Rozdział 22

3.3K 102 16
                                    

Victoria

Obudziłam się wtulona w mojego narzeczonego. Dopiero po chwili zoorientowałam się gdzie trzymam swoją rękę. Szybko zabrałam dłoń z jego przyjaciela w spodniach a on zaśmiał się i otworzył oczy. Zrobiło mi się strasznie głupio. Poprawiłam swój slafrok a potem James zaszantażował mnie, że jeśli nie wezmę z nim prysznica to nie wezmę go w ogólę. Musiałam się umyć więc już odpuściłam. Po obiedzie z jego rodziną miałam straszny mętlik w głowie. Nie wiedziałam o co chodziło ojcu Jamesa. Jeśli ten człowiek myśli, że moi rodzice żyją to jest bardziej pojebany niż mi się wydawało. James odprowadził mnie do sypialni. Zamknęłam się na klucz i przebrałam w coś wygodnego. Wyszłam na balkon bo musiałam odetchnąć świeżym powietrzem i zauwarzyłam coś dziwnego. Dwóch ochroniaży o czymś rozmawiało zamiast pilnować ogrodu. Dobrze wie, że teraz jest ich warta bo na spacerze dokładnie o tej porze widziałam ich tam. Przysłuchałam się rozmowie i zamarłam.

- Ile jeszcze czasu dasz tej laluni? Obstawiam, że szef potrzyma ją sobie do ślubu a potem wywiezie gdzieś do lasu i zastrzeli.

- Góra miesiąc. Nie więcej. W końcu się znudzi i znajdzie sobie lepszą zabaweczkę. Choć przyznam, że z tej całkiem niezła suczka. Gdybym mógł to z chęcią bym ją sobie zabrał do siebie. - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Tych dwóch oblechów gadało o mnie jak o rzeczy z terminem ważności. Miałam ochotę podciąć im obu gardła i patrzeć jak się wykrwawiają. Na tym jednak ich rozmowa się nie skończyła.

- A słyszałeś o przewozie broni do Japonji w przyszłym tygodniu? Jeśli Gambino dowie się, że Suteritti i Fontana mają sojusz i układ w przekierowanie broni do włoch to wszysy będziemy martwi.

- Masz racje. Ale szef jest teraz zbyt zajęty tą małą dziwką. Pewnie daje mu dupy cały czas a on nie ma czasu na interesy. Z drugiej strony jest jeszcze ta druga. Też niezła. Gdybyśmy zrzucili Gambino ze stołka to ty byś sobie wziął jedną a ja drugą. Pieprzył bym ją dwadzieścia cztery na dobe. - Ich słowa wywołały we mnie furię. Wymknęłam się z pokoju niezauwarzona przez nikogo i wyszłam do ogrodu. Złapałam za nóż i przystawiłam jednemu z nienacka do gardła. Drugi od razu we mnie wycelował ale nie strzelał.

- Panowie. Nie ładnie to tak mówić o kobiecie waszego SZEFA. Macie świadomość, że jeśli go zabijecie to ja zabije was? Banda kretynów. - Nie mogłam tolerować tego bo jeśli ja ich nie zabije to i tak zrobi to James.
Podciełam mu gardło i od razu zabiłam drugiego. Wykrwawiali się na ziemi a ich krew lała się po śnieżno marmurowych  schodach. Stałam i patrzyłam na to zachwycona z zakrwawionym możem w ręku. Po chwili usłyszałam pisk Alice a od razu po tym stanowcze.

- Kurwa mać. Co ty odjebałaś? - James stanął za mną i zabrał nóż z mojej ręki.

- Te dwa skurwiele zdradziły cię. - Odpowiedziałam dalej patrząc na tryskającą z nich krew.

- Jak to kurwa zdradzili? - Podszedł i zabrał mi nóż.

- Już ci tego raczej nie powiedzą. Suteritti kręci z moim ojcem. Broń chcą przekierować do włoszech a tych dwóch dupków chcieli cie zajebać a mnie... - Przyłożył palec do moich ust skutecznie mnie uciszając.

- Nie kończ. Mogłaś ich mi zostawić. Trochę bym ich sobie potorturował. Mniejsza o to. Wybacz kochana ale muszę w takim razie wyjechać na kilka dni. - Luka, David! - Krzyknął w głąb domu i z za rogu przyszło dwóch ochroniarzy. - Posprzątajcie to gówno stąd. I zabierzcie im najpierw cały sprzęt. - Wycofał się i ruszył do gabinetu wyjmując z marynarki telefon. Ruszyłam za nic a jedyne co usłyszałam to.

- Szykujcie na jutro rano lot do włoszech. Dzisiaj mi się już nie chce. - Gdy się rozłączył podbiegłam do niego i złapałam go za biceps.

- Kochanie poczekaj. Gniewasz się? - Zapytałam niepewna jego reakcji.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz