Rozdział 2

6.3K 153 17
                                    

James

Ja pierdole.
Nigdzie nie ma tej dziewczyny. Jakby się rozpłynęła albo co najmniej nigdy nie istniała. Do tej pory jedyne dane jakie posiadam to pieprzone papiery Noah. Jak to kurwa jest możliwe.

Wpatrywałem się w jej ciemne oczy. Zdecydowanie była najpiękniejszą kobietą jaką kiedykolwiek widziałem. Mimo wszystko nie dawał mi spokoju fakt, że rozpoznawałem te rysy twarzy i mam wrażenie, że kiedyś już ją spotkałem. Kompletnie nie przypominała Fontany, a byłem przekonany, że nie posiadał ani żony ani dzieci. Gdy pierwszy raz jej się przyglądałem, sprawiała wrażenie podobnej do Noah. O co tu kurwa chodzi.

Usłyszałem głośne pukanie i zaraz potem wszedł David, mój informator.

- Szefie.

- Hm?

- Znalazłem to, o co szef prosił. Fontana nie ma rodziny.

Wcale mnie to nie dziwi.

- Z jego, przechwyconych przez nas, wyników badań wynika, że jest bezpłodny. Nie mógłby mieć biologicznej córki.

To było logiczne wytłumaczenie. Sam się dziwiłem, że w takim wieku nadal nie ma nikogo. Mimo wszystko, jeśli nie ma córki to kim była Victoria Fontana i czemu nosiła jego nazwisko.

- Znajdź mi ją albo nie ręczę za siebie. - Dodałem ostrzegawczo. Co raz bardziej drażniła mnie moja niewiedza. Byliśmy mafią. Nie mogłem zrozumieć dlaczego jej jeszcze nie znaleźliśmy.

- Oczywiście szefie. Daj mi kilka dni.

Popatrzyłem na niego z mordem w oczach. Dobre sobie.

- Mogę dać ci co najwyżej kilka godzin.

Nie ma mowy, że mam czekać tyle czasu. Znalezienie zwykłej dziewczyny sprawia im aż tak duży kłopot?

- Postaram się, jak najszybciej się da. - obiecał ze spuszczoną głową. Taka odpowiedź mnie nie zadowalała.

- Nie masz się starać tylko masz mi ją
znaleźć. Nie wyrażam się jasno? -  Zdecydowanie wyczerpał już mój limit.

- Tak jest, szefie. - odpowiedział i natychmiast wyszedł z pomieszczenia.

Z powrotem usiadłem przy biurku, na nowo rozmyślając o kobiecie z akt. Nie minęła minuta, gdy drzwi pokoju zostały szeroko otworzone. Tylko jedna osoba miała odwagę tak wparować do mojego gabinetu.

- James! Idziesz czy nie? - krzyknął Noah, zapinając przy okazji guziki białej koszuli.

Jako, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, zawsze chodzę z nim nad grób jego rodziców. Noah traktował ten temat bardzo emocjonalnie, dlatego chciałem go wspierać w takich momentach. Po za tym była to odskocznia od mojej ,,normalności".

Podjechaliśmy jego samochodem. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Noah zamknął samochód i ruszyliśmy kamiennym chodnikiem, który tworzył ścieżkę pomiędzy grobami zmarłych. Cmentarz jak zwykle świecił pustkami, a głęboka cisza była przerywana naszymi oddechami i obijaniem się lampek leżących w siatce. Lekka mżawka unosiła się w powietrzu, a pochmurne niebo nadawało nastroju.

Gdy byliśmy już blisko, zauważyłem postać, stojącą nad grobem rodziców Noah. Była to średniego wzrostu kobieta, ubrana w długą, czarną, obcisłą sukienkę. Po chwili położyła na nagrobku bukiet białych lilii. To musiała być ta tajemnicza osoba, która co roku ozdabiała go tymi samymi kwiatami.

Razem z Noah już dawno zauważyliśmy, że około w odstępie roku pojawia się tutaj nowy bukiet lilii.

Podeszliśmy bezszelestnie i przystanęliśmy obok w odstępie około trzech metrów.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz