CHAPTER XXVII

2.2K 127 2
                                    

*Claudy's POV*

Siedzę w kawiarni i czekam na Iana. Pewnie pomyśli, że się spóźnił, ale to ja przyszłam wcześniej. Brzuch mnie boli przez stres. Denerwuję się rozmową, nie wiem jak ona się potoczy. Chce wyjaśnić wszystko. Nie chce, żeby między nami było jakieś nieporozumienie. Ian jest, a raczej był dla mnie przyjacielem, nigdy więcej do niego nie poczułam, choć chciałam. Nie potrafiłam. Jedną z nie wielu rzeczy jakich człowiek nie potrafi, nie jest w stanie osiągnąć, to zmusić swoje serce do pokochania kogoś, zwłaszcza, gdy już poczuło coś do kogoś innego.

Z rozmyślania i układania sobie planu rozmowy w głowie wyrwał mnie dźwięk dzwoneczka przyczepionego przy drzwiach wejściowych do kawiarni. Odruchowo uniosłam głowę do góry, aby zobaczyć kto i ujrzałam Iana. Podniosłam rękę do góry, żeby łatwiej było mu dostrzec, w którym miejscu się znajduje.

- Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się przyjść. – podszedł do stolika i chciał dać mi całusa w policzek, lecz ja się odsunęłam. Speszony usiadł naprzeciwko mnie, po czym nastała cisza.

- Więc... - popatrzyłam się w okno. – O czym chciałeś porozmawiać? – położyłam dłoń na szyi.

- Jak mówiłem przez telefon, chciałem cię przeprosić.- w tym momencie podszedł do nas kelner, pytając co chcemy zamówić. Poprosiłam o filiżankę herbaty, bo na zewnątrz robiło się chłodno, a Ian poprosił o szklankę wody. – Przeprosić za ten pocałunek. Widziałem, że nie chciałeś tego, a jednak... zrobiłem to, a teraz czuję się z tym jak szuja. – kontynuował. – Widzę co się dzieje, nie jestem ślepy. Wiem, że nie zależy ci na mnie, tak jak mi.

- To nie tylko twoja wina. Przepraszam, że robiłam ci złudne nadzieje. – przerwałam mu.

- Robiłaś, żeby zakryć uczucie do kogoś innego. – tym zdaniem zatkał mi usta.

- O czym ty mówisz? – on nie może wiedzieć.

- Nie udawaj, że nie wiesz. Najpierw chcesz na siłę mnie pokochać, a potem odpychasz. A dlaczego? Bo skrzywdziłaś osobę, na której ci tak naprawdę zależy. Nikt nie jest ślepy Claudy, no może poza Louisem, bo po 3 miesiącach dalej nic nie widzi.

Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Dodatkowo rzęsa wpadła mi do oka. Próbowałam ją wyciągnąć, lecz tylko pogorszyłam sprawę, bo całe oczy mnie piekły oraz łzawiły mi niemiłosiernie. Ian zaproponował, że mi pomoże. Wstał, pochylił się nade mną i po chwili wyciągnął ją jedną z chusteczek znajdujących się na stole.

Po tym wyciągnęłam portfel i zostawiłam pieniądze za moje zamówienie. Nie patrząc na niego zostawiłam go bez żadnej odpowiedzi i wyszłam. Szybkim krokiem do domu.

*Louis's POV*

Całą drogę powrotną byłem jednocześnie przepełniony złością, jak i bólem. Nie chciałem dać po sobie tego poznać, kiedy wrócę do domu, w razie czego gdyby Pearl była w środku.

- Oh, Louis. – otworzyłem drzwi i ujrzałem w nich Pearl i Nialla.

- Wychodzicie? – zapytałem udając, że wszystko jest okej.

- Tak, wychodzimy i będę przed 22, jak mi kazałeś kochany braciszku. – wzięła kurtkę z wieszaka. – Aa i gdybyś chciał wiedzieć, to Claudy już wyszła do domu. Przyszła z zakupami i wyszła, więc nie martw się nie spotkasz jej. – ucałowała mnie w policzek, a następnie opuścili dom.

Ruby była zmęczona, więc położyłem ją do jej łóżeczka, aby się zdrzemnęła na chwilę, lecz nie za długo, żeby w nocy mogła spać. Moja mała córcia rośnie jak na drożdżach. Ma już 15 miesięcy. Nie wiem kiedy to zleciało. Kocham ją najmocniej na świecie i nie wiem, co bym bez niej zrobił. Jest całym moim światem i powodem dla którego każdego dnia wstaję i biorę każdy wdech i robię wydech.

Opuściłem sypialnie mojego aniołka i zszedłem na dół do kuchni, gdyż zrobiłem się głodny. Obiad nie był gotowy, no cóż... wiemy dlaczego.

Postanowiłem sam zrobić sobie coś na szybko, więc otworzyłem drzwi od lodówki i zacząłem rozglądać się po jej wnętrzu, aby znaleźć coś, no co mam ochotę. Grzebałem w niej dłuższą chwilę, aż w końcu dopadłem żółty ser i plastry szynki a do tego mały pomidor i ogórek. Chciałem zrobić sobie kanapki na szybko, skoro obiadu nie będzie, a potem coś dla Ruby, żeby miała co zjeść kiedy się obudzi.

Szukałem jeszcze ketchupu, gdy usłyszałem kroki. Pomyślałem, że Pearl czegoś zapomniała, nic nowego by to nie było, więc nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. Zmieniło się to, gdy kroki stawały się coraz głośniejsze, jakby osoba zbliżała się do kuchni.

Nagle kroki ucichły i słyszałem oddech za swoimi plecami. Wtedy pomyślałem, że to na pewno nie Pearl, bo ją by było od drzwi już słychać, zwłaszcza, że Niall z nią jest, więc ogarnęła mnie lekka panika. Nie wiedziałem czy mam się odwrócić, czy cokolwiek innego.

Z jedzeniem w rękach i opakowaniem sera w buzi odwróciłem się i zobaczyłem...

- Zapomniałam kluczy do swojego domu. – Claudy... - Przepraszam jeśli cię przestraszyłam. – nagle przed oczami pojawił mi się widok jej całującej się z tym burakiem. Myślałem, że... dostanę tam napadu gniewu. Miałem ochotę jej wszystko wyrzucić, powiedzieć jej jaka z niej...

Jak mogłem do niej coś poczuć i tęsknić za jej obecnością. Co ja właśnie powiedziałem? Ja? Poczułem coś do niej? Powiedziałem to w myślach? Co ja mówię. – Szybko wezmę je i znikam ci z oczu, bo wiem, że nie chcesz na mnie patrzeć. – nic do niej nie mówiłem. Widziałem, że posmutniała z tego powodu, lecz po dzisiejszym... zamknąłem lodówkę i po prostu wyszedłem z pomieszczenia. Nawet na nią nie spojrzałem, tylko zniknąłem za jej plecami i zostawiłem ją tam samą.


----

Hejo kochani :)

Po tylu dniach mam dla was nowy rozdział :) Miałam napisać go dla was na początku tygodnia, ale miałam problemy z laptoptem i dzisiaj jak tylko go odzyskałam to napisałam dla was rozdział :) Mam nadzieje, że wam się spodoba :) Komentujcie i zostawiajcie votes dla dalszej motywacji :) I bardzo, ale to bardzo chciałabym wam podziękować za ponad 11K odczytów i ponad 1,1K votes! Jesteście wspaniali :)

Bajo kochani :* Kocham was <3

P.S. Kolejny rozdział dodam w niedziele, żeby wynagordzić wam czekanie na ten rozdział :*

Nanny // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz