CHAPTER XII

2.9K 141 6
                                    

Dzisiaj mam porozmawiać z Louisem o Pearl. To będzie ciężka rozmowa, gdyż nie należę do najlepszych osób kłamiących. Nie umiem kłamać, ale dla niej muszę się postarać. Obiecałem jej to. Czuję, że Louis będzie miał do mnie pretensje, jak się dowie, lecz to ona potrzebuje mojej pomocy.

Gdy wczoraj wróciłam z pracy było późno, później niż zazwyczaj wracam. Poppy się martwiła o mnie. Wyciągnęła ze mnie wszystko, to co wydarzyło się wczorajszego dnia. Powiedziałam jej o naszym dotyku. Ona podskakiwała na kanapie i komentowała wszystko, jakby była komentatorem sportowym. Powiedziała:

W końcu coś się u was dzieje Claudy, a nie same skrywane spojrzenia.

Zachowywała się tak, jakby tylko czekała na coś więcej. Nie doczeka się. Między mną a nim jest niemożliwe coś więcej od tego co mamy aktualnie. On nie patrzy na mnie tak jak ja na niego, choć czasami w jego oczach widzę coś innego, coś co mogłabym nazwać przebłyskami tego czegoś. Głupia jestem, to pewnie tylko moje przywidzenia, nic więcej. On nie chce być z nim, chce poświęcić się Ruby. Nie wiem co się dokładnie wydarzyło w jego życiu, przyznam sama przed sobą, że jestem ciekawa, lecz nie wypada o to pytać.

*Louis's POV*

Czekam na naszą rozmowę. Czekam, aż w końcu porozmawiam z Claudy, aby dowiedzieć, się do dzieje się w Pearl. Nie przyjmuję do wiadomości, że nic takiego się nie dzieje. Moja siostrzyczka zachowuję się zbyt niecodziennie, abym w to uwierzył.

Cały dzień spędziłem w swoim gabinecie. Gdy wybiła godzina trzecia popołudniu, poszedłem do kuchni na obiad. Była tam Pearl wraz z Niallem i Claudy, wszyscy się z czegoś śmiali. Kiedy  zapytałem z czego, nikt nie chciał mi powiedzieć, nawet po zaatakowaniu siostry łaskotkami. Nie pękła, więc usiadłem obok niej przy stole zajadając się pysznym obiadem, którego zapach unosił się po całym domu, który niemały nie był.

Po zjedzonym obiedzie rzekłem do niani, aby przyszła do mojej sypialni, po skończeniu zmywania, następnie udałem się do pokoiku mojej kruszynki. Nie spała, więc ją nakarmiłem. Trzymałem ją na rękach przez dłuższą chwilę. Patrzyłem na jej śliczny uśmiech i w jej niebieskie oczka. Była takim aniołkiem. Najlepszą rzeczą, która wydarzyła się w moim życiu. Nigdy nie zamieniłbym jej na nic innego.

Włożyłem ją do jej łóżeczka z jasnoróżową kołderką i poduszką. Położyłem obok niej jej ulubionego misia, którego dostała od wujka Liama. Spoglądałem na nią jeszcze przez moment, gdyż widziałem, że jest śpiąca, więc poczekałem, aż zaśnie.

Szybko w swojej sypialni przebrałem się w  biały podkoszulek i skierowałem swoje kroki ku gabinetowi. Wiedziałem, że Claudy albo zaraz tam przyjdzie, albo stoi pod drzwiami, ponieważ sama tam nie wchodzi. I nie myliłem się.

- Oh, już jesteś Claudy. Już wejdziemy do środka. – otwierałem drzwi. – Usiądź wygodnie. – wskazałem na małą kanapę skórzaną znajdującą się w pomieszczeniu. – I mów czego się dowiedziałaś. – usiadłem obok niej.

- Nie masz się czym przejmować. – powiedziała poprawiając sukienkę, którą miała na sobie.

- Co to znaczy, że nie mam się czym przejmować hm? – byłem zdezorientowany. – To dlaczego ona chodzi zbita jak pies? Nie rozumiem co, to znaczy, że nie mam się czym przejmować, wyjaśnij mi Claudy. – nieco się zdenerwowałem, przez co uniosłem na nią ton.

- Nie denerwuj się tak. Po prostu Pearl się martwi. – rzekła swoim kojącym moje nerwy głosem.

- Czym się martwi? – dopytywałem. Byłem zmartwiony, w końcu tu chodzi o moją jedyną siostrę.

- Po prostu Niallowi spodobała się pewna dziewczyna w szkole, która dołączyła do nich z początkiem nowego roku szkolnego. A Pearl martwi się, że on też się jej spodoba i będzie poświęcał jej mniej czasu. – miałem wrażenie, że nie do końca jest to zgodne z prawdą, nie miała powodu, żeby kłamać przecież.

- Tylko tyle? – odchyliłem się od niej, gdyż słuchając jej wypowiedzi, byłem pochylony ku niej.

- Tak, tylko tyle. – położyła ręce na swoich udach.

- Ale jesteś przekonana, że to, o to chodziło?- musiałem mieć pewność.

- Louis jestem przekonana. Pearl wszystko powiedziała. Tobie nie chciała powiedzieć , gdyż bała się, że będziesz śmiał się z jej tak zwanych „problemów" . – uśmiechnęła się do mnie.

- Dziękuję ci Claudy. Uspokoiłaś mnie, ale nie śmiałbym się z niej. – popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. – No dobra, może tylko trochę, jeden krótki śmiech. – zaśmiałem się przy niej.

- Myślę, że trochę bardziej niż trochę, ale powiedzmy, że ci wierzę. – nie wiem czemu, po tych słowach przytuliłem ją.

Trzymając ją w objęciach powiedziałem jej, jeszcze raz, że bardzo jestem jej wdzięczny za pomoc. Czułem ciepło, jakie ona wytwarza. Poczułem się w jej ramionach, jak w mały chłopiec w objęciach matki. Poczułem się pierwszy raz od tak dawna, naprawdę bezpieczny. Problem był taki, że nie wiedziałem dlaczego. Nie miałem pojęcia, czemu w jej obecności czuję się jak w domu, jak w rodzinie. Ona sprawia, że w sercach mieszkańców mojego domu zagościło ciepło i spokój.

——

Hejo kochani :)

Mam dla was nowy rozdział. Myślałam czy dodać go jutro czy dziś, a że są dzisiaj moje urodziny to taki prezent dla was ode mnie i dodaje go dzisiaj. Mam nadzieje, że wam się choć trochę spodoba :) Komentujcie, dajcie votes, polecajcie :) Zawsze możecie do mnie na tt napisać, jeśli macie jakieś pytania :)

Bajo :* kocham was <3

P.S. Kolejny rozdział pojawi się w sobotę, szybciej niż zwykle, ale to taki prezent kolejny.

Nanny // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz