieniło. Pijani ludzie, głośna muzyka, dym na szczęście zniknął. Powolnym krokiem ruszyłam w głąb, żeby odszukać przyjaciół. Krążyłam chwilę po klubie, aż natknęłam się na Daytona. Pijanego Daytona. Bardzo pijanego Daytona. Kiedy go zobaczyłam przeraziłam się lekko i chciałam uciec w drugą stronę. Na moje nieszczęście chłopak również mnie zauważył, widząc jego zachowanie, zdziwiłam się że mnie poznał, powinien leżeć gdzieś i spać, to jedyne do czego nadawał się w tym tanie, ale on bawił się w najlepsze z kubkiem w ręce.
-Jesteś, gdzie byłaś Clar ? -wybełkotał chłopak, skracając moje imię inaczej niż zwykle
-Byłam na świeżym powiet…- nie zdążyłam dokończyć bo Dayton podszedł bliżej mnie odstawiając swój kubek
- Girl you know i want your love. Your love was handmade for somebody like me. - zaczął śpiewać razem z lecącym z głośników Edem Sheeranem.
- Come on now, follow my lead. - ciągnął tekst piosenki, po czym chwycił i pociągną mnie w tylko sobie znanym kierunku. Byłam w szoku, że tak dużo rozumiał w tym stanie. Szybko zatrzymaliśmy się na korytarzu na którym było dużo luźniej niż na głównej sali.
Dayton puścił mnie i stanął przede mną, po chwili powiedział:
-Naprawdę chcę twojej miłości - i podchodząc bliżej pocałował mnie. Szybko odepchnęłam chłopaka wrzeszcząc na niego.
-Zostaw mnie pojebie, co Ci odpierdala ?
-Spokojnie mała, wiem że ty też tego chcesz. - Wybełkotał chwytając mnie mocno za ramiona, przygwoździł do ściany i zaczął obmacywać, całując w szyję. Przerażona wyrywałam się, szamotałam, próbowałam kopać. Miałam jednak zbyt mało siły, a alkohol który wypiłam nie pomagał, byłam w tej kwestii słabym zawodnikiem. W przeciwieństwie do Daytona, który pomimo wypych hektolitrów nadal był silniejszy niż myślałam.
Chciałem krzyczeć, płakać. Nie wiem co chciałam. Nikt mi nie pomoże, tu nikt mnie nie usłyszy. Byłam zdana na siebie, ale nie miałam czasu na myślenie. I w momencie olśniło mnie. Zorientowałam się, że mam całkiem niezły dostęp do skarbu chłopaka. Najcenniejszych klejnotów każdego króla. Zasadziłam mojemu oprawcy porządnego kopa w krocze i uciekłam widząc jak władca stracił właśnie władzę nade mną. A razem z nim na podłodze wylądował mój szacunek do niego.
Wróciłam na główną salę i dalej nie wiedziałam co chciałam. Wyjść stąd, uciec do domu, zapomnieć, upić się ? Moje rozmyślania przerwała Breen która podbiegła do mnie.
-Clara ! Co się z tobą działo ? Ej ? Czemu płaczesz ? - dotknęłam swojego policzka bo ja nie czułam żebym płakała. Ale pod palcami wyczułam wilgoć, co wskazywało na to, że dziewczyna miała rację, płakałam.
-Amm, byłam na zewnątrz, ale wiesz, ja już będę się zbierać.
-Jasne, okej, pójdę po Madlen, może jej siostra cię odwiezie.
-Nie, nie trzeba, pojadę taksówką. - odparłam, od razu pomyślałam, że dowiedziałby się gdzie mieszkam.
-Ale po co będziesz wydawać na taksówkę, poczekaj tylko sekundę.
Po chwili Breen wróciła razem z Madlen.
-Madlen ? Czy twoja siostra mogłaby odwieźć Clarę do domu ?
-Um, pewnie mogłaby, gdyby nie to, że pojechała gdzieś ze swoimi znajomymi. Ale jak chcesz wracać do domu może poszukam…
-Nie ! - Nie dałam dziewczynie dokończyć domyślając się kogo chciała zawołać.
-Tak jak mówiłam, wrócę taksówką, nic się nie stanie przecież.
Dziewczyny ustąpiły i pozwoliły mi samej wrócić do domu.
Wróciłam spokojnie otwierając drzwi kluczem, była prawie północ, zachowywałam się więc cicho, żeby przypadkiem nikogo nie obudzić.
Po wejściu do pokoju chwyciłam piżamę i skierowałam się do łazienki. Stojąc przed lustrem na ścianie nad umywalką w samej bieliźnie przyglądałam się swojemu ciału, dostrzegłam kilka siniaków na ramionach, gdzie trzymał mnie Dayton. Przeciągnęłam po nich palcami docierając do szy którą całował. Na koniec dotknęłam swoich ust. mój drugi pocałunek w życiu będzie śnił mi się po nocach jako koszmar.
Stałam jeszcze przez jakiś czas w łazience i myślałam. Myślałam nad ty, co mogło się stać gdyby Dayton nie był pijany, czy zdołałabym uwolnić się ? Czy w pełni świadom posunąłby się do czegoś takiego ? I czy jutro będzie to pamiętał ? Weszłam pod prysznic myśląc, że z wodą spłynie to dziwne uczucie które czułam na ciele, pomyślałam też, jak mogło się ta sytuacja skończyć i rozpłakałam się. Łzy płynęły razem z wodą spływającą do odpływu zabierając te złe myśli, taką miałam przynajmniej nadzieję.
Razem ze łzami odpłynęły moje myśli i udało mi się szybko zasnąć tej nocy.
******
Kolejny tydzień, kolejny poniedziałek, kolejne lekcje. Nic nowego. Aaaaaa, właściwie jedno nowe. Jeden nowy. Nauczyciel biologii. Dość młody, nawet przystojny, połowa dziewczyn zaczęła wykazywać większe chęci pogłębiania wiedzy na temat krzyżówek genetycznych, w tym niestety Breen, dlatego długa przerwę miałam spędzić sama, Madlen źle się czuła i nie zjawiła się w szkole, a Breen, tak jak mówiłam, sprawdzała w krzyżówkach genetycznych jakie ocy mogłoby mieć dziecko jej i nowego profesorka.
Kroczyłam korytarzem w stronę bocznego wyjścia ze szkoły, chcąc jeszcze skorzysta z pogody i zjeść lunch na zewnątrz, kiedy poczułam lekkie szarpnięcie za ramię, lekkie, ale z powodu moich siniaków syknęłam lekko z bólu. Po odwróceniu się zobaczyłam że to Dayton obrócił mnie ku sobie.
-Clara. Możemy porozmawiać ? - zapytał niepewnie.
-Nie wiem czy mamy o czym - odpowiedziałam oschle
-O ostatniej imprezie na przykład.
Nie powiedziałam nic, czekałam co on ma do powiedzenia.
-Ja trochę wypiłem i nie do końca pamiętam co się działo, ale mam przebłyski jak mi się wyrywać, jak leżę na podłodze, co się stało ?
-Ty się mnie pytasz co się stało ? - podniosłam lekko głos
- To się stało, że zaciągnąłeś mnie siłą na jakiś korytarz, wyznałeś miłość, pocałowałeś, bez mojej zgody, dodam, kiedy cię odepchnęłam, przyszpilając mnie do ściany zacząłeś obmacywać za co dostałeś kopa w jaja. To się stało, a teraz proszę zostaw mnie w spokoju, nie chcę cię widzieć - z każdym słowem moje wkurwienie wzrastało razem z tonem głosu.
-Wyznałem ci miłość ?
-Tylko to wyciągnąłeś z tego wszystkiego ? - niemal krzyknęłam a kilka osób na korytarzu zaczęło interesować się naszą dwójką.
-Nie jasne, że nie, ale po prostu, przepraszam okej ? Nie byłem świadom tego co robię, chodźmy może zjeść lunch ? -miał zapytać ze stoickim spokojem.
-Ty śmiesz mnie pytać o takie rzeczy po tym wszystkim ? Wypierdalaj mi z przed oczu i z mojego życia ! - moje tętno i oddech niepokojąco przyspieszyło.
-Nie mogę ! - chłopak również podniósł głos, teraz to na pewno staniemy się sensacją
-Czemu niby ? Nie udało ci się mnie zaliczyć więc musisz dopiąć swego ?
-Nie idiotko. To co mówiłem było prawdą, kocham cię !
-Czy ty nazwałeś mnie idiotką !? - w tym momencie mój organizm nie wytrzymał napięcia i zaczęłam się dusić. Podparłam się ręką o ścianę próbując złapać oddech.
-Ej Clara co się dzieje ? Hej ? - Dayton podszedł bliżej mnie nie wiedząc co robić.
-Pomocy, halo ! - krzyczał na korytarzu, ale pomimo obecności kilku gapiów naszej kłótni, nikt nie pomógł.
CZYTASZ
Nowy promień słońca
عاطفيةStara- nowa rodzina siedemnastoletniej Clary to jej jedyna nadzieja która uratuje ją od zamieszkania w domu dziecka. Jednak przeprowadzka ze spokojnego miasta do Nowego Jorku może być ciężka. Dogadanie się z kuzynem w podobnym wieku wszyscy uznaliby...