Rozdział 38

2.4K 68 2
                                    

James

Jakiś czas po mojej ostatniej próbie kontaktu z żoną nagle mój telefon zawibrował. Wyciągnąłem go z kieszeni i od razu się zerwałem z łóżka gdy zobaczyłem, że to Victoria. Po tygodniu prawie codziennych rozmów rano dostałem kolejny telefon od żony ale tym razem jej przerażony głos zdezooriętował mnie.

- James. Muszę ci coś powiedzieć ale nie denerwuj się... - Po tym zdaniu usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju, w którym była moja żona. Od razu powiedziała, że musi kończyć i się rozłączyła. To już doprowadziło do tego, że nie mogłem siedzieć i czekać na cud. Próbowałem się do niej dodzwonić ale na darmo. Na SMS-a też nie odpisała i to już wbiło gwóźdź to trumny. Zadzwoniłem do mojego kapitana. Ogarnąłem lot do Chin na za godzine i dziesięciu moich ludzi. Wsiedliśmy w auta i z piskiem opon pojechaliśmy na lotnisko. Ponad sto na godzinę w centrum miasta i policja na tyłach to normalka w takich sytuacjach ale tak jak zawsze miałem na to wyjebane. Gdy dojechaliśmy na lotnisko pobiegliśmy do samolotu i od razu wylecieliśmy. Nie wypiłem ani kieliszka wina na rozluźnienie bo kompletnie nie miałem pojęcia co mnie tam spotka i czy w ogóle to przeżyjemy. W połowie lotu dostałem jednak niespodziewany telefon. Już miałem nadzieję, że to moja żona ale dzwonił Ricardo. Czego on kurwa chce. Już się dowiedział, że do niego lecę? Zajebiście.

- Czego chcesz? Siedze w klubie i nie mam na ciebie czasu. - Skłamałem perfidnie w razie gdyby jednak o niczym nie wiedział.

- Przestań pierdolić. Wiem, że siedzisz w samolocie i będziesz za jakąś godzinę na moim terenie. Masz świetne wyczucie czasu przyjacielu bo twoja żona cię teraz potrzebuje. - Był lekko poddenerwowany a on nigdy nie okazje strachu. Co tam się stało?

- Co zrobiłeś Victorii? - Nie mogłem opanować emocji. Jak go zobaczę przysięgam, że go rozszarpie.

- Powinieneś spytać raczej co zrobiła twoja żonka. - Zaśmiał się. - Wracając do tematu. Victoria jest w ciąży. - Zaciął się a ja zamarłem. - I niestety nie ze mną więc masz szczęście przyjacielu. Jak przyjedziesz zabierzesz ją do domu. Mam jakiś honor i w takiej sytuacji nie mam prawa ci jej odebrać. Szkoda. - Nie dając mu dokończyć rozłączyłem się. Wpatrywałem się w moich ludzi a oni we mnie w wszyscy przeżywaliśmy szok. Wszyscy posyłaliśmy sobie ostrzegawcze spojrzenia bo wszyscy usłyszeli Ricardo.

- Napij się szefie póki możesz. Bo później to nie będzie miał szef czasu. - Dodał Armando.

- Masz rację ale nie mogę. Muszę zająć się żoną i dziec... - Dalej nie docierało do mnie, że zostanę ojcem. - Dobra polewajcie. Jak będe zbyt pijany to macie delikatnie przetransportować moją żonę do mnie. Jeśli włos jej z głowy spadnie to wy skończycie bez włosów. - Moja groźba podziałała bo wszyscy złapali się za głowy a ja złapałem za butelkę wina i wypiłem całą niemal od razu z gwinta nie czekając aż mi naleją. Po godzinie dotarłem na lotnisko ale na szczęście nie upiłem się choć trochę napierdalała mnie głowa. Wsiedliśmy i od razu ochrona Ricardo po nas przyjechała. Zawieźli nas do jego rezydencji. Od razu gdy wysiadłem z samochodu pobiegłem do wejścia w razie czego trzymając ręke przy pistolecie. Drzwi otworzyła mi starsza kobieta. To była Harley. Znam ją bo kiedyś się nami zajmowała jak byliśmy dziećmi. Ona i Alice są przyjaciółkami. To jedyna osoba do jakiej mam tu szacunek.

- Witam James. Dużo czasu minęło odkąd cię widziałam. Miałeś zaledwie osiemnaście lat. Wejdź proszę. Zaprowadzę cię do żony.

- Harley. Wybacz mój pośpiech ale sama rozumiesz. - Wbiegłem do środka i od razu ruszyłem za Harley, która szybkim tempem zaprowadziła mnie na górę. Otworzyła mi drzwi do jakiegoś pokoju a tam na wielkim łóżku leżała Victoria.

- Jest nie przytomna ale ocknie się w końcu. - Nagle odezwał się Ricardo z rogu pokoju. Byłem tak wkurwiony, że na początku nawet go nie zauważyłem. Od razu wyciągnąłem pistolet z kabury i wycelowałem w gnoja a ten zaczął się śmiać.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz