Rozdział XXI

13 4 0
                                    

Mój instagram: 1fal.ka1


(O co im chodzi? Jaki plan?)

Rozmowa była prowadzona przy dosyć wysokim murze, obok którego przechodziłam. Przybliżyłam się do niego, z myślą, że dowiem się czegoś jeszcze.

- Panie powiedz mi proszę dlaczegoż jest ona dla ciebie tak ważna?

- Chcę ją...glądnąć do pewnego dnia kiedy w końcu to zakończę.

- Może bardziej wyjaśniając?

- Włodzimierzu chyba zapomniałeś kto kim rządzi!

- Tak...przepraszam panie...

- No..., a teraz pójdę do chałupy, bo babka czeka.

- Oczywiście mój panie. Ja udam się, by dowiedzieć się czegoś nowego.

- Jeśli się czegoś dowiesz pamiętasz naszą umowę?

- Tak mój panie.

- Znakomicie. Do widzenia Włodzimierzu.

(Hm... Strasznie podejrzane. Dlaczego ten ktoś mówi ciągle ,,mój panie"? Czy osoba stojąca za jakimś planem  jest osobą wysoko stojącą? Wytłumaczyło by to dlaczego uważa się za ważną istote.)

Po pewnym czasie myślenia. Ktoś przeszedł obok mnie. Nie wydaje mi się, żeby był to ktoś ważny, a przynajmniej nie kojarzę go, ale jego szata i krok jakim chodził mówiła co innego. Wskazywała na to, że był to jeden z szlachciców i to z tych majętnych posiadających duży dom, futra, oczywiście szable i wiele rzeczy, na których ludzi nie stać. Każdy mu się kłaniał, ale ja nie. Stałam i obserwowałam jak on się zachowuje wobec ludzi. W końcu kiedy mnie zauważył podszedł.

- Przepraszam, ale pani chyba nie wie kim ja jestem

- Nie, ale mogę tylko wywnioskować iż pan to szlachcic jest z wielkim majątkiem.

- Oj, żeby tylko. Mam rzeczy z każdego kraju, a imprezy u mnie są miło widziane. Powiedz mi skoro taki wniosek wyjęłaś czemuż nie raczyłaś zrobić to co inni?

- Yyy  to był mój wielki błąd o panie, ale powód mojej omyłki jest taki, że się zamyśliłam. Nie tłumaczy to jakkolwiek mojego nietaktu.

- Dobrze... Z racji tego, że ludzie tu nie mają za grosz kultury jestem wdzięczny panience za wielkie człowieczeństwo. Zadarłaś  z szlachcicem, ale byłaś uprzejma więc skażę cię tylko na tortury. Nie zasługujesz na spalenie.

Spojrzałam na niego przerażona. Złapał mnie za dłoń i  zaczął ciągnąć. Po chwili szarpania się, spadłam na kamienie ułożone na drodze. Uderzyłam mocno głową, a wtedy wszystko zrobiło się czarne.

Obudziłam się trzęsąc się cała ze strachu. Spojrzałam obok, a tam był Dawid.

- Dobrze, że jesteś Dawid na prawdę...

- O! Obudziłaś się. Co się stało?

- Miałam okropny sen.

- Chcesz mi o nim opowiedzieć?

- Bardzo chętnie.

Uśmiechnęłam się i zaczęłam opowiadać.

Druga połowa mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz