Rozdział 31

3.2K 84 6
                                    

Victoria

Obudziłam się łóżku sama. Spojrzałam na telefon leżący na szafce nocnej i zobaczyłam powiadomienie. James wysłał mi SMS-a o szóstej nad ranem.

[ Musiałem w nocy pilnie wyjść z domu. Nie wiem czy wrócę na śniadanie. Ochłoń i coś zjedz. Mężuś. ] - Coś jest nie tak. Co musiało się stać żeby wyrwać Jamesa z łóżka w nocy? Nie wytrzymałam. Musiałam wiedzieć co się dzieje. Jesteśmy małżeństwem a ja  pracowałam już w mafii więc powinien mi powiedzieć co się dzieje.

[ Gdzie jesteś? ] - Nie odpisywał.
Wiem, że dzwonienie nie jest najlepszym pomysłem ale jeśli to znowu są problemy z triadami to obawiam się, że nie mam wyboru. Zadzwoniłam trzy razy i nie odebrał. Zaczęłam się martwić. Znowu. A jeśli zginie? Wtedy jego ostatnie chwile na tej planecie to momęt w którym na niego naskoczyłam i zaczęłam przed nim uciekać.
Nie zgadzam się na to. Muszę mu pomóc. Wybiegłam z pokoju i nie zauważona wyszłam z domu. Wyminęłam ochronę tak samo jak wtedy gdy ze Scarlet uciekłam do klubu. Wybiegłam za posesję z kaburą z pistoletem i moim ukochanym nożem którym prawie zabiłam mojego męża. Gdy chciałam przebiec przy bramie aby dostać się do garażu i zabrać swojego Mustanga nagle z za rogu wyjechało auto. Prawie mnie potrąciło ale zatrzymało się na czas. Gdy spojrzałam się uważnie na auto zobaczyłam czarne La Noire mojego męża. Mam przesrane. Wyszłam za posesję bez jego zgody i bez ochrony. Na pewno się wścieknie patrząc na to, że był zmuszony wyjść i załatwiać brudne interesy w środku nocy. Lekko się przeraziłam bo nikt z auta przez chwilę nie wychodził a problem był taki, że szyby są przyciemnione i nie widzę kto siedzi za kierownicą a napewno ta osoba widzi mnie. Tą osobą na pewno jest James bo nikt inny tym autem jeździć nie może. Po chwili drzwi się otworzyły a mnie przeszył dreszcz. Z auta wyszedł mój mąż. Ręce trzymał w kieszeni a jego mina nie okazywała żadnych emocji. Podszedł do mnie przeczesując palcami włosy.

- Znowu próbowałaś uciec? Aż tak masz mi za złe tamte dziwki? - Zapytał kładąc ręke na mojej kaburze z bronią.

- Nie chciałam ci uciec. - Przyciągnął mnie do siebie łapiąc drugą ręką w talii po czym oparł się o maskę auta. - Martwiłam się. Chciałam ci pomóc. - W jego oczach zobaczyłam zaskoczenie.

- Pomóc mi? - Zapytał prawie śmiejąc mi się prosto w twarz. - Nie jesteś od tego aby się narażać pomagając mi. Jesteś moją żoną i mam za zadanie cię chronić nawet za cene własnego życia. Nie na odwrót. - Położył dłoń na moim policzku. - Widzisz moją koszulę? Nie mógłbym narażać cię tak jak Slavatore.

- Jestem twoją żoną dlatego mam moralny obowiązek ochronić cię przed wszystkim co może cię zranić. - Odpowiedziałam ze śmiertelną powagą. - Nie powinnam też wczoraj tak do ciebie mówić. Przepraszam. - Niepewnie przytuliłam się do jego torsu.

- Nie mogę na to pozwolić. Nie mogę też pozwolić na to żebyś uciekała z bronią z posesji przez małe problemy triadami i twoim ,,ojcem" . Bez mojej wiedzy jej nie opuścisz, zrozumiano? - Pocałował mnie żarliwie. - Jest siódma rano więc za trzy godziny mamy zaplanowany lot. Zjedzmy śniadanie. - Delikatnie się uśmiechnął.

James

Około trzeciej w nocy obudził mnie telefon. Szybko oderałem i to czego się dowiedziałem wkurwiło mnie na całego. Ten chuj Salvatore porwał mi człowieka i oddał go w ręce triad, oni go zabili a jego zwłoki podrzucili mi do klubu. Na szczęście Noah się tym szybko zajął ja miałem sporo do pogadania z ,,ojczulkiem" mojej żonki. Wysłałem Victorii SMS-a żeby nie zdziwiła się budząc się sama w łóżku po czym szybko wyszedłem nakładając na siebie pierwsze lepsze ubrania z garderoby. Gdy byłem już w jednej z moich kwater w której moi ludzie przetrzymują zchwytanego Salvatore miałem ochotę się troche zabawić.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz