Rozdział 52 - Szczęściarz

2.3K 50 118
                                    

- Czas zacząć teatrzyk - pomyślałam.

Podeszła do mnie kobieta która była lekarką i miała poinformować moich braci o tym nieszczęsnym zdarzeniu i na moją prośbę w trakcie tej czynności miała zjawić się przy mnie żebym mogła słyszeć cały przebieg rozmowy dlatego już chwilę później dzwoniła do mojego najstarszego brata. Nie minął nawet jeden sygnał on już odebrał.

- Witam z tej strony Evelyn Miller pogotowie ratunkowe, czy dodzwoniłam się do Vincenta Moneta? - powiedziała kobieta która na pewno była nauczona co mam mówić i jak ma odpowiadać za co w słuchawce na początku było słychać odchrząknięcia i dopiero wtedy mój brat się odezwał.

- Tak, w jakiej sprawie Pani dzwoni? - usłyszałam poważny głos mojego najstarszego brata.

- Dzwonię żeby przekazać Panu smutną wiadomość pańska siostra miała wypadek samochodowy z udziałem tira, nikt nie przeżył - cisza w słuchawce, szczerze nie takiej reakcji się spodziewałam.

- Halo? słyszy mnie pan? - zapytała kobieta kiedy mój brat się nie odzywał.

- Tak przepraszam czy może mi pani powiedzieć w jakim szpitalu się znajdujecie? -

- Znajdujemy się na ulicy Poledel - wyjaśniła kobieta.

- Chce mi pani powiedzieć że moja siostra nie znajduje się w szpitalu? -

- Bardzo mi przykro robiliśmy co w naszej mocy ale niestety wypadek był na tyle poważny że pacjentka zmarła na miejscu - kolejna cisza i wiem to pomimo że Vincent nie pokazuje uczuć to tak naprawdę od środka teraz się rozpada.

- Będziemy jak najszybciej się da - oznajmił mój brat, będziemy czyli z pewnością przyjedzie z resztą braci a następnie się rozłączył.

Kobieta popatrzyła na mnie a ja tylko przytaknęłam jej głową z podziękowaniem a ona ruszyła dalej wypełniać swoje obowiązki a ja ruszyłam w stronę Adriena którym rozrzucał ludzi na lewo i prawo z różnymi zadaniami.

- Adrien pożyczysz mi telefon bo muszę zadzwonić - chłopak odwrócił się do mnie i podał mi komórkę a ja nawet nie musiałam prosić o hasło bo doskonale je znałam.

- Ale wiesz Hailie Monet że nie możesz z nikim rozmawiać bo przecież nie żyjesz - przypomniał mi chłopak a ja machnęłam do niego ręką i rzekłam.

- Jest jeszcze osoba której obiecałam że oprócz nas ona też będzie wiedzieć - mówiłam wpisując numery telefonu i klikając zieloną słuchawkę.

- Kim jest ten szczęściarz - spojrzałam na niego bo tonu jego głosu wydał się jakiś dziwny i przyłapałam go na przewracaniu oczami czyżby Adrien Santan był zazdrosny?

- Lucas Brown - odpowiedziałam i w tej w samej chwili chłopak odebrał Ale ja szybko jeszcze zerknęłam na Adriena a na jego twarzy tym razem zauważyłam.. radość?

- Halo? - usłyszałam głos mojego najlepszego przyjaciela w słuchawce.

- Hej Lucas to ja Hailie nie mam za bardzo czasu gadać ale muszę ci przekazać że nastał ten czas i że jesteśmy w stałym kontakcie będę cię o wszystkim na bieżąco informować -

- Okej rozumiem, trzymaj się i do usłyszenia - odpowiedział mi chłopak a ja się rozłączyłam i oddałam przedmiot właścicielowi.

- Zaraz tu będą twoi bracia Hailie, jesteś gotowa? -

- Jak zawsze - odpowiedziałam i puściłam mu oczko a on się lekko uśmiechnął.

Rzeczywiście byłam już gotowa moje włosy były pofarbowane na blond ale na szczęście farbą która później zejdzie bo nie chciałam farbować na stałe, miałam na sobie uniform lekarski i do tego maseczkę na twarzy żeby być jak najmniej nie rozpoznawalną. Miałam stać w odpowiedniej odległości tak żeby mieć dobry widok na braci ale też tak żeby przez przypadek mnie nie zaczepili, z tego co się dowiedziałam Adrien będzie czuwał w jakiejś przyczepie i obserwował wszystko z kamer i w razie potrzeby będzie informował mnie przez słuchawkę którą mam w uchu. Skierowaliśmy się do swoich stanowisk ja miałam udawać że zajmuje się pobieraniem próbek i jakiś innych rzeczy byle żeby tylko się czymś zająć żeby nie wzbudzić podejrzeń braci. Ledwo zdążyłam dojść do mojego kącika gdy usłyszałam głos w słuchawce.

- Twoi bracia już są - słyszałam głos Adriena w uchu przełożyłam palce do miejsca gdzie znajdował się guzik przez który mogłam rozmawiać i po cichu szepnęłam.

- W takim razie zaczynamy - No i się zaczęło..



Ocena, krytyka, błędy -->>>



Hejo, Przepraszam że rozdziału nie było wczoraj ale tak jak mówiłam mam mało czasu a późno wracam do domu dlatego rozdziały albo pojawiają się późno albo wcale a co do tego rozdziału to wczoraj miałam go wstawić ale stwierdziłam że przedłużę go ale jednak dzisiaj stwierdziłam że zrobię jeszcze
inaczej💗
Do zobaczenia i Buziaki💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz