Rozdział 28

3.3K 84 2
                                    

- Co ty tu robisz? Jak ty się tu właściwie dostałaś? - Moja matka wbiła sobie na moje wesele bez żadnych obaw. Jak ona to zrobiła? Cała posiadłość jest obstawiona przez ochronę z każdej strony. Nie odpowiedziała mi. - Musisz jakoś stąd uciec. Wyjdź tak jak się tu dostałaś. Jeśli James się dowie będziesz mieć przejebane. - Warknęłam broniąc ją poniekąd przed moim mężem. Pewnie już mnie szuka.

- Nie mogę. Musisz mi pomóc. Twój mąż ma wiele za uszami. Obawiam się, że ty też ale jeśli pomożesz mi zniszczyć rodzine Gambino wszystko ci ujdzie na sucho. Nie masz innego wyboru.

- Zwariowałaś?! Teraz należe do tej rodziny!
Już ci powiedziałam, że nie pozwolę wam złapać Jamesa. Jestem jego żoną do cholery i będe go bronić. - Myślałam, że oszaleje. Ile można jej to powtarzać.

- Ciszej... Bo ktoś usłyszy słońce. Musimy się ukryć i porozmawiać na spokojnie. - Położyła mi palec na ustach uciszając mnie.

- Gdzie ty chcesz się niby ukryć. Znam prawie całą rezydencję i nie ma tu miejsca bez ochrony ani nikogo z domowników.

- To chyba nie widziałaś jeszcze tego... - Podeszła do regału z pułkami i otworzyła delikatnie jeden z nich jak drzwi. Gdy to zobaczyłam szczęka opadła mi na podłogę. Obrączka wypadła mi z rąk a po chwili zdziwienia ktoś zaczął szarpać za klamkę.

- Otwierać! Kto tam jest?! - Zabrzmiał wsciekły głos Luki. Zaczeli obijać się do drzwi. Musiałyśmy się schować i gdy już chciałam wbiec za tajemne przejście zrozumiałam, że na pewno o tym wiedzą i domyślą się, że ktoś się tam schował gdy nikogo nie zobaczą w gabinecie. Pchnęłam matkę do kryjówki i zamknęłam drzwi. Podbiegłam do miejsca w którym upuściłam obrączke i zaczęłam jej nerwowo szukać. Nie wiedziałam gdzie upadła i gdy ruszyłam w stonę biurka dostrzegając delikatne złote światło. Gdy wyciągnęłam ręke po pierścionek ochroniarze wyłamali zamek w drzwiach i wbiegli do środka.

- Co tu się dzieje? - Za ochroną do gabinetu wszedł James. Ewidennie nie był zadowolony z tej całej sytuacji. Podbiegł do mnie i pomógł wstać. - Co się stało? Czemu zamknęłaś się w moim gabinecie?

- Przepraszam. Rozbolała mnie głowa i chciałam sekunde odpocząć. - Nie chciałam go okłamać ale musiałam.

- Już lepiej? Chcesz wrócić do gości? - Objął mnie w talii i przysunął do siebie. Zrobiło mi się głupio, że go okłamałam.

- Daj mi pięć minut i zaras przyjdę. - Nie wiedziałam co mam zrobić bo musiałam znaleść mamę i wyprowadzić ją potajemnie z posiadłości. James pokiwał głową na zgode i wyszedł razem z ochroną. Od razu podbiegłam pod regał i otworzyłam go tak samo jak moja matka. Wbiegłam do środka i zobacyłam schody na dół. Na dole widziałam światło więc powilnym krokiem ruszyłam na dół. Na dole zobaczyłam wielkie archiwum i piwnicę z celami ewidentnie do ,, przesłuchań ". Gdy podeszłam do archiwum zobaczyłam moją matkę grzebiącą w dokumentach. - Co ty robisz?! Nie ruszaj tu nic. Musimy znaleść jakieś wyjście!

- Te wszystkie dokumenty i dowody pozwolą nam wsadzić ich całą rodzine do więzienia. Muszę znaleść wszystko co postrzebne i dostarczyć na policję. - Ona jest nie poważna.

- Nie ma takiej opcji nic stąd nie wyniesiesz.
Nie poślesz mojego męża do więzienia. - Stanowczo stwierdziłam.

- Córciu. Ten człowiek jest mordercą, dilerem i SZEFEM MAFII. Czy to ci nie wystarczy aby się od niego uwolnić? - Próbowała grać mi na emocjach. Nie moge jej pozwolić się złamać.

- To jest mój mąż. Będe mu wierna. Nie wynieszesz stąd nic, rozumiesz? - Kontynuowałam. - Ja też morduje ludzi i nic ci do tego. - Na moje słowa zamarła. Wiedziałam, że zraniłam jej uczucia ale jednak zostawiła mnie a James dał mi szczęście więc wybór był oczywisty. - Musimy stąd wyjść i to szybko. - Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam kolejne schody po drugiej stronie archiwum. Złapałam moją matkę za ręke a segregator który trzymała w rękach upadł na podłogę. Całkiem nie zwróciłam na to uwagi i pobiegłyśmy w stronę wyjścia. Udało nam się przedostać do garażu a stamtąd moja matka uciekła tak jak jej kazałam choć ciężko było ją do tego zmusić. Wróciłam szybko tą samą drogą ale gdy dobiegłam do gabinetu przypomniałam sobie o segregatorze. Wróciłam szybko do archiwum ale problem był taki, że ten stał na swoim miejscu a ani ja ani moja matka go tam nie odkładałyśmy. Spowrotem pobiegłam na górę i wróciłam na imprezę. Już po chwili zobaczyłam mojego męża. Stał przy barze i rywalizował z Noah o to kto pierwszy wypije dziesięć kieliszków martini. Oni są niepoważni. Podbiegłam do Jamesa i odciągnęłam go na bok zdala od towarzystwa mojego głupiego braciszka.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz