Rozdział 68 - Pérolas

2.1K 47 109
                                        

Zemdlałam..

Kurwa..

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Nie byłam to żadna melina czy piwnica, to miejsce wyglądało jak gabinet.. tylko co ja robię w gabinecie i w dodatku nieznanym mi gabinecie.. A no tak przecież Rodric Retter mnie porwał, no tak teraz pamiętam. Kiedy się obudziłam leżałam na kanapie więc wstałam i przebadałam pomieszczenie wzrokiem, był to w ciemnych kolorach gabinet nic specjalnego, biurko kanapy i fotele, regały z książkami, kominek i różne takie duperele. W pomieszczeniu byłam sama a mężczyzna zostawiając mnie tu samą chyba zbytnio tego nie przemyślał bo teraz mam na wyciągnięcie ręki wszystkiego dokumenty dlatego dłużej nie czekając zasiadłam do biurka i już miałam zacząć przegrzebywać szafki gdy moją uwagę przykuł otwarty komputer a w dodatku odblokowany, Czy mówiłam już że Rodric to debil? Nieważne powtórzę to, Rodric Retter to debil. Kiedy spojrzałam na godzinę wyświetlaną na ekranie komputera zauważyłam też datę.. 2 dni.. dokładnie dwa dni temu byłam na kolacji z Retterem.. musiał dosypać mi czegoś naprawdę mocnego, dłużej nad tym się nie zastanawiałam bo powróciłam do przeglądania urządzenia. Po chwilowym przeglądaniu komputera moją uwagę zwróciła nazwa jednego foldera.. Hailie Monet.. zaraz, zaraz.. CO KURWA?! Tak w ogóle to ostatnio chyba za dużo przeklinam No ale co ja poradzę że moje bardzo skomplikowane życie jest tak bardzo skomplikowane, przełknęłam ślinę i kliknęłam żeby wejść w folder A to co tam zobaczyłam spowodowało że po całym moim ciele przeszły ciarki. Były tam moje zdjęcia i może by mnie to nie zdziwiło bo pomimo że staramy się regularnie usuwać z internetu moje zdjęcia to wiem że czasami coś przecieknie ale nie tym razem bo te zdjęcia naprawdę mnie przerażały.. było ich mnóstwo.. nawet były takie gdzie jak byłam mała bawiłam się z mamą.. były tam zdjęcia chyba z każdego okresu mojego życia.. było na nich widać doskonale jak dorastam.. moje dobre i złe momenty w życiu.. cały życiorys w jednym pliku.. przesuwałam wzrokiem po każdym zdjęciu A moje serce biło jak szalone gdy nagle stanęło.. były tu zdjęcia z dnia kiedy upozorowałam swoją śmierć..

Czyli wiedział...

Wiedział... ale... jak?..

POWTARZAM KURWA JAK, SKĄD ON TO WSZYSTKO MA?! Szybkim ruchem usunęłam cały plik i odeszłam jak najdalej komputera. Trzęsłam się ale wiedziałam że to nie jest z zimna bo cała wręcz się paliłam z gniewu, szybko podeszłam do okna i zwinnym ruchem je otworzyłam pozwalając by świeże powietrze wpadło do pomieszczenia, brałam głębokie wdechy a kiedy w miarę się uspokoiłam rozejrzałam się po dworze. Ewidentnie znajdowałam się w jakiejś willi na drugim piętrze czyli nie było szans żebym skoczyła poza tym teren był ogrodzony wielką bramą a pewnie kamery wiszą tu na co drugim drzewie bo tak jak już zdążyłam zauważyć to wszystko otaczał jakiś las. Byłam tak pochłonięta myślałami że nie usłyszałam jak ktoś wszedł do pomieszczenia dopiero kiedy się odezwał odwróciłam się gwałtownie.

- Jak się spało Gabriello Smith?.. czy raczej powinienem zapytać Panno Monet?... - Rodric uśmiechnął się a ja przyłknęłam ślinę.

- Czego ode mnie chcesz, zdajesz sobie sprawę że złamałeś obecnie dużo zasad organizacji a przecież nie ma ich jakoś specjalnie wiele? -

- Cały czas chcę tego samego czego pragnąłem zanim cię tu sprowadziłem, Hailie.. będziesz moją żoną, nikt się nie dowie o tym co zrobiłaś.. od zawsze cię pragnąłem.. A teraz jesteś już moja.. - mówił cały czas podchodząc do mnie a ja bo chciałam się odsunąć do tyłu ale mojej plecy dotknęły magicznie zamkniętego okna.

- Nie podchodź do mnie - powiedziałam i wystawiłam przed siebie ręce ale nie zadziałało mężczyzna był coraz bliżej.

- POWIEDZIAŁAM COŚ NIE PODCHODŹ DO MNIE TY ZBOCZEŃCU JEBANY! - krzyknęłam ale on był głuchy na moje słowa i zatrzymał się dopiero kiedy stał centralnie przede mną, moje serce waliło jak szalone nie wiedziałam co on zamierza zrobić za to on doskonale wiedział.. pochylił się do mnie a ja chciałam walnąć go z liścia ale on przewidział mój ruch i złapał mój nadgarstek a po chwili dołożył drugi tak że teraz nie mogłam się wyrwać a on to wykorzystał..

Pocałował mnie..

Całował długo i krótko.. mocno i słabo.. w ogóle nie przejmował się mną która się szarpała i moczyła buzię od łez..

Kiedy skończył patrzył chwilę na mnie a potem puścił a moje ciało jak szmaciana lalka poleciało na ziemię...

- Tak długo na to czekałem.. niesamowite że teraz jesteś moja i będę to robił kiedy będzie mi się żywnie podobać.. naprawdę cudowne uczucie.. - powiedział i oblizał swoje wargi cały czas patrząc na mnie jak na obrazek tylko że on chyba myślał że ja płaczę ze szczęścia..

- A no tak proszę trzymaj telefon możesz wykonać ostatnią pożegnalną rozmowę z Adrienem Santanem - podał mi mój telefon a ja od razu się otrzepałam i wybrałam numer do narzeczonego tylko czekałam aż ten potwór wyjdzie z pomieszczenia ale on patrzył się na mnie jakby nie wiedział o co chodzi gdy w końcu załapał i się zaśmiał.

- Oj Hailie Monet.. jesteś taka zabawna myśląc że stąd wyjdę, chcę usłyszeć całą tą rozmowę dlatego radzę ci dzwonić zanim się rozmyślę - przełknęłam kolejny raz ślinę i kliknęłam na zieloną słuchawkę w telefonie. Odebrał od razu.

- Hailie gdzie jesteś?! - usłyszałam dla mnie bardzo kojący głos narzeczonego jednak w tym głosie było słychać przerażenie, strach, nadzieję i gdzieś z tyłu ulgę. Spojrzałam na chwilę na mężczyznę który bacznie mnie obserwował potem wzięłam głęboki wdech i powiedziałam.

- Procure pérolas na pilha de roupas - po czym się rozłączyłam z nadzieją że Adrien zrozumiał..




Ocena, krytyka, błędy -->>>



Hejo, Przepraszam że rozdział jest dzisiaj a nie było wczoraj ale pojechałam na Halloween do koleżanki z którą bardzo dawno się nie widziałam i po prostu zapomniałam wstawić a dzisiaj praktycznie odsypiałam cały dzień, Mam nadzieję że rozdział wam się podoba i widzimy się jutro 💗
Bajo 💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz