Rozdział 14

3.8K 99 23
                                    

Victoria

James wyszedł a ja przez chwilę poczułam lekkie uczucie nudy. Poszłam się przebrać na sportowo i nagle do mojej garderoby wbiegła Scarlet.

- Wyszedł! Chodźmy na jakieś zakupy póki go nie ma! - Piszczała mi nad uchem ale nie wiedziała, że mam zakas wychodzenia poza posiadłość. Nawet gdybym chciała nikt mnie nie wypuści.

- Nigdzie nie idziemy. - Stanowczo zaprzeczyłam.

- Co?! Viki którą znam wymknęłaby się z domu jak tylko zdarzyłaby się okazja. - Ma rację. Kiedyś gdy tylko mogłam wymykałam się z domu pod byle jakim pretekstem.

- Nie rozumiesz prostego słowa? NIE. - Zaakcentowałam ostatnie słowo żeby do niej dotarło, że nigdzie nie wyjdziemy. - Chodźmy na siłownię a potem możemy sobie zamówić coś na nudę. Mężulek dał mi swoją kartę. - Nie chciałam wydawać jego pieniędzy ale Scarlet nie dawała mi wyboru.

- Też chce takiego męża i taką kartę. Jaki ten człowiek musi mieć status skoro założył sobie konto w American Express. Nawet mnie na to nie stać a mam spore oszczędności.

- Nie ważne. Idziemy na siłownię. - Wydukałam. Ćwiczyłyśmy około dwie godzin a potem Scarlet jak nazłość uznała, że znajdzie jakiś martwy punkt i idealne miejsce ucieczki na przyszłość. Ja w tym czasie zamówiłam sobie kilka potrzebnych kometyków, i zapas mojej ulubionej kawy. Poszłam się kąpać a karte płatniczą zostawiłam u siebię w sypialni. Siedziałam w wannie około godzinę a gdy wyszłam i się ubrałam przyszła do mnie Alice, że pod bramę przyjechał kurier. Zapłaciłam za ekspresową przesyłkę ale nie spodziewałam się jej tak szybko. Ochroniarze otworzyli bramę bo dostali pozwolenie od Jamesa na wpuszczanie ewentualnych kurierów. Dwóch facetów wnieśli kilka wielkich  paczek do domu i odjechali. Ja zamówiłam tylko w małe paczki a te były większe niż ja.

- Scarlet! - Zawołałam moją siostrę, która ewidentnie użyła karty mojego narzeczonego. Ja tego wszystkiego nie zamówiłam. Po chwili przybiegła ucieszona i zaczęła zanosić paczki do salonu. - Scarlet, coś ty zrobiła. Czego ty nazamawiałaś? Wiesz, że jeśli wydałaś za dużo to będe mieć przechlapane, prawda?

- Nie marudź. Jak go kieszeń zaboli to może nie będzie cię tak trzymał na smyczy. - Zaczęła się śmiać rozpakowując kolejne paczki.

- ILE WYDAŁAŚ? - Zapytała ostrzej.

- Nie wiem. Może coś koło piędziesięciu tysięcy. - Kompletnie się nie przejmowała tym jaką kwotę właśnie podała.

- Ile?! - Nie wierzyłam w to co słyszałam. Przecież jak ja wytłumaczę Jamesowi, że moja siostrzyczka wydała piędziesiąt tysięcy w pięć minut. Z kolejnych paczek wyciągnęła w cholerę biżuterii, z drugiej ubrania, z trzeciej express do kawy i zestaw do paznokci i makijażu. Z czwartej wyciągnęła natomiast sukienkę. Wielka czarna suknia balowa. Była piękna. Wszystko to miałam już w domu ale ona chciała poprostu wydać pieniądze Jamesa. Jedyne czego nie miałam to takiej pięknej sukni. Pewnie zamówiła ją dla siebie ale wzieła ją szczęśliwa i podeszła do mnie.

- Będzie ci idealnie pasować. - Wykrzyczała.

- Mi? Ale w szafie mam ze sto innych sukienek. Nie potrzebuję kolejnych. - Nie rozumiem jak można być tak rozrzutnym.

- Ale to na galę! - O czym ona gada?

- Jaką galę? - Nie wiem nic o fakcie, że mam iść na jakąś galę.

- Podsłuchałam rozmowę Jamesa przez telefon gdy zbierał się do wyjścia. Mówił coś o organizowanej przez niego gali z okazji waszego ślubu. - Co?! Nigdy nie byłam na żadnej gali. Ojciec nigdy nie chciał nas na żadną zabrać.

Córka Szatana (16+) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz