CHAPTER XXVIII

2.3K 129 1
                                    

*Pearl's POV*

Nastała piękna jesienna sobota, aż dziwne jak na koniec października. Na weekend przyleciała kuzynka Månsa. Moje kochanie poprosił mnie, abym wyszła z nimi dzisiaj. Chce, abym poznała członka jego rodziny. Pokażemy jej Londyn i spędzimy, oby miło, czas.

Wybierałam ubrania, które miałam na siebie założyć, kiedy usłyszałam telefon.

- Coś się stało kochanie?- Måns dzwonił.

- Nie, nic. Chciałem, tylko cię o coś poprosić. – byłam ciekawa o co.

- Ty, zawsze. – uśmiechnęłam się.

- Nie chce, żeby Christie poczuła się, jakoś samotnie, czy niekomfortowo, kiedy my będziemy razem, a ona sama. – zaczął, na sam dźwięk jego głosu, buzia sama mi się uśmiechała.

- Rozumiem, więc czego ode mnie oczekujesz? Mam zabrać ze sobą brata? – pierwszy pomysł jaki miałam w głowie.

- Niee, pomyślałem raczej o Niallu. – nie wierzyłam, że sam to zaproponował.

- Jesteś pewien? Bo, no wiesz jaki jest Niall. – oj wiedział.

- Aż, tak źle chyba nie będzie. – zaśmiał się.

- No nie wiem, nie wiem. – roześmiałam się z nim.

- To zadzwonisz do niego, czy ja mam to zrobić? – usłyszałam jak jego kuzynka go woła.

- O, nie kochanie. To ty wpadłeś, na ten pomysł, więc to ty dzwonisz do niego. –uśmiech nie schodził z mojej twarzy.

- Kochanie... - marudził jak małe dziecko.

- Hm? – nie dawałam się przekonać.

- No dobrze. To ty się szykuj, a ja zadzwonię. Pa, kochanie. – cmoknął do głośnika i się rozłączył.

***

Jak do tej pory spotkanie przebiega w spokojnej i miłej atmosferze. Christie jest urocza i kochana, jak jej kuzyn, zresztą. Ma długie, blond włosy i jest tylko rok młodsza ode mnie, więc dogadujemy się dobrze. Nawet Niall nic szczególnego nie robi, no może, oprócz ciągłego jedzenia chipsów.

Byliśmy w niedrogiej restauracji coś zjeść, bo od tego zwiedzania zgłodnieliśmy. Przebywaliśmy tam ponad godzinę, po czym udaliśmy się na spacer, do parku, blisko mojego domu. Mans na chwile poszedł pokazać coś kuzynce, a ja z Niallem zostaliśmy sami. Przybliżył się do mnie w dziwny sposób i zbierał się, żeby wydusić coś z siebie.

Widziałam jak Niallowi świecą się oczy do niej, ale czegoś takiego się nie spodziewałam.

- Pearl, proszę cię, załatw mi jej numer. No błagam cię - trzymając paczkę chipsów uklęknął i zaczął mnie błagać, nie powiem myślałam, że wybuchnę śmiechem.

- Jezu, Niall znasz ją raptem dwie godziny. - zakrywałam usta dłonią, aby się nie zaśmiać.

- No i co z tego? Miłość nie wybiera. Czuje miłość w powietrzu i to nie jest twoja i Månsa, tylko moja i Christie. - klęczał w dalszym ciągu podchodząc kawałek na kolanach po betonowej alejce.

- Czuć, to ja czuje, jak ci z buzi chipsami cebulowymi śmierdzi, a nie waszą miłość. - Jezu nie wytrzymam dłużej, zaraz wybuchnę.

- Serio? Aż tak? – chuchnął sobie w dłoń i zaczął wąchać zapach z jego ust.

- Niall, co ty robisz? - nie wytrzymałam, zaczęłam płakać ze śmiechu.

- Załatw mi go, proszę. - wyrzucił paczkę chipsów w krzaki, bo zauważył, jak oni wracają.

- Przecież ona jutro wraca do Szwecji. - wstał, aby nie wyjść na jeszcze większego durnia.

- Pearl? Słyszałaś o czymś takim, jak miłość na odległość? - położył rękę na moim ramieniu udając, że nic się nie wydarzyło.

- Jezu, Niall. Nie wyrobie przy tobie. – zatkałam sobie nos, aby powstrzymać się od śmiania.

- No co? – szczerzył zęby do zbliżającej się Christie.

- Przecież ona jest od ciebie wyższa o pół głowy. - przykucnęłam, po prostu po raz kolejny nie dałam rady się powstrzymać.

- Kochanie coś ci się stało? – Måns podbiegł do mnie.

- Nie nic, skarbie. – chciałam go uspokoić.

- To o co chodzi? – dopytywał zmartwiony.

- Opowiem ci w domu. – podniosłam się i szybko pocałowałam Månsa w usta.

Wyczerpujący dzień. Wieczór spędziłam w mieszkaniu Månsa szykując kolacje z jego kuzynką. Niall musiałam wracać do domu, bo jego mama zadzwoniła do mnie, bo on nawet nie wziął komórki ze sobą i kazała mu wracać.

Po posiłku Christie poszła się położyć, gdyż była bardzo zmęczona. Ja i mój facet – uwielbiam to mówić – siedzieliśmy na kanapie oglądając TV. W pewnym momencie skierował twarz w moją stronę. Przypomniał mi, że miałam mu opowiedzieć, co wydarzyło się w parku. Powiedziałam mu wszystko. Razem śmialiśmy się dobre pół godziny.

Byłam tak wykończona, że zadzwoniłam do Louisa, mówiąc mu, że zostanę u Månsa na noc. Musiałam go przekonywać. Zgodził się dopiero kiedy powiedziałam mu, nie mam siły wrócić do domu i z samego rana odwiezie mnie pod sam dom, aby się nie martwił. Nawet nie spostrzegłam, kiedy razem zasnęliśmy pod kocem, na kanapie przy grającym telewizorze.

----

Hejo kochani :)

Mam dla was nowy rozdział i jest on z serii guilty pleasure :) Mam nadzieje, że wam się spodoba i troche was rozbawi :) Komentujcie ff i zostawiajcie votes :)

Bajo kochani :* Kocham was <3

P.S. Kolejny rozdział będzie w weekend, ponieważ w tygodniu nie mam czasu pisać niestety :( 

Nanny // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz