Rozdział 14 - Dym

3.9K 65 14
                                    

Dym.

Siedziałam przerażona, nie wiedziałam co się dzieje, Nie mogłam wstać a w sali nie było wózka, po chwili usłyszałam że drzwi się automatycznie zablokowały, ale jakiś debil je montował bo dym dalej wlatywał do sali, chwyciłam szybko telefonu wybrałam numer do Shane'a za pierwszym razem nie odebrał a za drugim na ostatnim sygnale.

- No siema młoda zaraz tam do ciebie przyjdę - 

- Shane to nie jest śmieszne - powiedziałam przerażona

- Ale co? -

- No ten dym, mogłeś już sobie to darować -

- Hailie jaki kurwa dym ja nic nie robiłem?!  -

- Jak to nie ty?! -

- Shane tu musi się coś palić, nie mogę wyjść drzwi się zablokowały ale dalej do sali wlatuje dym -

- Japierdole Hailie już biegnę - słuchawce było słychać jak Shane biegnie ale w pewnym momencie było  słychać ogromny huk, potem krzyki i przekleństwa.

- Kurwa Hailie cała ściana od twojego sektora się zawaliła! -

Nagle zaczęłam bardzo mocno kaszleć dymu było coraz więcej w pomieszczeniu a ja dalej siedziałam na łóżku, nie miałam co zrobić, przez chwilę rozmyślałam opcje czy nie wstać i spróbować otworzyć okien ale szybko z niej zrezygnowałam dlatego bo na pewno jak wstanę z łóżka to od razu polecę na ziemię a okien nie było szans żebym otworzyła bo Dylan je ledwo otwierał a co dopiero ja.

Nagle zdałam sobie sprawę że Shane coś do mnie krzyczy w telefonie dlatego chwyciłam za komórkę którą rzuciłam wcześniej na pościel jak zaczęłam kaszleć i przełączyłam na głośnomówiący.

- HALO HAILIE KURWA JESTEŚ TAM?! - krzyczał do telefonu Shane

- Tak jestem - powiedziałam słabym głosem

- Boże Hailie nie strasz - w słuchawce było słychać syreny i krzyki zdałam sobie sprawę że to krzywy moich braci.

- Shane co się dzieje czemu szpital się pali?! -

- Tego nie wiem mała Hailie, próbowaliśmy z chłopakami przejść do ciebie dookoła ale straż nas zatrzymała, musisz wytrzymać Hailie zaraz będziemy -

- Shane ja nie wiem czy wytrzymam coraz więcej tutaj tego dymu - powiedziałam a mój głos się załamał

- Nawet nie waż mi się tak mówić dziewczynko - tym razem odezwał się Dylan, czyli ja też byłam na głośniku.

Nagle zaczęłam jeszcze bardziej kaszleć, sala była już cała wypełniona dymem nie było stąd ucieczki, zaczęło robić mi się niedobrze, kręcić w głowę i zaczęłam mieć mroczki przed oczami zdałam sobie sprawę że zanim przyjdą tu ratownicy może być już za późno więc ostatnimi resztkami sił chwyciłam jeszcze raz za telefon w którym słyszałam jak moim bracia mnie wołają i zaczęłam mówić.

- Chłopaki niedobrze mi - powiedziałam słabo ale wyraźnie

- Wytrzyma jeszcze chwilkę Hailie - tym razem odezwał się Vincent brzmiał jak zawsze poważnie i lodowato ale jednak tym razem było też słychać przerażenie.

- Chłopaki... - wydusiłam z siebie i znowu zaczęłam kaszleć.

- Spokojnie malutka, minutka i będziemy - pomimo że Will próbował być spokojny i poważny to u niego w głosie było słychać strach.

- Kocham was... - powiedziałam i opadłam na materac nie walcząc już z dymem.

Zemdlałam.

Ocena, krytyka, błędy -->>>



ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz