*Claudy's POV*
Ten dzień był jednocześnie najlepszym, jak i najgorszym dniem w moim życiu. Chce uciec stąd, najdalej jak się da.
Najlepszy, bo o mało nie pocałowaliśmy się z Louisem, a najgorszy, bo... wiedziałam, że ukrywanie to przed nim źle się skończy. Wiedziałam, że się wścieknie, że będzie miał do mnie pretensje, lecz chyba nie miałam świadomości, że aż tak zareaguje, ale... nie dziwie mu się.
Łzy spływają mi jedna za drugą. Stoję za ich drzwiami i słyszę każde słowo Louisa. Muszę gdzieś iść, po prostu muszę, a telefon, który właśnie dzwoni jest moim wyzwoleniem.
- Ian? – odezwałam się do niego zapłakanym głosem.
- Claudy? Ty płaczesz? – usłyszałam zmartwienie w jego głosie. – Co się stało?
- Proszę cię przyjedź po mnie, bardzo cię proszę. – czułam, że tylko na niego mogłam wtedy liczyć.
- Powiedz tylko gdzie, a będę. – spoważniał.
- Jestem pod domem, w którym pracuję, wiesz gdzie to jest. – powiedziałam mu szybko i się rozłączyłam, bo usłyszałam, jak Louis powiedział, że Pearl ma pożegnać się z Mansem i go wyprowadzić.
Nie chciałam, żeby mnie zobaczyli, więc szybko uciekłam spod drzwi i schowałam się zza krzewem ogrodowym, lecz akurat wtedy zaczął padać deszcz. Pomyślałam, że gorzej już być nie może.
***
Siedziałam na kanapie w mieszkaniu Iana, czekając aż przyniesie on herbatę. Przyjechał po mnie, ale całą drogę milczałam. Widział, że coś się stało i czekał aż sama coś powiem, nie naciskając na mnie.
- Proszę. – podał mi moją ulubioną herbatę z mlekiem.
- Dziękuję Ci Ian. – starałam się uśmiechnąć do niego.
- Nie ma sprawy, to tylko herbata. – usiadł obok mnie uśmiechając się.
- Nie za to. Chce ci podziękować za wszystko. Nie musiałeś po mnie przyjechać i mnie przygarnąć, a jednak to zrobiłeś. – byłam mu wdzięczna.
- Naprawdę nie ma sprawy. – położył rękę na mojej dłoni.
Nie odrzuciłam jego dotyku. Poczułam się bezpiecznie, lecz w głowie nadal miałam wydarzenia z tego dnia. Miałam wielką ochotę przytulić się do kogoś i wypłakać w ramię, ale czułam, że to nie jeszcze ten czas, aby on był tą osobą. Ufałam mu, lecz nie aż tak, aby powierzyć mu największe sekrety i zmartwienia.
- Uspokoiłaś się? Lepiej się już czujesz? – dopytywał z troską.
- Tak, dziękuję. – odłożyłam pustką filiżankę na stół.
- Powiesz mi co się stało? – przybliżył się nieco.
- A czemu pytasz? – wahałam się, czy mu powiedzieć.
- Bo zależy mi na tobie Claudy i martwię się o ciebie. – mówił mi to patrząc w oczy.
- Chodzi o mojego szefa. – spuściłam głowę.
- Coś ci zrobił? – jego troska mi schlebiała.
- Nie... to raczej ja coś jemu zrobiłam. – smutek powrócił.
- Nie rozumiem. Co ty, mogłaś mu zrobić? – z jednej strony chciałam wyrzucić to z siebie, lecz z drugiej...
- Okłamywałam go, przez pewien okres czasu. – ulżyło mi trochę.
- Możesz jaśniej? – dopytywał.
- Pearl, jego siostra zakochała się w dużo od niej starszym facecie i poprosiła mnie, abym nie powiedziała, o tym Louisowi. Zgodziłam się, choć wiedziałam, jak to się może skończyć i teraz i mnie nienawidzi. – łzy znowu cisnęły mi się do oczu.
- A ten facet? – zadawał tyle pytań, aby wszystko zrozumieć.
- On też się w niej zakochał i dlatego właśnie, ukrywałam to przed nim. Pearl sama miała mu powiedzieć, że są razem tylko, że on się dowiedział o tym dzisiaj, w jej urodziny i się wściekł. – powiedziałam mu wszystko, co mogłam mu powiedzieć.
- A to palant. – nie spodobały mi się jego słowa.
- Nie mów tak o nim. To moja wina. Mogłam przed nim tego nie ukrywać, gdyby nie to, to by tak nie zareagował. – tłumaczyłam go.
- Ale nie musiał, aż tak reagować, przecież skoro to miłość, to powinien to zrozumieć. Sam ma dziecko, a ono chyba dzięki miłości powstało. – kiedy powiedział o miłości Louisa do matki Ruby... wtedy doszło do mnie, że on kogoś kochał.
- Miał prawo do takiej reakcji. – czułam obowiązek bronienia go.
- Czemu ty go tak z wszystkiego tłumaczysz? – spojrzał mi w oczy. – Zakochałaś się w nim? – zatkało mnie.
- Co?... Ja? Skąd ten pomysł? – czemu on tak pomyślał.
- Czasami odnoszę takie wrażenie, no chyba, że się mylę. – wiercił mi tymi oczami dziurę i brzuchu.
- Mylisz się. – szybko odpowiedziałam.
- Jesteś pewna? – niech odwróci ten wzrok.
- Nie wierzysz mi? Nie ufasz mi? – próbowałam odwrócić sytuacje na swoją korzyść.
- Wierzę, wierzę, w końcu mam cichą nadzieje na to, że pewnego dnia umówisz się ze mną, tak na poważnie. – w jego oku pojawił się błysk, a w mojej głowie ochota wyjścia.
- Wiesz co, pójdę już do siebie, bo Poppy pewnie już wróciła i się martwi.- wzięłam jeszcze mokrą kurtkę z grzejnika i ruszyłam w stronę drzwi.
- Uraziłem cię czymś? – złapał mnie za rękę, gdy znajdowałam się przed wyjściem.
- Nie, po prostu chce już wrócić do domu. – unikałam jego wzroku.
- Na pewno? – przyciągnął mnie do siebie. – Nawet nie wiesz, jak mi na tobie zależy Claudy. – chciałam się wyrwać z jego uścisku, ale on był zbyt silny. – Czemu uciekasz?
- Nie uciekam. – zaprze czytałam, chcąc już wyjść stamtąd.
- Myślisz o mnie czasami? – zbliżył swoje usta do moich. – Bo ja o tobie, nie mogę przestać myśleć. – czułam jego oddech na sobie, po czym poczułam dotyk jego ust składający niechciany przeze mnie pocałunek.
- Co ty robisz?! – udało mi się wyrwać od niego i uderzyłam go w policzek.
- Przepraszam, bardzo cię przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać i myślałem, tego chcesz, tak bardzo jak ja. – mówił to, tak jakby miał wyrzuty sumienia, przez to, co zrobił.
- Ale nie chciałam. – wybiegłam z mieszkania.
Ten dzień jest najgorszym dniem w moim życiu. Zaczął się tak cudownie, prawie pocałowałam się z Louisem, a potem... zaczęło się piekło.
Czuję, że go straciłam... co ja mówię, ja nawet go nie miałam. Nie wiem, czy dalej mam pracę, czy Louis kiedyś mi wybaczy, a w dodatku Ian mnie pocałował. Niech ten dzień dobiegnie już końca... proszę...
----
Hejo kochani po dłuższej przerwie :)
Mam nadzieje, że tęskniliście :) Jak obiecałam właśnie rozpoczął się 15 sierpnia, więc dodaje dla was nowy rozdział :) Oby wam się spodobał :) Zostawcie dużo votes i komentarzy, żebym wiedziała czy dużo was zostało, którzy czekali i będą czytać dalej "Nanny" :)
Bajo kochani :* Kocham was <3
P.S. Kolejny rozdział będzie we wtorek :)
CZYTASZ
Nanny // L.T.
FanfictionLouis w swoim życiu naprawę kochał tylko raz, tylko jedną kobietę. Myślał że to miłość na całe życie ale ona zostawiła go, lecz nie samego. Zostawiła go ze złamanym sercem pozostawiając mu jego największym skarb - ich córeczkę. Musi poradzić sobie s...