Obudziłam się w nocy, na krześle obok spał Will a na kanapie Shane, zrobiło mi się strasznie duszno więc postanowiłam że wyjdę przed szpital się przewietrzyć, wstałam powoli żeby nie obudzić chłopaków, zabrałam bluzę z wieszaka chyba Dylana i wyszłam z sali, szłam bardzo powoli przez ciche korytarze szpitala, aż w końcu dotarłam do drzwi głównych i tak po prostu wyszłam, zdziwiłam się że nikt mnie nie zatrzymał żadna pielęgniarka czy nawet pani w recepcji, usiadłam sobie na ławeczce i rozmyślałam nad wszystkim, czy chcę poświęcić całą moją relację z braćmi dla miłości mojego życia, czemu oni go nie chcą zaakceptować, czy jest ze mną coś nie tak, kocham go on kocha mnie czemu nikt tego nie rozumie, siedziałam tak i nawet nie zarejestrowałam momentu w którym ktoś się przysiadł do mnie na ławce, dlatego aż podskoczyłam na siedzeniu kiedy się odezwał.
- Też uciekasz od rzeczywistości? - odezwał się mężczyzna, wyglądał na chłopaka w moim wieku, miał błon włosy i wysportowaną sylwetkę.
- Uciekam od świata - przyznałam, nie wiem co sprawiało że rozmawiałam z tym chłopakiem ale czułam potrzebę wygadania się komuś ale nie komuś z naszego świata tylko z komuś kto nie ma o nim pojęcia.
- Ja też, od rodziny, od ludzi których kocham ale też od ludzi którzy mnie nie rozumieją - wyznał szczerze chłopaka.
- Skąd ja to znam - spojrzałam na chłopaka wygląda jakby był w podobnej sytuacji do mnie więc wyciągnęła do niego rękę.
- Hailie, Hailie Monet -
- Lucas Brown - powiedział i uścisnął moja dłoń.- W takim razie skoro już przeszliśmy na TY to powiedz mi Hailie przed czym uciekasz - westchnęłam ciężko i spojrzała się przed siebie po czym zadałam sobie w głowie pytanie, przed czym uciekam?
- Tak naprawdę to nie wiem przed czym -
- Skoro się tutaj spotykamy to musi być tego jakiś konkretny powód - czułam przez chwilę na sobie jego wzrok ale szybko odwrócił się i patrzył tak jak ja przed siebie.
- Masz rację - przerwałam na chwilę i wzięłam głęboki wdech.
- Cały czas uciekam, uciekam od odpowiedzialności, od rodziny, problemy innych przekładam na siebie, nie pokazuję bólu żeby inni nie cierpieli, jestem idealna z zewnątrz ale zepsuta od środka, schowana za maską tak aby nikt nie poznaj że coś jest nie tak, bo pomimo że ja robię wszystko tak jak chcą, idealnie, to i tak jest zawsze jakieś ale, bo pomimo że dla mnie jest kimś dla nich on jest nikim - skończyłam, wydusiłam z siebie wszystko co było we mnie zamknięte osobie którą poznałam 10 minut temu ale jak widać było warto, poczułam się wolna, tak jakby zeszło ze mnie co najmniej 20kg.
- Zabawne, nie znamy się w ogóle ale jednak jesteśmy tacy sami - zaśmiał się chłopak.
- Opowiesz mi dokładniej co się stało? - spytał a ja zaczęłam gadać.
- Kocham go, jest dla mnie całym światem, daje mi uczucie że w tym bolesnym świecie jestem kimś więcej, przy nim czuję się tak jak przy nikim, mieliśmy zakaz spotykania się, ale jak wiemy zakazany owoc smakuje najlepiej, wszystko było super do czasu kiedy moja rodzina się dowiedziała, nie akceptują go i nigdy nie zaakceptują, a ja pomimo że nikt mi tego nie powiedział dobrze wiem że mam do wyboru decyzję albo on albo oni... -
- Wybierz jego - powiedział stanowczo.
- Gdyby to było takie łatwe, stracę przez to całą rodzinę -
- Kiedy wybierzesz jego okaże się kim naprawdę są, jeżeli tak naprawdę to twoja rodzina to prędzej czy później go zaakceptują chyba że po twoim wyborze odwrócą się do ciebie tyłem wtedy już będziesz wiedziała kto kim jest -
- Nie chcę ich stracić ale też nie chcę go -
- Kochasz go? - przytaknęłam stanowczo głową.
- W takim razie nie pozwól żeby ktokolwiek ci go odebrał, walcz o niego, wiem że rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu ale nie pozwól żeby ktokolwiek odebrał ci człowieka z którym kiedyś tą rodzinę stworzysz - niesamowite jest to jak ta rozmowa otworzyła mi oczy, obcy człowiek a sprawił że nareszcie wiem czego chcę.
- Dziękuję - powiedziałam i przytuliłam się do niego na chwilę, kiedy oderwaliśmy się, ciekawość wygrała.
- Skąd to wszystko wiesz, mówisz to jakby to było coś oczywistego - przez chwilę widziałam w oczach chłopaka ból dlatego od razu pożałowałam tego pytania, ale szybko zniknął.
- Kiedyś w taki sam sposób straciłem bardzo ważną dla mnie osobę, siedziałem tak samo na ławce i musiałem podjąć decyzję, rodzina czy miłość, wtedy nikt do mnie nie przyszedł a ja podjąłem najgorszą decyzję w swoim życiu wybierając rodzinę, kiedy zobaczyłem ciebie postanowiłem że nie mogę pozwolić ci popełnić tego samego błędu co ja, dlatego mam nadzieję że teraz wiesz co robić - patrzyliśmy sobie głęboko w oczy a ja bez wahania odpowiedziałam.
- Wiem - skinął głową i siedzieliśmy w ciszy patrząc na wschód słońca, zaraz wschód słońca czyli trochę się tu zasiedziałam więc postanowiłam się zbierać, wstałam a chłopak po chwili też wstał.
- Jeszcze raz Dziękuję ci, Dziękuję że nie zostawiłeś mnie samej - powiedziałam i przytuliłam go mocno.
- Nie dałbym rady ze świadomością że ktoś niszczy sobie życie bo mu nie pomogłem - odpowiedział odwzajemniając uścisk, odsunęliśmy się i po wymienialiśmy numerami obiecałam że dam znać po rozmowie, chłopak odprowadził mnie pod drzwi szpitala i się pożegnaliśmy
- Do zobaczenia Hailie Monet -
- Do zobaczenia Lucas Brown - po tych słowach chłopak się odwrócił a ja patrzyłam na oddalającą się i znikającą w mgle sylwetkę mężczyzny.Nie spieszyło mi się do sali bo myślałam że bracia jeszcze śpią i nikt nie zauważy mojego zniknięcia, oj ale się wtedy myliłam.
Ocena, krytyka, błędy -->>>
ʕっ•ᴥ•ʔっ
CZYTASZ
Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet
Teen FictionWitam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne miłości i sekretów o których nikt oprócz tej dwójki nie ma pojęcia. Zapraszam i Miłego czytania. ʕっ...