Rozdział 29

3.3K 84 4
                                    

James

- Szefie! Mamy problem. - Do kuchni wbiegł David i to obsrany na maksa. Co się znowu odjebało...?!

- Gadaj. Co znowu? - Zapytałem lekko podirytowany.

- Ktoś włamał się do systemu i usunął nagrania z kamer z wczoraj. Nie wiemy kto i jakim cudem ale chłopaki już nad tym pracują.

- Jakim cudem? - W tej chwili usłyszałem jak coś się rozbiło. Odwróciłem się i zobaczyłem zdezorientowaną Victorię a u jej stóp kawałki rozbitej szklanki. Od razu zaczęła je zbierać i przepraszać. Po chwili zraniła się ostrzejszym z nich a z jej dłoni zaczęła płynąć krew. - Księżniczko wstań. Ja pozbieram. - Schyliłem się i złapałem ją za dłoń. Od razu sięgnąłem do szuflady obok po apteczke. Alice przybiegła i posprzątała szkło a ja opatrzyłem mojej żonie dłoń. - Dlaczego tak zaraagowała? Mniejsza z tym. Komu udało się złamać moje zabezpieczenia? Przecież to jest nie możliwe. Chyba, że jest mowa o Scarlet to wtedy się nie odzywam.

- James. Ja muszę ci coś powiedzieć... - Zbliżyła się.

- Poczekaj księżniczko. Zjedz na spokojnie a ja muszę sprawdzić o co chodzi. Zaras wrócę. - Nie wiedziałem o co jej chodzi ale musiałem sprawdzić kto do cholery włamał mi się do systemu. Gdy wyjedziemy na ten tydzień do Grecji nie może być tu żadnych problemów. Wyszedłem do pokoju ochrony i nie znaleźliśmy nic. - Nosz kurwa... Panowie.

- Tak szefie? - Wszyscy staneli niemalże na baczność.

- Macie szukać aż znajdziecie. Do jutra ma być to załatwione, zrozumiano? - Wydałem polecenie pytająco aby uświadomić im, że nie przyjmuję odmowy.

- Tak jest szefie! - Jednogłośnie wykrzyczeli.

- No to świetnie. Teraz jeszcze jedna sprawa.
Luka i chłopaki zostają tutaj a David i reszta jadą z nami. - Oznajmiłem.

- Nie ma sprawy szefie. - Dodał David z za mojej prawicy.

- Ej. Czemu szefie to on zawsze ma zaszczyt pilnować pani Gambino. - Marudził Luka.

- Luka nie marudź. Ty pilnujesz Noah. - Odwróciłem się do Davida. - Posłuchaj. - Zabrałem go na bok. - Masz pilnować mojej żony jak świętego grala kurwa. Jeśli włos jej z głowy spadnie podczas wyjazdu gdy będzie pod twoją ochroną osobiście cię zabije. - Zciszyłem ton żeby zabrzmieć w chuj poważnie i mi wyszło.

- Wiesz co szefie... To ja jednak wolę żeby tym razem Luka robił za ochroniaża małej morderczyni. - Złapał się za głowe i przeczesał palcami włosy.

- Jak ją nazwałeś? - Spojrzałem mu się prosto w oczy jakbym miał zamiar wyciągnąć z niego duszę.

- NIC. Już się nie odzywam. Tym razem podołam zadaniu szefie. Pańska żona będzie najbardziej chronioną kobietą na tej planecie. - Próbował mi się podlizywać jebany lizus.

- No ja mam nadzieję. A teraz wracajcie do roboty. - Wyszedłem i wróciłem do jadalni. Zobaczyłem Victorię siedzącą przy stole pełnym jedzenia. Odziwo nic nie ruszyła.
- Dlaczego nic nie zjadłaś księżniczko?

- Czekałam na ciebie kochanie. - Zauwarzyłem uśmiech na jej twarzy i od razu poprawił mi się humor.

- Naprawdę? To ciekawe. - Szyderczo się uśmiechnąłem i usiadłem na krześle obok niej. Poklepałem się po kolanach. Od razu zrozumiała i usiadła mi na kolanach nie czekając na kolejne zaproszenie. Złożyłem kilka mokrych pocałunków na jej szyi a z jej ust wypłynął nie kontrolowany jęk.

- Kochanie. Miałam nadzieję, że zjesz śniadanie a nie mnie. - Lekko zachichotała.

- Posłuchaj księżniczko. - Kolejny raz ucałowałem jej szyję. - Mam dla ciebie niespodziankę. - Pocałunkami przerywałem prawie każde słowo. - Dziś wieczorem wychodzimy. Mam nadzieje, że masz w garderobie coś pięknego i za razem seksownego na tę okazję księżniczko.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz