Rozdział 27

3.2K 78 3
                                    

James

Kurwa... Powiedziałem jej wszystko. Ta kobieta wie już o mnie więcej niż ktokolwiek inny choć nie powinna. Jednak gdy wspomniała o jakichś zdjęciach musiałem sprawdzić o co chodzi. W jej telefonie znalazłem zjęcia moje i mojego brata gdy byliśmy mali. Sam w życiu wcześniej ich nie widziałem. Są tylko dwie osoby, które mogły jej te zdjęcia dać. Matka by tego nie zrobiła bo wie, że bym się wkurwił. A więc to mój własny ojciec ośmieszył mnie przed narzeczoną. Zabije go jak Boga kocham!

- Mój ojciec ci je wysłał? - Starałem się uspokoić ton ale tylko bardziej spoważniał. Victoria patrzyła się na mnie jak na kogoś obcego przed kim nie może powiedzieć ani słowa i milczała. - Odpowiesz wreszcie? - Spytałem bez wyrazu chęci czekania zbyt długo na jej odpowiedź.

- Nic ci nie powiem! - Znowu zaczęła się wyrywać czyli mam rację. To mój ojciec. Co za podstępny... Napewno nie dał jej tych zdjęć za darmo.

- Co dałaś mu w zamian? - Zadałem to pytanie z lekką pogardą do ojca, ewidentnie wyczuwalną w moim głosie. - To mój ojciec ale jeśli coś ci zrobił to masz mi powiedzieć od razu.

- Nic. - Skłamała. Jestem pewien, że skłamała. Mój ojciec nigdy nie dał nic nikomu za darmo.

- Powiesz mi? Zaczyna mnie już denerwować fakt, że kłamiesz mi prosto w oczy wiedząc o konsekwencjach jakie cię za to czekają. - Uniosła podejrzliwie brew.

- A jakie konsekwęcje mnie czekają PANIE GAMBINO? - Zaakcentowała ostatnie słowa kurewsko seksownym głosem. Od razu moje krocze odmawiało posłuszeństwa a ona to wyczuła i się spłoszyła.

- TAKIE. - Odpowiedziałem z syderczym uśmieszkiem ze świadomością, że dobrze wie o co mi chodzi. - Mów co dałaś mojemu ojcu w zamian albo nie wyjdziesz z tej sypialni przez następny tydzień. - Cała się zarumieniła i jeszcze bardziej spłoszyła ale w końcu powoli ze mnie wstała, wzięła ode mnie swój telefon i odpowiedziała z udawanym smutkiem.

- A co mogłam dać facetowi w zamiar za przysługe. Domyśl się kochanie. - Myślałem, że wybuchne.

- Co ty kurwa pierdolisz?! Czy ty... - Nie skończyłem bo zaczęła się śmiać.

- Ale ty jesteś głupi. Serio myślisz, że poszłam do łóżka z twoim ojcem? Masz mnie za dziwkę? Poprostu kazał mi cię pilnować jak już zostane twoją żoną żebyś nie zrobił niczego głupiego i przy okazji...

- Co przy okazji?! - Wykrzyczałem.

- Przy okazji dowiedziałam się, że mój kochany James Gambino ma znajomych w elicie tego kraju i mam do ciebie małą prośbę... - Zaczęłam.

- Tak? - Lekko się uspokoiłem.

- Czy mógłbyś załatwić mi spotkanie z Beyonce? Prosze kochanie... Chociaż piętnaście minut. - Chwilę milczałem aż całkiem się uspokoiłem przez jej uśmieszek pełny nadziei.

- Nie mógłbym ci odmówić księżniczko. Załatwie ci nawet cały dzień. Lubie sobie pograć jej mężem z karty. Oboje na tym skorzystamy ale to dopiero jak już będziemy w pełni sprawni fizycznie księżniczko. - Rzuciłem krótko z uśmieszkiem.

- Dobrze kochanie. - Ze szczęścia wbiła się w moje usta ale miałem jakieś dziwne wrażenie, że coś jest nie tak. Jakbym coś przeoczył. Coś wisi w powietrzu i nie na ręke mi jest, że nie wiem o co chodzi. Póki co nie będe męczył Victorii pytaniami bo już za kilka dni bierzemy ślub ale potem nie będe jej oszczędzał.
Po dość krótkim czasie nadszedł ten dzień. Obudziłem się w objęciach Victorii i byłem pewny, że od dziś zaczniemy wszystko od nowa. Na nowo stworzymy pomiędzy sobą relacje, której nikt ani nic nie spierdoli ale grubo się pomyliłem bo przez to co się wydarzy żona prawie wpędzi mnie do grobu.
Nie chcąc obudzić mojej księżniczki wstałem i kontrolowałem wszystko co dotyczyło ślubu w rezydencji. Oczywiście wszystko odbędzie się tu bo nie moge ryzykować, że coś pójdzie nie tak. Gdy cała rezydencja była już ozdobiona w kolory czarno-złote,  zostało już tylko do zrobienia wpuszczenie gości i przygotowanie się do tej ceremonji. Chciałem żeby dzisiaj role się zamieniły. Dla niej kupiłem czerwoną suknię ślubną z falbanami, tak długą, że aż ciągnęła się po ziemi a dla siebie jasno szary garnitur. Nie chciałem zwykłego ślubu. Chciałem żeby to był najlepszy dzień w życiu Victorii więc zaprosiłem kilku gości których wizyta na pewno ją ucieszy. W tym Beyonce wraz z jej mężem, kilku aktorów, piosenkarzy, dyrektorów wielkich firm na przykład Samsung czy BMW i kilka inych. Moja rodzina już była na miejscu ale miałem problem bo jedyny członek rodziny Victorii to Noah. Reszty jej rodziny nie udało mi się odnaleść. Na trzy godziny przed wydarzeniem wysłałem do Victorii Alice i kilka stylistek. Tak samo do Scarlet i Noah którzy zostaną naszymi drużbami. Oboje mieli zostać ubrani tak jak my tylko w mniej atrakcyjne abrania aby nie nikt nie zwracał mniej uwagi na moją księżniczkę bo to ona jest dziś najważniejsza. Ubrałem się ale miałem ochotę spalić ten garnitur bo nienawidze nosić tak jasnych kolorów. Niestety musiałem to przeboleć. Gdy wszyscy już się zebrali na sali po kolei ich witałem aż nadszedł czas aby moja narzeczona stała się żoną. Poszedłem po Victorię do jej sypialni bo powinna być już gotowa ale gdy zapukałem do drzwi nie usłyszałem odpowiedzi. Wszedłem do pokoju ale nikogo w środku nie znalazłem. Było to bardzo dziwne bo powinna tu być moja narzeczona i stylistki. Podszedłem do lekko uchylonych drzwi garderoby i usłyszałem płacz mojej kobiety. Od razu chciałem tam wbiec i sprawdzić co się stało ale wtedy usłyszałem coś czego się nie spodziewałem.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz