Rozdział 5

2.4K 144 25
                                    

Kochani, wczoraj wpadł rozdział 4. Uprzedzam, bo wiem, że Wattpad nie wysłał powiadomień (nie wiem, dlaczego.)

Krystian

Jeśli wcześniej nie byłem pewny to teraz wiedziałem już na pewno – Sara to grzech ciężki. Zgubi mnie, sprawi, że moje życie obróci się w katastrofę, jeśli... potrwałoby to zbyt długo. Musiałem o tym pamiętać później, bo na tym etapie nie umiałem sobie odmówić. Pokusa była zbyt silna. Chciałem pobyć w świecie Sary jeszcze chociaż... trochę.

Powinienem jednak podejść do ryzyka poważniej niż na początku. Zlekceważyłem świadków. Miałem nadzieję, że dzisiejszy dzień nie odbije mi się czkawką. Tymczasem postanowiłem zakończyć wspólny trening. Należało także pogrzebać wszelkie pomysły pokazywania się z dziewczyną w miejscach publicznych.

– Chodź stąd – bąknąłem, odwracając się od niej. Z przyzwyczajenia rzuciłem okiem na strefę ciężarów. Znajomi wciąż tam byli i wyglądało na to, że bardziej od sztang interesowałem ich ja. Nie zamierzałem dostarczyć im pożywki do plotek, dlatego zachowywałem się swobodnie i naturalnie, jakbym rozmawiał ze starą znajomą. Nieistotne, że stara znajoma była małolatą.

– Co? Gdzie? A przejażdżka po słonecznej Turcji?

– Pani Saro – mruknąłem, upominającym głosem. Jednocześnie rzuciłem jej sceptyczne spojrzenie przez ramię. – Mam nieodparte wrażenie, że rower nie jest tym, na czym rzeczywiście chcesz jeździć.

– Kyrie Eleison! – pisnęła i zaraz przyłożyła dłoń do ust. – Ty to wiesz, jak załatwić grę wstępną jednym zdaniem, panie Krystianie.

Kyrie Eleison?

Serio? Tylko ta dziewczyna mogła mnie obezwładnić w dwóch słowach. Skąd ona brała te teksty? Przez całe życie nie śmiałem się tyle, co przy niej...

Najbardziej niewiarygodne okazało się dla mnie to, że uprawianie seksu z Sarą było dla mnie równie atrakcyjne, co zwyczajne spędzanie z nią czasu. Wcześniej nie brałem pod uwagę, żeby iść z nią do łóżka już dzisiaj. Uznałem, że musi się zagoić. Ale skoro sama zasugerowała, że chce...

Ziemia do Krystiana! Opanuj się. Ona z całą pewnością MUSI się zagoić nawet jeśli myśli inaczej.

Z trudem oderwałem wzrok od Sary, której biodra jakoś nagle zrobiły się jeszcze bardziej ponętne niż pięć minut temu. Nie wiedząc, co zrobić, po prostu zacząłem iść. W drodze do szatni urodził mi się ciekawy pomysł za sprawą półki, na której leżały świeże ręczniki. Zgarnąłem dwa nie zwalniając nawet kroku.

W pomieszczeniu, w którym były szafki z naszymi rzeczami dostrzegłem tylko jednego faceta. Stał tyłem na samym końcu.

To był impuls...

Nie należałem do ludzi, którzy działają pod wpływem impulsu.

Nie należałem do spontanicznych ludzi.

A jednak...

To ja chwyciłem dłoń Sary i to ja zaciągnąłem ją do łazienek. Sam nie wierzyłem, że to zrobiłem. Nim się zorientowałem zamknąłem już drzwi kabiny i oparłem o nie dziewczynę. Wystarczyło, że nasze spojrzenia się spotkały... To było dosłownie przelotne... I stało się... Nasze usta rozbiły się o siebie, jakby tylko na to czekały.

Tym razem nie wiedziałem, czy to ja byłem prowodyrem. Od razu natomiast pożałowałem tej porywczości. Nie byłem taki. Nie rozpoznawałem siebie. Dezorientacja mieszała się we mnie z podnieceniem i może czymś jeszcze, ale nie umiałem tego nazwać.

Sporadycznie czułem się przy Sarze jak starzec, mimo że tak naprawdę byłem młody. Bardzo młody. Uważałem obecny etap życia za najlepszy w swoim życiu. Nigdy nie byłem w lepszej formie, nigdy nie wyglądałem lepiej, nie czułem się lepiej, nie miałem tak poukładane w głowie. Uwielbiałem mieć czterdzieści lat. Może dlatego tak dziwnie wpływało na mnie to, że najczęściej w obecności tej małolaty miałem wrażenie, jakbym sam był gówniarzem. Najśmieszniejsze w tym wszystkim zdawało się być to, że nie nigdy dotychczas nie dawałem upustu szaleństwom młodości. Co mi teraz odbiło? Miałem poważny wewnętrzny konflikt osobowości...

Pani Sarooo...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz