Rozdział 42 - Klif

2.4K 47 20
                                    

Przez całą drogę płakałam i nie mogłam się uspokoić, kolejny raz bracia chcą mi zabrać ważną osobę, pomimo że on nawet nic nie zrobił, płakałam i płakałam i nawet nie wiem w którym momencie usnęłam na ramionach Shane'a niestety tym razem nie odpływając do krainy kucyków.

Obudziłam się na ziemi, kiedy rozchyliłam powieki moim oczom ukazało się niebo, szare zachmurzone niebo, podniosłam się na łokciach i rozejrzałam wokół siebie i zobaczyłam że leżę na jakimś klifie, poniosłam się powoli i dopiero wtedy zobaczyłam postać siedzącą na końcu klifu z dyndającymi nogami, siedział sobie i podziwiam widoki ale chyba poczuł że ktoś go obserwuje i odwrócił głowę w moją stronę a ja ujrzałam.

Lucasa.

Kiedy tylko rozpoznałam chłopaka on wstał a ja rzuciłam mu się na szyję i mocnego przytuliłam ale chłopak tego nie odwzajemnił dlatego po chwili spojrzałam w górę i zamarłam.

Chłopak wyglądał okropnie, miał podbite oko, z nosa ciekła mu krew, miał rozwaloną wargę ale to wciąż nie było najgorsze bo kiedy odsunęłam się od niego zobaczyłam w jego ciele trzy dziury z których ciekło bardzo dużo krwi, byłam przerażona tym widokiem jednak chłopak nie wykazywał żadnych uczuć.

- Lucas kto ci to zrobił.. - zapytałam przerażona zapominając o tym że on nawet nie ma prawa żyć a jednak teraz stoi i normalnie funkcjonuje za to ja w tamtym momencie nie funkcjonowałam normalnie.

- To przez ciebie, to ty mnie skrzywdziłaś Hailie.. - powiedział z takim obrzydzeniem do mnie a w jego oczach nareszcie pojawiły się jakieś emocje co prawda nie pozytywne bo pojawił się tam malutki płomyk ale zawsze jakieś.

- Lucas.. ja.. -

- TO WSZYSTKO TWOJA WINA HAILIE MONET - kiedy przed sekundą mówiłam że w oczach pojawił mu się płomyk to teraz w nich było widać istne piekło, chłopak zaczął podchodzić do mnie a ja z każdym jego krokiem do przodu stawiłam swój do tyłu.

- GDYBY NIE TY NIC BY MI SIĘ NIE STAŁO, TO WSZYSTKO TWOJA WINA - cały czas krzyczał chłopak a ja nie zauważyłam kiedy zrobiliśmy kółko i teraz to ja szłam tyłem do przepaści ciągle cofając się od chłopaka za to on ciągle szedł.

- Lucas proszę porozmawiajmy na spokojnie, to wszystko da się wyjaśnić - próbowałam go jakoś uspokoić bo byliśmy już przy przepaści.

- Nie - odpowiedział a ja właśnie stałam na palcach na krawędzi klifu, chłopak stał bardzo blisko mnie i wystarczyło by lekkie szturchnięcie a byłoby już po mnie, wstaliśmy tak i patrzyliśmy na siebie a ja modliłam się w głowie żeby nie zrobił nic głupiego.

- Nie strać go - wyszeptał mi do ucha a zanim ja jakkolwiek zdążyłam zareagować popchnął mnie z całej siły a ja z ogromnym krzykiem zaczęłam spadać, czekałam na ból ale on się nie pojawił za to nastąpiła ogromna ciemność.

Obudziłam się i szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, byłam w swoim pokoju w szpitalu co oznaczało że to był tylko sen, na szczęście, rozejrzałam się po sali i zauważyłam siedzącego w fotelu Vincenta, mój brat nic nie robił po prostu siedział i patrzył się na mnie, przez chwilę również na niego się patrzyłam ale ta intensywność w tych oczach sprawiła że wbiłam spojrzenie w podłogę.

- Co to było Hailie - zapytał lodowato Vincent, aż przeszły mnie ciarki, wtedy zapaliła mi się lampka nad głową ,,Nie strać go" powtórzyłam słowa ze snu i od razu przypomniały mi się zdarzenia z nocy od razu wiedziałam że muszę znaleźć Lucasa.

- Gdzie jest Lucas? - spytałam ignorując poprzednie pytanie brata.

- Leży w sali, ale nie o nim teraz rozmawiamy, Co to miało być Hailie? - zapytał ponownie o wiele groźniej ale ja znów nie raczyłam odpowiedzieć na to pytanie bo wyskoczyłam z łóżka i jak strzała wybiegłam z pokoju biegnąc do recepcji.

- W jakiej sali znajdę Lucasa Browna? - zapytałam zadyszona, kobieta spojrzała na mnie nieufnie ale pewnie wiedziała kim jestem dlatego poklikała coś w komputerze i zwróciła się do mnie.

- Sala 189 - odpowiedziała kobieta a ja rzuciłam szybkie dziękuję i od razu zaczęłam biec pod wskazany adres, nie miałam żadnych problemów ze znalezieniem sali bo gdy jest się już tak długo takim szpitalu można się tych sal nauczyć na pamięć.

Nie zatrzymywałam się nawet żeby stanąć pod drzwiami tylko od razu wbiegłam do pokoju a moim oczom ukazali się...



Ocena, krytyka, błędy -->>>


ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ💗

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz