1. Początek końca

5K 62 2
                                    


Drżące dłonie, serce bijące rytmem innym niż zwykle, trudności w skupieniu się i ten ogólny stan niepokoju. Znasz to? Też miewasz czasem dni w których wszystko mówi Ci, że coś jest nie tak? Że wydarzy się coś niedobrego? Nie wiesz co dokładnie, ale wiesz, że nie jesteś w stanie temu zapobiec. Nie możesz zrobić nic żeby zatrzymać nadchodzące wydarzenia. Przeznaczenie? A może po prostu życiowy pech?

Maj. Piątek. Samo południe. Razem z moją najlepszą przyjaciółką byłam na zakupach w jednym z większych centrum w naszym mieście. Dzień był całkiem zwyczajny, pomijając fakt, że od rana męczył mnie ten dziwny stan pod denerwowania. Czy podświadomie wiedziałam, że coś się stanie? Dlaczego akurat tego dnia? Dlaczego akurat w czasie w którym byłam tam ja? Dlaczego ja? Przecież wszystko mogłoby być dobrze. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nagły przeraźliwy krzyk ludzi, odgłos rozbijającego się szkła i strzały.

Momentalnie odwróciłam się w stronę z której dobiegał hałas. Zobaczyłam 3 osoby napierające na tłum, prawdopodobnie 3 mężczyzn. Mieli oni na twarzach dziwne maski, w rękach trzymali broń, wpadli do środka strzelając w sufit. Wszyscy krzyczeli, ludzie byli zdezorientowani. Do mnie natomiast nie docierało nic. Byłam jak w jakimś transie. Przerażenie zawładnęło mną całkowicie. Moje serce biło tak mocno, że zaczęłam obawiać się, że za chwilę połamie mi żebra. Wszystko krzyczało we mnie: uciekaj! Byłam jednak sparaliżowana, nie potrafiłam wykonać żadnego ruchu. Kojarzycie może czym jest paraliż senny? Jeśli tak, to miałam teraz dokładnie to samo tylko, że na jawie.

Krzyki napastników docierały do mnie w zwolnionym tempie. Zmuszając moje skamieniałe, przerażone ciało i mózg do wykonania jakiegokolwiek ruchu położyłam się na posadce, twarzą do parkietu. Zrobiłam to idąc za przykładem ludzi, w głowie mi szumiało. Słyszałam ciche szlochy i jęki, ludzie byli zszokowani i spanikowani.

- Cisza! Powiedziałem cisza! - zaczął jeden z napastników. Jego głos był gruby, nieprzyjemny. - Wykonujcie nasze polecenia a nikomu nic się nie stanie! - stał pośrodku leżących ludzi i wymachiwał bronią.

Facet znajdujący się lekko z tyłu podszedł do ochroniarza który także leżał na posadce i zabrał mu jego klucze. Następnie udał się z nimi w stronę pomieszczenia w którym prawdopodobnie znajdował się sejf. Podniosłam lekko głowę chcąc chociaż odrobinę zorientować się w sytuacji. Zdążyłam zarejestrować jak ochroniarz podrywa się z podłogi, niestety nie zdążył zrobić nawet jednego kroku gdy padł strzał po którym runął z powrotem na podłogę. Strzelił 3 mężczyzna, najniższy i najżwawszy z nich. Całe moje ciało dygotało z przerażenia. Spojrzałam na ochroniarza, został trafiony w ramię. Krwawił naprawdę mocno. Podniósł się krzyk.

- Mówiliśmy wam żebyście się do kurwy nędzy zamknęli! - krzyknął facet który oddał strzał. - Chcecie wszyscy zginąć??! - wrzeszczał i wymachiwał bronią. - Dalej, kto następny??! Jeden pisk i po was! Dajcie mi pierdolony powód a gwarantuję, że zajebię was wszystkich!

Ludzie ucichli, niektórzy tylko cicho płakali. Nie miałam pojęcia co się właściwie dzieje, moje myśli przelatywały przez moją głowę z prędkością światła. To wszystko było takie nierealne. Pragnęłam żeby to wszystko skończyło się jak najszybciej. Pragnęłam nie być w tym koszmarze. Ochroniarz nadal krwawił, nie miałam pojęcia czy jest on już martwy czy jednak jeszcze żyje. Prawdopodobnie zemdlał z bólu. Żałowałam, że ja nie zemdlałam z przerażenia.

- Ruchy! Musimy się pośpieszyć! - rzucił jeden z napastników i spojrzał na tego który akurat wypełniał worek gotówką z sejfu. Spojrzenie, którym mężczyzna pakujący pieniądze obdarzył tego, który się do niego zwrócił było lodowate. Nic nie powiedział. Nie musiał, wystarczył tylko ten wzrok.

Destrukcyjna MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz