Mój instagram: 1fal.ka1
- Możesz wyjść. Przecież lekarze ci nie zabronią, gdy jesteś ze mną.
Powiedział Dawid spokojnym, pełnym troski głosem.
- No nie wiem... Jesteś pewien?
- Oczywiście, że tak! Nie ufasz mi?
- Nie no jasne, że ci ufam. Po prostu nie chce kłopotów.
- Kłopotem będzie jak nie wyjdziesz choć raz na świeże powietrze. No choć!
Złapał mnie za rękę i zaciągnął do biegu za nim. Do moich kozaków przyczepiał się puszysty śnieg.
- A wiesz co dziś jest za dzień?
- Czyżby dwudziesty czwarty grudnia?
- Dokładnie tak, a więc są święta, co oznacza, że musimy ten dzień spędzić bardzo świątecznie!
- Dobra.
Skorzystałam z okazji, że Dawid nie patrzył, ulepiłam śnieżkę ze śniegu i w niego rzuciłam. Zdziwiony spojrzał na mnie, a ja już miałam drugą kulę, którą podrzucałam do góry.
- O ty! Ja już ci pokażę! Pożałujesz, że ze mną zadarłaś!
Zaczęliśmy rzucać w siebie śnieżkami i śmiać się jak nigdy dotąd. Kiedy skończyliśmy, szliśmy po chodniku w mieście.
- Dobra, dobra poddaje się. Hehh jednak nie jestem takim mistrzem w walkę na śnieżki. Przygotuj się, bo za chwilę będzie ślisko.
- Co?
Nie zdążyłam powiedzieć do końca pytania, a się poślizgnęłam. Grunt był tak śliski, że można było z łatwością się przewrócić. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, ale potem zaczęłam się śmiać, a Dawid do mnie dołączył i również się chichotał. Podał mi rękę i ponownie mogłam dotknąć jego ciepłej jak grzejnik dłoni. Kiedy już wstałam on dalej mnie trzymał. Było to trochę zawstydzające, ale zarazem podobało mi się. Nagle Przeszła obok nas jakaś starsza pani o lasce w okularach. Miała na sobie bardzo staro wyglądającą czapkę z wełny i płaszcz fioletowy tak jak czapka.
- Jaka ładna z was para moi kochani! Cieszę się, że można spotkać normalne pary, a nie tylko ta toksyczność wszędzie i w tych telefonach ciągle.
Była dość niska, ale gdy podniosła swoją rękę dosięgała do mojej twarzy. Poklepała mnie bardzo lekko po policzku i poszła dalej w swoją stronę. Zrobiło się trochę niezręcznie. Faktycznie czasami przypominaliśmy parę tylko, że my nie jesteśmy parą. Chcąc przerwać ciszę, puściłam swoją dłoń od Dawida i się odezwałam.
- A więc... Gdzie teraz idziemy?
- No tak! Idziemy do... A w sumie to będzie niespodzianka!
Zakrył mi oczy chustą i ciągnął do przodu. Gdy w końcu dotarliśmy, ściągnęłam opaskę i zobaczyłam wielkie lodowisko, a na nim mnóstwo ludzi jeżdżących na łyżwach.
- O kurcze... Dziękuję ci bardzo. Jeszcze o dziwo nigdy nie byłam na żadnym lodowisku. Trochę się boję, że sobie coś zrobię...
- Nie bój się. Ja już dużo razy byłem na lodowisku i bardzo dobrze umiem jeździć na łyżwach. Właśnie jak już o nich mowa to choć po ten sprzęt.
- Okej, jak tak mówisz.
Poszliśmy po łyżwy, które by na nas pasowały, włożyliśmy je i weszliśmy na lodowisko. Bardzo ciężko było na początku, ale potem mocno się wczułam. Tylko...tego samego o Dawidzie nie mogłam powiedzieć. Jeździł gorzej ode mnie, a tak jak twierdził ma jakieś już doświadczenie. Podjechałam do niego, gdy tylko widziałam, że trzyma się poręczy.
- Hah i co? Masz doświadczenie hm?
- Mam. Tylko...yy... tu jest po prostu zły lód.
- Hahahah taaak na pewno masz rację.
Po łyżwach poszliśmy na gorącą czekoladę i usiedliśmy przy stoliku dla dwóch osób. Po słońcu już dawno ślad znikł, a godzina nie była zbyt późna. Powiedziałabym, że był to idealny czas na relaksację.
- Brrrr... Chłodno się zaczyna robić.
- Trochę tak, ale da radę wytrzymać. Chcesz moją kurtkę? Pod spodem mam sweter, więc mi zbyt zimno nie będzie. Co fakt jest on obciachowy, ale chyba dam radę przetrwać z twoim upiornym śmiechem.
- Hm... To bardzo miłe z twojej strony... Heh... No tak...
- Coś się stało?
- Nie po prostu...
Nie możesz tego powiedzieć.
- Zapomnij, nic ważnego.
Na chwilę spuściłam wzrok i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam i spojrzałam wprzód, Dawida nie było. Przeraziłam się, że mnie wystawił, że uciekł, gdy nagle poczułam ciepło. Swoje oczy pokierowałam na górę, gdzie zobaczyłam go przytulającego się do mnie. Wstałam, żeby odwzajemnić uścisk.
- Wiesz co jest nad nami?
Popatrzył najpierw na mnie, a potem w moje oczy, podnosząc do góry brew.
- Nie, a co jest?
- Heh... Sama spójrz.
Uśmiechnął się arogancko, a ja ignorując jego podstępny chichot spojrzałam do góry.
- To jemioła...
- Nooo, a wiesz co się robi pod jemiołą?
- Chyba tak.
- A więc czekam na zapłatę za dzisiejszy dzień.
- Tylko ty wiesz, że to ty przyszedłeś do mnie pod jemiołę, a nie ja do ciebie?
Podniosłam jedną brew, wiedząc, że wygram.
- No tak... Nie mam innego wyjścia.
Dawid uklęknął, wziął delikatnie moją dłoń i swoimi wargami śródręcze. Klęcząc spojrzał na mnie jak na księżniczkę, która zasługuje na wszystko co piękne. Później wróciliśmy do szpitala. Dawid poszedł do innych lekarzy, a ja poszłam się wykąpać i spać.
CZYTASZ
Druga połowa mnie
ParanormalneOpowieść o dziewczynie posiadającą grupkę przyjaciół. Rozpoczyna ona swój dzień jak każdy inny, ale jeszcze nie wie co ją czeka tego dnia...