Nie mogłam spać całą noc. W głowie miałam jego słowa, dźwięk jego głosu, a przede wszystkim wszelakie wyobrażenia z nim związane. Nie potrafię otrząsnąć się z wczorajszych wieczornych wydarzeń. Muszę komuś to powiedzieć. Niall niestety wyjechał z rodzicami do dziadów i wróci dopiero w czwartek wieczorem. Czuję, że wybuchnę, jak nie wyrzucę tego z siebie. Louisowi nie mogę nic powiedzieć, więc muszę znaleźć Claudy. Czuję, że wspiera mnie i mam jej pełne poparcie.
Była siódma rano. Nie potrafiłam dłużej leżeć na łóżku, więc z uśmiechem na ustach wywołanym myślami o nim, zeszłam na dół do kuchni, aby zjeść śniadanie przed pójściem do szkoły.
Przy stole siedział mój brat. Jadł kanapki z szynką, a na kolanach miał Ruby, którą w tym samym czasie karmił. Wyglądało to nieco śmiesznie, te jego starania włożenia jej łyżeczki do ust, ale również przeuroczo i słodko. Na moich ustach pojawił się jeszcze większy promienny uśmiech. Louis dopiero po chwili spojrzał w kierunku drzwi i wtedy mnie ujrzał.
- O, hej siostrzyczko. – cicho chichotał patrząc na swoją poplamioną koszulkę od kaszki Ruby.
- O, hej braciszku. – zbliżyłam się do lodówki.
- A co ty dzisiaj masz, taki dobry humor Pearl, hm? – położył łyżkę blisko krawędzi stołu.
- Ja? Nie zauważyłam. – zaśmiałam się cicho pod nosem zaglądając do lodówki, szukając mojego ulubionego dżemu malinowego.
- Hahaha, ale ja zauważyłem i moja mała kruszynka też. – pochylił się w stronę Ruby siedzącą mu na kolanach i dotknął swoim nosem jej nosek. – Niall już nie podoba się tej dziewczynie? – uśmiechał się do małej, a ona odpłacała mu się tym samym.
- Dziewczynie? – czułam się zdezorientowana.
- No tej nowej w waszej szkole. – ciekawość przemawiała przez niego, a ja w tym czasie przypomniałam sobie o naszych ustaleniach z Claudy.
- A ty skąd o niej wiesz, hm? – położyłam ręce na biodrach w buzi trzymając kanapkę, którą zdążyłam zrobić sobie chwile wcześniej.
- Starszy brat ma swoje źródła. – zaśmiał się, a Ruby razem z nim.
- Mów kto ci powiedział. – udawałam focha.
- Milczę jak niemowa. – podszedł do mnie z małą na rękach i ucałował w policzek.
- Pff. – chciało mi się śmiać.
- Co „pff"? Co „pff"? Na ukochanego braciszka pyffasz? – w tym momencie nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. – Śmiej się sama, ja idę przebrać naszego aniołka. – kierował się w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
- A ty może byś zaprosił Claudy na kawę, za to, że jest twoim, tak doskonałym źródłem, hm? – mówiłam do niego, gdy znikał z zasięgu moich oczu, gdyż zdążył przekroczyć próg.
- Co?! – wychylił głowę zza futryny.
- No to. – zbliżyłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha te słowa, po czym odwróciłam się i usiadłam przy stole.
Louis z lekko opadniętą szczęką spoglądał na mnie przez kilka sekund, a następnie poszedł tam, gdzie się zabrał. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, wskazywał godzinę za kwadrans ósmą. Wiedziałam, że za chwile Claudy przyjdzie. Chciałam z nią porozmawiać, lecz musiałam już wychodzić z domu do tego więzienia dla niewinnych, bezbronnych nieletnich, zwanego szkołą. Postanowiłam, że porozmawiam z nią, gdy będę z powrotem w domu.
*Claudy's POV*
Ruby śpi, a że niedługo pora obiadowa, to postanowiłam, że zabiorę się za przygotowanie obiadu. Kiedy kroiłam pomidory na sałatkę Louis zaczął krzątać się po kuchni milcząc. Nie miałam pojęcia, o co może mu chodzić. Drapał się co po chwila po karku, lecz z jego ust nie wypadło nawet słowo.
CZYTASZ
Nanny // L.T.
FanfictionLouis w swoim życiu naprawę kochał tylko raz, tylko jedną kobietę. Myślał że to miłość na całe życie ale ona zostawiła go, lecz nie samego. Zostawiła go ze złamanym sercem pozostawiając mu jego największym skarb - ich córeczkę. Musi poradzić sobie s...