Rozdział 109 - Choinka

1.5K 50 136
                                    

Nie wiem jak to możliwe ale minęło już pięć dni i tak wiem mówiłam to już ale będę to powtarzać w kółko, czas leci za szybko. Codziennie szliśmy na plażę a wieczory spędzaliśmy na spacerach po mieście lub wspólnym oglądaniu. Ten dzień jednak rozpoczęliśmy trochę inaczej bo po wstaniu mój mąż zaczął się ze mną przytulać ale bardziej intensywniej niż zawsze a kiedy chciałam wstać stanowczo mi tego zabronił po czym sam wstał i wyszedł z pomieszczenia a po chwili wrócił z tacą na której znajdowało się śniadanie. Muszę przyznać zaskoczyło mnie to jednak zarobił ode mnie za to buziaka i z miłą chęcią zjadłam śniadanie biorąc pod uwagę też że podobno zostało ono wykonane samodzielnie przez Adriena. Chłopak przygotował mi stosik puszystych placuszków polanych sosem kolanowym i z posypanymi owocami do tego była jeszcze cieplutka kawa i sok pomarańczowy, oczywiście zadbał też o wygląd tacy którą udekorował dookoła płatkami czerwonych róż i dwie też włożył do malutkiego wazoniku. Adrien siedział obok mnie i patrzył z uśmiechem jak jem co wywoływało u mnie uśmiech, naturalne nie byłam taka samolubna i jego też dokarmiałam na co był delikatnie oburzony bo to było śniadanie dla mnie nie dla niego ale oczywiście za każdym razem zjadał. W końcu kiedy talerz i kubki były puste pogadaliśmy jeszcze przez chwilę aż w końcu oznajmiłam że wstaję się przebrać i wykąpać na co mój mąż przytaknął z lekką niechęcią. Zabrałam z garderoby biały dwuczęściowy strój kąpielowy a na niego wzięłam krótkie jeansowe spodenki, białego topa na ramiączka i dużą koszulę żółtą nie zapiętą. Tak jak mówiłam zima jest coraz bliżej jednak tutaj dalej jest dla nas ciepło ale z pewnością kiedy już się przyzwyczaimy do temperatury to nie będzie nam już tak wesoło. Wzięłam te wszystkie rzeczy po czym udałam się do łazienki w której wzięłam długi ciepły prysznic i przebrałam się w ciuchy a włosy spięłam sobie w luźnego koka. Po wyjściu z łazienki mojego męża już nie było w pokoju dlatego chwyciłam za telefon i zeszłam na dół. Tak jak się spodziewałam siedział w kuchni i popijał czarną jak smog kawę, chciałam wykorzystać to że siedział do mnie tyłem i zaczęłam się pomału do niego skradać lecz on mnie wyprzedził.

- Hailie - usłyszałam jego głos kiedy odłożył filiżankę a ja przestałam się skradać i westchnęłam zakładając ręce na biodra.

- Skąd wiedziałeś że to ja a nie na przykład jakiś seryjny morderca? - spytałam i podeszłam do chłopaka po czym wtuliłam się w niego od tyłu a on się cicho zaśmiał.

- Wybacz Hailie ale twój cudowny zapach poznam wszędzie - zaśmiał się po raz kolejny a ja wraz z nim. Pocałowałam chłopaka w policzek po czym go opuściłam i okrążyłam a następnie usiadłam na krześle obok.

- Pięknie wyglądasz - oznajmił w pewnym momencie chłopak a ja wyszczerzyłam się do niego.

- Dziękuję ty również niczego sobie, co mamy dzisiaj w planach? - spytałam od razu a chłopak jednym solidnym łykiem skończył swoją kawę i zwróci już całkowitą uwagę na mnie.

- Wybieraj jeden czy dwa - popatrzyłam na niego z podniesioną brwią ale też z szerokim uśmiechem odpowiedziałam.

- Hmmm to niech będzie dwa - powiedziałam a chłopak się uśmiechnął chociaż próbował udawać smutnego na co znów się zaśmiałam.

- Co było pod jedynką? - spytałam uspokajając się.

- Nie mogę się ci powiedzieć ale nie bój się ją też zrealizujemy, tylko później - końcówkę zdania brukną niezadowolony jednak cały czas na jego twarz pchał się uśmiech.

- Dobrze nie ma czasu do stracenia, pokój torebkę i wychodzimy - widać było że Adrien był bardzo podekscytowany. Szybko wstał z krzesła podszedł i pocałował mnie mocno w czoło po czym wyszedł zadowolony z kuchni.

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz