Spojrzałyśmy na siebie z Mayą z lekkim przerażeniem po czym rzuciłyśmy wszystkie rzeczy i pobiegłysmy do salonu. Widok który tam zastałyśmy chyba nigdy nie zapomnę.Jedzenie które wcześniej naszykowałyśmy było porozwalane wszędzie, dwa kieliszki leżały na podłodze potłuczone a butelka po winie turlała się gdzieś obok telewizora jednak nic się z niej nie wylewało... Była pusta.
Że zdziwienia wyrwał nas głośny śmiech dziewczynki... Lissy siedziała na ziemi i śmiała się głośno a w rękach trzymała kawałki szkła.
- Boże Lissy dziecko - Maya od razu podbiegła do dziewczynki i wyrwała jej szkło z rączek tak żeby jej nie zrobić krzywdy. Za to ja spokojnym krokiem podeszłam do butelki i ją podniosłam. Tak jak mówiłam była pusta. Boże święty..
Upiłyśmy dziecko Vincenta Moneta.
O kurwa..
Po mału odwróciłam się w stronę dziewczyn i zaczęłam podchodzić do nich cały czas trzymając butelkę, aż ukucnełam przy Mayi obok roześmianej dziewczynki.
- Wypiła całe wino - oświadczyłam podając cioci butelkę którą wzięła i z wrażenia prawie oczy wypadły jej z orbit.
- O kurwa znaczy kurcze Lissy czemu to wypiłaś? - spytała przerażona ciocia małą dziewczynkę a ta jedynie się zaśmiała i wzruszyła ramionami - Vincent nas zabiję... - szepnęła i złapała się za czoło.
- Ej ciebie to ty miałaś się nią opiekować ja chcę jeszcze pożyć! - krzyknęłam wstając i odchodząc trochę na bok
- No weź gdzie kobieca solidarność?! - odkrzyknęła ciocia i podążyła za mną.
- To nie śmieszne! Na podłodze leży w pół przytomna córka Vincenta Moneta słyszysz?! Vincenta Moneta kurwa! - krzyknęłam spanikowana.
- No wiem! No ale czekaj może tego nie wypiła! - Maya podbiegła do dziewczynki z zaczęła ją lekko klepać po policzku.
- Lissy skarbie powiedz cioci co zrobiłaś z tym piciem co było w buteleczce i w kieliszkach.. - zaczęła a w jej głosie cały czas było słychać w panikę i nutkę złudnej nadziei. Dziewczynka roześmiała się po czym wskazała paluszkiem na doniczkę z kwiatkiem i swój brzuszek.
Szybkim ruchem podeszłam do doniczki i mogłam oddychać odrobinę spokojniej widząc że dosyć duża ilość trafiła do doniczki na kwiaty. Przez moment zrobiło mi się szkoda kwiatka jednak szybko sobie przypomniałam że bratanica jest tutaj zdecydowanie ważniejsza.
Podniosłam wzrok na Mayę która wpatrywała się we mnie szukając odpowiedzi dlatego delikatnie przytaknęłam głową i obserwowałam jak pewien ciężar z niej spada.
- Dobra skoro nie wypiła wszystkiego to wcale nie musi być tak źle.. - powiedziała nieco spokojniej po czym delikatnie chwyciła dziewczynkę i przeniosła ją na kanapę.
- Okej... Przyniose jej wody i może jakieś leki znajdę.. - oświadczyłam i nie czekając ani chwili dłużej ruszyłam do kuchni w której znajdowała się szafka z lekami i zaczęłam ją przegrzebywać aż w końcu znalazłam jakieś tabletki musujące dlatego nie szukałam już dalej tylko szybko rozrobiłam tabletkę z wodą i wróciłam do dziewczyn. Podałam napój Mayi która od razu przełożyła go do ust tej małej wariatki.
- Już cii wszystko będzie dobrze... - szeptała do dziewczynki która na początku nie chciała pić ale w końcu wypiła wszystko. Kiedy szklanka była już pusta Maya westchnęła i odłożyła ją na stolik po czym wstała i podeszła do mnie - Trzeba dzwonić po.. - nie dokończyła bo przerwał jej męski głos.
- Dzień dobry drogie pan.... - tym razem to my przerwałyśmy mężczyźnie który wszedł do salonu ziewając.
- Nie teraz Adrien! - krzyknęliśmy w tym samym czasie przez co chłopak otworzył trochę szerzej oczy i rozejrzał się. Najpierw spojrzał na nas potem na salon który wyglądał jakby tornado przez niego przebiegło a na końcu na małą córeczkę Vincenta. Chyba zrozumiał co musiało się wydarzyć bo spojrzał znów na nas zmieszany jednak my z Mayą dałyśmy mu jasno do zrozumienia że lepiej będzie jak nie będzie pytać. Adrien jeszcze przez chwilę stał i po prostu się w nas gapił aż wreszcie zaczął stawiać pomału kroki do tyłu i uciekł z miejsca zdarzenia. Za to my z ciocią mogłyśmy wrócić do poprzednich rzeczy.
- Dobra ty dzwoń po karetkę a ja pójdę spakować jej jakieś rzeczy albo nie dzwoń bo Vincent za szybko się dowie, pojedziemy moim samochodem! - krzyknęła po czym pobiegła na górę do sypialni dziewczynki a ja ruszyłam po buty i kurtkę. Wreszcie kiedy Lissy była już ubrana i spakowana wręcz wbiegłyśmy do samochodu jadąc na załamanie karku do szpitala.
Ocena, krytyka, błędy -->>>
Dzień doberek, dawno się nie widzieliśmy ale już wracam. Przepraszam że nie było rozdziałów ale niespodziewanie wyjechaliśmy do Włoch ale już na szczęście jestem i wczoraj miał być rozdział ale pokłóciłam się z moim szczurem (chłopakiem) i po prostu nie miałam siły ale dzisiaj już jest wszystko dobrze. Chciałam też podziękować za pierwsze miejsce w #rodzinamonet teraz już nie ma ale był z czego jestem ogromnie szczęśliwa bo było to moje marzenie aby zająć właśnie tam pierwsze miejsce. No to najlepszego spóźnionego dnia kobiet moje księżniczki i widzimy się w następnym rozdziale 💗
Papatki 💗
ʕっ•ᴥ•ʔっ
![](https://img.wattpad.com/cover/349270068-288-k655658.jpg)
CZYTASZ
Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet
Novela JuvenilWitam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne miłości i sekretów o których nikt oprócz tej dwójki nie ma pojęcia. Zapraszam i Miłego czytania. ʕっ...