Rozdział 26

3K 90 10
                                    

James

Myślałem, że się kurwa przesłyszałem. Od razu sięgnąłem po szklankę z wodą na szafce nocnej i rzuciłem nią z całej siły na ścianę. Rozbiła się na miliony kawałeczków.

- Jak to kurwa uciekła?! - Myślałem już, że mogę ufać kobiecie którą kocham. - Masz ją kurwa znaleść. Wyśle ci kilku ludzi i za godzine chce was widzieć w domu z moją narzeczoną rozumiesz? Masz jej szukać nawet pod ziemią jeśli będzie trzeba. - W jej telefonie oczywiście umieściłem nadajnik ale z jakiegoś powodu nie działał. Idę o zakład, umie tyle co Scarlet i specialnie go wyłączyła. Rozłączyłem się i wysłałem dziesiątke ludzi pod jego lokalizację. - Kurwa... Co tu się odpierdala? Ja organizuje gale i lot do grecji a ona beszczelnie mnie oszukuje i ucieka. Ale dlaczego? Teraz to kurwa nie wyjdzie ze swojej sypialni aż do ślubu. Nie dam się okłamywać. Jeśli ją znajdą i nie wyjaśni po co zwiała to przysięgam, że się zdenerwuję. Po półtorej godzinie przyjechali a po ich minach myślałem, że jej nie znaleźli ale potem dwóch moich ludzi wnieśli ją nieprzytomną z tuszem do rzęs rozlanym łzami na całą twarz.

- Co jej się stało? - Zapytałem groźnie i bardzo powoli żeby dotarło. Podbiegłem do Antonia i Daniela i zabrałem od nich moją kobietę. - Kurwa gadać! - Myślałem, że ich zastrzele.

- Próbowała uciekać więc musieliśmy ją okiełznać szefie. - Kurwa no nie. No poprostu no kurwa no nie. Moja kobieta jest cała poobijana i została brutalnie uśpiona a oni mi jeszcze mówią prosto w twarz, że musieli ją okiełznać. Gdybym teraz nie trzymał jej na rękach to by już nie żyli.

- Wypieprzajcie już z tąd. Każdy na swoją wartę. Już. - W mgnieniu oka wszyscy wybiegli oprócz Davida. - Powiedziałem wyjdź. Czego jeszcze chcesz? - Rzuciłem ostro w jego stronę.

- Muszę się usprawiedliwić szefie. Pilnowałem jej ale uciekła drugim wyjściem z galerii. Nie miałem pojęcia, że zniknęła. - Jego wymówka mnie wkurwiła.

- Później sobie pogadamy a teraz spadaj już stąd. - Warknąłem a ten od razu uciekł zamykając za sobą drzwi. Położyłem Victorię na łóżku i usiadłem na fotelu cały czas się na nią patrząc. Po kilkunastu minutach obudziła się. Nie zauwarzyła mnie i ledwo się podniosła.

- Ałć. - Złapała się za biodro. Z jej oczu poleciały kolejne łzy. Odsłoniła swoje ciało zdejmując powoli bluzę po czym zdjęła top i została w samych spodniach i staniku. Na jej ciele zobaczyłem siniaki w okolicach biodra. Ogarnęła mnie furia. Byłem na nią wściekły ale obiecałem jej, że nikt jej nie dotknie ani nie uderzy a ja obietnic dotrzymuję.

- Kto ci to zrobił? - Zapytałem beznamiętnie i powoli. Wystraszyła się. Odskoczyła ale od razu syknęła z bulu.

- Odejdź! Ty ich na mnie nasłałeś! - Nie podszedłem się do niej bliżej bo widziałem, że się mnie boi.

- Powiedz mi kto ci to zrobił. - Powtórzyłem  wściekły na siebie za to, że sam jej nie szukałem tylko wysłałam tam tych kretynów.

- Nie udawaj głupiego! Hipokryta. - Odsunęła się jeszcze dalej ode mnie. Widząc jej strach zrozumiałem, że przesadziłem bo nie odpowiadała mi na pytanie.

- Wiem, że przesadziłem. Przepraszam. Ale proszę nie karz mnie ciszą gdy się o ciebię martwię. - Trochę zluzowałem z tonu.

- Martwisz? Teraz się martwisz?! Ale kiedy twój człowiek pobił mnie na ulicy to się nie martwiłeś! - Wykrzyczała mi prosto w twarz a mnie zatkało. - Obiecałeś, że nic mi się u ciebie nie stanie a nie mogę się ruszać. - Dodała pod nosem.

- Gdybyś nie uciekła nic by ci się nie stało! - Wydarłem się. Tak naprawdę byłem wściekły na Antonia i Daniela za to co jej zrobili ale nie wiem dlaczego podniosłem głos na Victorię. Ta od razu się popłakała a ja przetarłem dłonią twarz. - Przepraszam. - Usiadłem koło niej i przytuliłem ją a ona syknęła z bulu i się wyrwała. - Przepraszam kochanie. Później sobie o tym pogadamy a teraz zostań tu i odpocznij.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz