Rozdział 4

5.6K 162 47
                                    

Victoria

Nie mogłam uwierzyć, że wróciłam do tego nieznośnego pokoju. Ten chuj mnie dogonił i bezczelnie zaciągnął z powrotem. Oficjalnie byłam na skraju. Zastanawiałam się nad wydrapaniem mu oczu lub wybiciem zębów. Obie opcje są niesamowicie kuszące.

- Wypuścisz mnie już stąd? - warknęłam konkretnie wkurwiona. Miał wielki talent do podnoszenia mi ciśnienia.

Uśmiechnął się słodko i popatrzył na mnie jak na największą sierotę na świecie.

Chcę tylko przypomnieć, że to on chciał się ze mną przelizać po dziesięciu minutach rozmowy. Niewyżyty dupek.

- A powiesz, od kogo dostałaś zlecenie? - zapytał, rozkładając się na krześle, które stało przede mną.

- Oczywiście, że nie. Konflikt interesów. Gdybyś połączył kropki jak duży chłopiec, wiedziałbyś o co mi chodzi. Znasz moje nazwisko, wiek i... - Nie dał mi jednak dokończyć.

- W porządku. Jak się na myślisz, to daj znać. Do tego czasu będziesz niestety musiała tu tkwić.

Chciał wstać kiedy nagle wybuchłam.

- Jakim prawem chcesz mnie tu
trzymać?!

- Chyba czegoś nie rozumiesz. Ja tu ustalam prawo i zasady. To moje miasto. Będę cię tu trzymał ile zechcę, a ty nic na to nie poradzisz. Możesz się już przyzwyczaić do bieli tego pokoju. - Powiedział zirytowany i wyszedł jak gdyby nigdy nic.

Kopnęłam krzesło przez furię, która nagle zawładnęła moim ciałem. Miałam ochotę kogoś rozszarpać.

Sprawdziłam kieszenie i z rezygnacją stwierdziłam, że zostałam pozbawiona wszystkich moich rzeczy. Nie miałam telefonu, broni ani nawet cholernych gum do żucia. Jęknęłam sfrustrowana i położyłam się na łóżku.

Stąd nie ma drogi ucieczki. Nie mam niczego, co pomogłoby mi w ucieczce już pomijając fakt, że na korytarzu roi się od strażników. Nawet gdybym uciekła z pokoju, z pewnością dopadliby mnie na zewenątrz. Aż nie wierzę, że dałam się porwać! Kretynka! Mogłam od razu poderżnąć mu gardło na cmentarzu. Ojciec nie będzie zadowolony.

Jednak coś mi wyszło na dobre. Lepiej dla mnie, że mnie tu trzymają i Salvatore nie ma się jak ze mną skontaktować. Gdyby się dowiedział.... Napewno byłoby po mnie. Patrząc na pozytywy, to wcale nie jest tak źle. Tu przynajmniej mam łóżko, a nie kamienną, zimną podłogę.

Jedyne, co mi okropnie zawadza to brak okien. Nie jestem w stanie nawet stwierdzić, czy jest już noc, czy dzień. Nie zostałam poinformowana, jak długo spałam więc tak naprawdę może być teraz każda pora dnia. Czas zdawał się płynąć wyjątkowo wolno, przez co postanowiłam się położyć.

                   -------------------------

Obudziłam się z obolałymi łopatkami. Te materace były zdecydowanie za twarde.

Zauważyłam, że na stoliku leżał talerz z trzema rogalikami i szklanką wody. Po mimo, że głód dawał o sobie znać, zdecydowałam się nie jeść nic, przez nich podanego. Kto wie co mogli mi tam dosypać. Mogłoby się zdawać, że z powodu jego przyjaźni z Noah, James nie odważyłby się mnie zabić, ale wolałam być czujna.

Chwilę rozglądałam się po wnętrzu i w rogu pokoju dostrzegłam niewielką kamerę, skierowaną wprost w moją stronę. Nie było opcji, że odmówiłabym sobie pokazania mu środkowego palca.

Zastanawiałam się nad planem ucieczki. Przez dłuższy czas nic nie wpadało mi do głowy, a biel w pokoju potęgowała moją dekoncentrację. Wreszcie zdecydowałam się na najbardziej standardowy pomysł. Jeśli dobrze to odegram, będzie szansa, że się na to nabiorą.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz