XXXI

14 4 0
                                    

Mój instagram: 1fal.ka1


- Dziękuję

Po wejściu do pokoju zobaczyłam biurko z komputerem i dwoma krzesłami ustawionymi naprzeciw siebie, regały na książki i jakieś białe szafy z przeźroczystymi przerwami. Przez odstępy na drzwiczkach było widać niebieskie, czerwone, żółte i białe teczki na dokumenty, a wszystkie były uzupełnione dużą ilością papierów. Oczywiście nie zabrakło roślin, ale takowych było niedużo i często były zwyczajnie małe. Jedynie jedna zieleń przykuła moją uwagę. Była to paproć o bardzo rozłożystych łodygach, posadzona w dość dużej doniczce.

- Co tak patrzysz na Florencję?

Spojrzałam zdziwiona na Dawida.

- Kogo?

- Hahah. Florencja to moja roślina, na którą patrzyłaś. Jak mogłaś już zauważyć, jest tu mało zieleni, dlatego przywiozłem coś od siebie.

- Aa no tak hahah... Co to jest za paproć?

- O kurcze... Czekaj zaraz sprawdzę, bo kompletnie nie pamiętam.

Usiadł za biurkiem na krześle i zaczął coś wyszukiwać na swoim telefonie. Ja w tym czasie stałam i rozglądałam się dookoła, zwracając uwagę na każdy szczegół, jaki był mi widziany. Nastąpiła bardzo krótka chwila ciszy, gdy mężczyzna spojrzał się na mnie.

- O jejku! Przepraszam bardzo, nie jestem przyzwyczajony do tak bardzo skromnych osób! Siadaj, proszę na tym krześle przede mną. Zazwyczaj ludzie od razu siadają tam, gdzie mogą byle by siedzieć.

- Hahah nic się nie stało. W zupełności pana rozumiem.

Usiadłam na krześle i patrzyłam na bardzo skupioną minę Dawida. Zastanawiało mnie to, jak bardzo człowiek jest skupiony przy takiej błahostce.

- O! Znalazłem. Florencja to jest adiantum. Co fakt nie jest ona zbyt duża jeśli chodzi o jej wielkość, ale gdy posadzi się kilka różnorodnych roślin w jednym miejscu, wygląda, jakby była to jedna zielenina, o dość dużych wielkościach.

Na jego twarzy dostrzegłam mały, chytry uśmieszek.

- Co się tak uśmiechasz? Hm?

- A to nic! Po prostu opis adiantumu kojarzy mi się z taką jedną osobą. W każdym razie. Powinniśmy chyba porozmawiać na twój temat, a nie na temat rośliny prawda?

Swoje łokcie oparł na biurku, a dłonie złożył w taki sposób jak biznesmeni gdy mają do omówienia nowy biznes.

- A więc? Co ci się stało? Czemu wtedy, gdy wstałaś to po moich słowach, straciłaś kontrolę?

- Aaah no nic takiego po prostu... Wtedy zrobiło mi się słabo, a że wtedy mówiłeś, to był zwykły przypadek.

Czas wydawał się, jakby miał się natychmiastowo spowalniać, a strzałka w zegarze robiła coraz głośniejsze dźwięki tykania. Dawid wiedział, że kłamie i definitywnie mu się to nie podobało. Swój swobodny wzrok zamienił na wzrok spod byka.

- Cristina... Wiem, że kłamiesz...



Druga połowa mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz