Strzał.
Krew.
Śmierć.
Adrien dostał.
Wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie, Rodric wykorzystał chwilową nie uwagę i strzelił do Adriena. Mój narzeczony wypuścił broń i upadł na ziemię na szczęście Retter nie trafił Adriena w głowę tylko w bark ale muszę przyznać że sam ten fakt że do niego strzelił wywołał u mnie taką złość że od razu wyjęłam broń i zaczęłam w niego strzelać, dosłownie podziurawiłam go jak ser.
- To za to że mnie porwałeś -
Strzał.- To za nasz związek -
Strzał.- To za to że się do mnie dobierałaś -
Strzał.- To za Adrien -
Strzał.- To za to że jesteś chujem -
Strzał.- To.. - tu nie było dane mi dokończyć.
- Hailie.. już starczy on nie żyje.. - wysapał mój narzeczony przypominając mi o jego stanie zdrowia już miałam biec mu pomagać ale nie mogłam się powstrzymać.
- A to za to że żyłeś -
Strzał.Właśnie tak skończyło się życie Rodrica Rettera, został podziurawiony niczym ser przez Hailie Monet. Po tych relaksujących ćwiczeniach strzelania odłożyłam pistolet i podbiegłam do mojego narzeczonego. Kucnęłam przy jego boku i zobaczyłam że jego śnieżnobiała koszula na prawym barku zmienia kolor na krwistoczerwony od razu przeszłam do działania. Rozpięłam koszulę Adriena i przyjrzałam się uważnie ranię, kula nie przyleciała na wylot.. kurwa.. mój narzeczony tracił siły co było dobrze widać, Adrien tracił coraz więcej krwi, ja nie miałam sprzętu żeby jakkolwiek pozbyć się kuli, nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy, mniej więcej mówiąc byłam w dupie, jednak wiedziałam że nie mogę tak sobie bezczynnie siedzieć dlatego zrobię tyle ile tylko będę mogła.
Pierwszy krok zabezpieczyć chłopakowi ranę.
Wykonanie.Drugi dowiedzieć się gdzie ma telefon.
- Adrien, masz przy sobie telefon? - spytałam delikatnie klepiąc jego policzku żeby skupił się na mnie bo musiałam wyciągnąć od niego więcej informacji.
- W.. samochodzie.. - wyszeptał ściągając brwi z bólu.
Czyli teraz przechodzimy do punktu trzeciego.
Dostać się do samochodu.- Adrien proszę skup się teraz.. - powiedziałam przeklinając go w duchu że nie wziął ze sobą żadnych ludzi.
- Musisz wstać, pomogę ci wstać i pójdziemy powoli do samochodu a potem już będzie z górki, słyszysz? - mężczyzna przytaknął głową a ja od razu się wzięłam do roboty, na początku pomogłam mu się podnieść do pozycji siedzącej zrobiliśmy przerwę a potem pomału z moją pomocą Adrien stał już na nogach. Teraz już było znacznie łatwiej, bo przez to że Adrien wcześniej leżał na podłodze jego organizm dawał mu zielone światło na odpoczynek ale teraz kiedy stał musiał użyć wysiłku dlatego jego organizm już nie był taki śpiący. Pomagałam Adrienowi iść od tej zdrowej strony po czym wyszliśmy z pomieszczenia. Na początku szłam przed siebie mając nadzieję że zaraz dojdziemy do wyjścia ale nie wiedziałam jak ta pieprzona Willa jest wielka i kiedy zorientowałam się że cały czas zataczamy koło i po raz kolejny stoimy przed gabinetem nie wytrzymałam.
- Adrien musisz nas poprowadzić do wyjścia - chłopak kolejny raz nic nie odpowiedział ale przytaknął głową i zaczął iść a ja szłam razem z nim. Widać że Willa była dużo większa od naszej i Monetów ale po tej jakże długiej i skomplikowanej trasie z przerwami w końcu dotarliśmy na zewnątrz gdzie jak rozpoznałam stał samochód Adriena. Kiedy podeszliśmy do pojazdu miałam się pytać gdzie ma kluczyki ale zauważyłam że wiszą one w stacyjce A samochód jest otwarty dlatego już bez zbędnych pytań usadowiłam Adriena na miejscu obok kierowcy a sama usiadłam za kierownicą.
- Dobra Adriana gdzie masz ten telefon? - spytałam i zaczęłam przegrzebywać schowki.
- Tutaj - odezwał się chłopak i podał mi komórkę a ja szybko przechwyciłam ją od niego i już miałam wpisywać w mapy najbliższy szpital gdy przypomniałam sobie że w tej willi jest trup jednego z członków organizacji dlatego szybko wybrałam numery do Lusaca bo wiedziałam że on tym bajzlem najlepiej się zajmie.
- Halo? - usłyszałam głos w słuchawce.
- Cześć Lucas to ja Hailie mam dla ciebie sprawę do załatwienia na teraz, zaraz ci wyślę lokalizację dużo ci nie mogę powiedzieć bo jedziemy do szpitala ale jest trup do posprzątania - powiedziałam i spojrzałam na mojego towarzysza obok, miał opartą głowę o zagłówek, oczy zamknięte a brwi ściągnięte tak jakby nad czymś myślał.
- Okej załatwię to, daj później znać -
- Dzięki, Pa -nie dałam chłopakowi dokończyć bo od razu się rozłączyłam i zaczęłam wpisywać w Google najbliższe szpitale, dobra 13 minut nie jest tak źle, odpaliłam samochód i po chwili już jechaliśmy wskazaną trasą. Dziwiło mnie jednak że to wszystko było takie proste, zero ochrony, brama otwarta no ewidentnie coś tu śmierdziało.
- Nie potrzebuje szpitala.. nic mi nie jest.. - odezwał się Adrien.
- Adrien ty masz dosłownie kulę w sobie - spojrzałam przelotnie na niego z uniesioną brwią.
- Dramatyzujesz... Do wesela się zagoi.. - zaśmiał się pod nosem a ja wywróciłam oczami ale też się uśmiechałam. Nasze wesele co prawda odbędzie się za cztery miesiące ale liczę na to że rana ładnie się zagoi oczywiście po badaniach w szpitalu bo nie będziemy ryzykować ponieważ mały chłopczyk przestraszył się szpitala.
Wiedziałam że to nie koniec emocji na dziś bo jeszcze będę musiała przejść stres w szpitalu związany z prawdopodobnie operacją którą będzie musiał przejść Adrien ale miałam nadzieję że to będzie tyle, jednakże los chciał inaczej i okazuje się że jeszcze więcej emocji będzie mi towarzyszyć podczas tej podróży.
Ocena, krytyka, błędy -->>>
Siema, macie rozdział piękniutki, nowiutki, macie nareszcie podaną w miarę dokładną datę ślubu jeżeli coś się nie zmieni i to wszystko na dziś widzimy się jutro💗
Bajlando💗
ʕっ•ᴥ•ʔっ
CZYTASZ
Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet
Teen FictionWitam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne miłości i sekretów o których nikt oprócz tej dwójki nie ma pojęcia. Zapraszam i Miłego czytania. ʕっ...