,,DRUGA POŁOWA MNIE''Rozdział I

93 9 3
                                    

Mój instagram: 1fal.ka1


Wstałam z łóżka po ciężkiej nocy 

(Znowu szkoła...dobrze, że tylko dwa miesiące i koniec) 

Poszłam na śniadanie i zrobiłam sobie płatki. Spojrzałam za okno, chmury były jak obłoczki miękkiej wełny, ptaki pięknie ćwierkały, a drzewa lekko machały swoimi gałęziami, jakby chciały się ze mną przywitać. Zjadłam śniadanie, ubrałam się, umyłam twarz i zęby wtedy zawołała mnie moja mama. Z racji tego, że dom, w którym mieszkam, posiada parter i dwa piętra, a łazienka, w której byłam, była na pierwszym piętrze musiałam się spieszyć. Spojrzałam w bok i stało się coś dziwnego. Na początku komoda na korytarzu zaczęła się poruszać, a rzeczy na niej spadać. Lustro nad komodą spadło, a ściany zbliżały się coraz bardziej do siebie.

(Co jest...!?) 

Mama wykrzykiwała moje imię, ale ja sparaliżowana stałam jak słup. Byłam na środku korytarza. Ściany były coraz bliżej siebie. Spanikowana ukucnęłam, zaczęłam płakać i krzyczeć, by ktoś mi pomógł. Zdenerwowana jak i zmartwiona mama przyszła do mnie i wtem wszystko...zniknęło. Zdezorientowana siedziałam na środku korytarza, a wszystko było na swoim miejscu. 

-Co ci to tak długo zajmowało? 

-... Zapomniałam jednej rzeczy...

- To przynajmniej mogłaś się pospieszyć. Teraz się spóźnisz do szkoły.

(Jakoś mnie to specjalnie nie obchodzi) 


Przekręciłam oczami i chciałam pójść, ale mama złapała mnie za rękę.

- Masz coś mi do powiedzenia co do swojego zachowania. 

-Tak...przepraszam... 

Matka mnie puściła i poszłyśmy do samochodu. Podjechałyśmy pod szkołę i rodzic zaparkował. Nastąpiła chwila ciszy...niekomfortowej ciszy... W końcu gdy chciałam wyjść, mama mnie zatrzymała.

-Czekaj... Czemu...ty tam na korytarzu płakałaś i krzyczałaś, jakby działo się coś strasznie niebezpiecznego... 


Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Stałam, trzymając plecak i patrząc prosto w jej zielone oczy.

 -Bo... (SZYBKO WYMYŚL JAKĄŚ WYMÓWKĘ!)

Nagle dzwonek zadzwonił. Ucieszyłam się, ale próbowałam, by nie było tego po mnie poznać. Szybko zestresowana założyłam plecak, pożegnałam się z mamą i podbiegłam pod drzwi budynku, a mama tylko dziwnie się na mnie spojrzała i stała się podejrzliwa. Stanęłam naprzeciwko dziewięciopiętrowego budynku posiadającego ponad dwóch tysięcy uczniów. Nie dziwię się, bo przecież to technikum. Szczerze mówiąc, szkoła ma okropny gust. Ściany na zewnątrz mają na dole jakieś paski koloru beżowego i pomarańczowego, a okna, pomimo że były piękne, przez te kolory wyglądały okropnie i nie miały swojego uroku. Weszłam do środka i widziałam, to samo co widziałam przez te trzy lata nauki w tej szkole. Niebieskie szafy, do których są potrzebne kluczyki, długie korytarze, schody tak szerokie jakby były przyszykowane dla najgrubszej osoby w tej szkole, te same brudne, białe z czarnym na środku kryształkiem, bezgustowne płytki, ściany białe (przynajmniej to im się udało), uczniowie, którzy patrzą, na wszystkich niepopularnych krzywym okiem wywołując presje i nauczyciele, którzy mają co godzinę inny humor. Zaliczam się do tej bardziej popularnej części uczniów, ale nadal nie świece tak mocno, żeby Filip się ze mną umówił. Tak jak wszystkie dziewczyny też mam crusha. Wiem, że nie mam u niego szans, bo jestem popularna tylko dlatego, bo jestem cheerleaderką. Nie jestem na tyle piękna, żeby zaliczać się do tych ,,gwiazdeczek". Nie chcę być jedną z nich, bo są według innych fajne, chcę być blisko nich, bo chcę, by mnie zauważył Filip. Gwiazdeczki kręcą się obok niego, a przez to nie dopuszczają nikogo niższej od ich rangi popularności. Głupio to brzmi, ale to technikum w USA to nigdy nie jest dobre połączenie. Wzięłam oddech i poszłam do mojej grupki znajomych. Składa on się z moich dwóch najlepszych przyjaciółek i dwóch przyjaciołach 

Druga połowa mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz