Rozdział 8

4.3K 125 3
                                    

8 lat wcześniej

James

Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza, kiedy zaparkowałem przed budynkiem.
Sieć najbardziej prestiżowych klubów w tym kraju należy do mnie, a w tym mój największy sukces ,,Black Star". Żeby się tam dostać należy mieć niezły status społeczny, napchany portfel lub moje pozwolenie. W części podziemnej, w której zwykle urzęduję, znajdowała się część hazardu, z której pobierałem najwięcej pieniędzy. W skrócie było to po prostu kasyno.

Wszedłem do sali i postanowiłem przejść się po pomieszczeniu. Muszę mieć stałą kontrolę nad wszystkim, co ma tu miejsce. Przechodząc obok jednego ze stolików, rozpoznałem Salvatore Fontana. Mimo że był już u mnie poważnie zadłużony, nie stanowiło dla niego problemu dalsze granie w pokera. Pieprzony hazardzista.

- Karta nie idzie? - Zaśmiałem się, a mężczyzna machnął na mnie ręką w zapraszającym geście.

- Gambino, dosiądź się, zagrajmy.

Czasami nie potrafiłem uwierzyć w jego lekkomyślność. Chodź ma doczynienia z tą branżą taki okres czasu i nawet z pozoru sprawia wrażenie obytego, prawda jest zupełnie inna. Salvatore jest wyjątkowo głupi. Nie uczy się na błędach i nie szuka racjonalnych rozwiązań. Mając tylko dwadzieścia dwa lata, jestem w stanie śmiało stwierdzić, że jestem bardziej dojrzały niż on.

- Nie sądzę, by był to dobry pomysł. Domyślam się, że ciągle zapominasz jaką kwotę masz do spłacenia. Nie martwisz się o to, że przegrasz? - zapytałem jednocześnie siadając, gdy kupierka ponownie rozdawała karty.

- A skąd pomysł, że przegram? - Spojrzał na mnie spod rozczochranych, brunatnych włosów. Musiał być już mocno wstawiony.

- Doskonale zdajesz sobie sprawę, że nigdy nie przegrywam. To powinno dać ci trochę do myślenia. - powiedziałem, powoli żałując, że wdałem się w dyskusję z tym arogantem.

- Jeśli wygram, umorzysz moje długi i nie będę ci winny ani dolara. Natomiast gdy zwyciężysz... - Nie dałem mu dokończyć, bo wpadłem na świetny pomysł.

- Jeśli wygram, oddasz mi swoją córkę. Oczywiście możesz zamiast tego spłacić długi, ale obawiam się, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. - objaśniłem, zauważając, że mężczyzna podbił stawkę.

Naturalnie nie miałem zamiaru odbierać mu dzieci. Z tego co wiedziałem nawet nie posiadał rodziny. Było to tylko w formie żartu. Niestety zamiast uśmiechu na twarzy Salvatore pojawiła się powaga, co z początku całkowicie mnie nie przejęło. Mężczyzna podał mi dłoń, zgadzając się na warunki umowy.

Pół godziny później odprowadzałem Salvatore do wyjścia, ciesząc się z wygranej rozgrywki. Zastanawiałem się, czego mógłbym zażądać od wroga. Kwestia o rzekomej córce była tylko głupią sugestią więc musiałem zdecydować się na coś innego.

                   ---------------------------------

Wracałem myślami do pamiętnej nocy, kiedy zawarłem układ z Fontaną. Od tamtej pory mężczyzna usunął się w cień, praktycznie znikając z mojej ścieżki. Nie rzucał się w oczy, nie kontaktował ze mną, zaprzestał przychodzenia do klubu. Przez ten czas moja władza zyskiwała na silę, co sprawiło, że po ośmiu latach ciężkiej pracy, calutka Ameryka kłaniała mi się w pas. Inne nielegalne organizacje zostały rozwiązane bądź podporządkowane mi. Byłem niczym sam Al Capone.

Najsłynniejszy gangster w dziejach.

Być może jest to kontrowersyjne i nieodpowiednie, ale był poniekąd moim wzorem. Próbowałem się z nim równać i dumnie mogę powiedzieć, że nie odbiegam od jego sukcesów. Kilka lat temu nastał taki czas, kiedy moje przychody dorównywały jego, zacząłem wtedy inwestować w posiadłości, samochody, hotele. Moja passa trwa do dzisiaj. Jest jak nieskończone szczęście, dzięki któremu osiągnąłem sam szczyt.

Taki poziom równa się z ogromnymi udogodnieniami i możliwościami, przykładem jest chociażby mój dom. W tym miejscu mam zapewnione absolutnie wszystko. Od ogrodu i basenu po własny las i pola golfowe, nie wspominając już o prywatnym podziemnym parkingu.

Wracając do dalszego przebiegu historii mojej i Salvatore, jakiś czas po naszym spotkaniu zdecydowałem się odwiedzić go we Włoszech. Jechałem tam również ze względu na interesy, które ostatecznie uniemożliwiły mi dłuższą rozmowę z Fontaną. Zdążyłem tylko przypomnieć mu, że wciąż czekam na swoją zapłatę. Pamiętam jego szok, kiedy zastał mnie w progu. Zapewne myślał, że układ wypadł mi z głowy.

Niedoczekanie.

Po powrocie do kraju umówiłem się z Noah, by zdał mi raport z umowy z Triadami. Byli to trudni sprzymierzeńcy, jeśli w ogóle można było ich tak nazwać. Prosisz o pięć lokalizacji, a w zamian żądają stokrotność kwoty. Dlatego nigdy nasze negocjacje nie przebiegają bez wysoko procentowych trunków. Inwestorzy łagodnieją, a ja mogę wysiedzieć nie psując przy tym własnej reputacji.

Gdy razem z Martinem siedzieliśmy już u niego w salonie, zadzwonił telefon mężczyzny, który spowodował, że musiał na chwilę wyjść z pomieszczenia. W tamtym momencie przypomniałem sobie o książce, którą zostawiłem u niego przed wyjazdem. Czasami lubię się wyluzować i przeczytać coś mądrego. Zwykle są to naprzykład  badania i nowe odkrycia chemiczne, ale akurat ta książka opisywała zmiany rynkowe Ameryki z ostatnich stu lat, dlatego tak mi na niej zależało. Od zawsze stanowiła dla mnie źródło wiedzy, kiedy miałem dobijać interesy z udziałowcami.

Gdy wszedłem do drugiego pokoju i podszedłem do regału z książkami, nie umknęły mi dokumenty leżące na stole. Z jednej strony nie powinienem ich czytać, sam ceniłem sobie prywatność, aczkolwiek kusiło mnie, by chociaż zerknąć na pierwszą stronę.

Victoria Fontana.

Jej godność była napisana wielkimi literami na środku pierwszej strony. Imienia nie rozpoznałem, ale nazwisko było mi doskonale znane. Noah zapomniał je schować przed moim przyjściem. Zacząłem przeglądać następne kartki. Było tam mnóstwo informacji. Przeróżne dane, lokalizacje z ostatnich miesięcy i lat.

Pamiętam swoją złość, która osiągnęła apogeum. Byłem w stanie mocno mu przypierdolić, nie za nieposłuszeństwo, a kolejne tajemnice, o których nie miałem pojęcia. Niesamowicie drażniło mnie kiedy czegoś nie wiedziałem.

Noah wrócił już do mieszkania, ale nie zamierzałem na niego teraz naskakiwać. Najpierw musiałem dowiedzieć się więcej o dziewczynie z akt. Jeśli dobrze się zastanowić, prawdopodobnie była to jego córka. O żonie nawet nie myślałem, bo Salvatore zawsze pokazywał się publicznie bez osoby towarzyszącej, a gdyby faktycznie okazało się, że to jego córka, tłumaczyłoby to jego skrytość, przez poprzednie lata.

Kilka dni później na cmentarzu pierwszy raz spotkałem Victorię. Była inna niż się spodziewałem, w końcu prawie mnie zabiła. Chociaż czego spodziewałem się po córce włoskiego mafiozy. Po całym incydencie miałem zamiar zemścić się na kobiecie, ponadto denerwowało mnie to jak Salvatore podszedł do tej sprawy. Zlecił mnie swojej córce, by nie musieć spłacać zadłużeń.

Od tamtych wydarzeń minęły ponad dwa tygodnie. Wszystko zmieniło się tak szybko, nawet mój stosunek do Victorii. Jej osoba stała się dla mnie nie kolejnym celem, a kobietą, którą chciałbym posiąść nawet za cały mój majątek. Być może było to zwykłe zauroczenie, ale na ten moment była dla mnie najważniejsza.

Niestety Victoria Fontana nie należała do ludzi, którzy szybko się przywiązują, to też nigdy nie spojrzałaby na mnie w ten sposób. Pozostawało mi cieszyć się obecnością dziewczyny i szczęściem, które mnie spotkało osiem lat temu, kiedy zgodziłem się na układ jej ojca.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz