Krystian
Szedłem w silnym postanowieniu, żeby nie odwracać się za siebie. Ale miałem także w ogóle nie interweniować. Nie wyszło jedno i drugie...
Zerknąłem przez ramię, nim byłbym za daleko, żeby móc ocenić sytuację. Odetchnąłem z ulgą, widząc oddalającą się od komendanta Sarę. Niepokojące było natomiast to, że facet trzymał telefon przy uchu.
Świetnie...
Narobiłem sobie kłopotów.
To co? Warto było?
Trudne pytanie.
W zamyśleniu kierowałem się do kumpla, którego odsunąłem na bok na rzecz małolaty.
Jakiś problem z priorytetyzacją, stary?
Skąd.
Zrobiłbym to znowu.
Furia wciąż trawiła mi wszystkie organy. Zaciskałem dłonie w pięści, ilekroć stanęło mi przed oczami wspomnienie wielkiego skurwysyna walącego dorosłą, a jednocześnie bezbronną kobietę po głowie. Miałem ochotę zrobić mu to samo, tyle że kijem bejsbolowym.
Nim dotarłem pod odpowiednie drzwi, doszedłem do jednej konkluzji. Jeśli stary Sary wykombinuje coś przeciwko mnie to będę żałował jedynie tego, że nie obiłem mu facjaty.
Zginiesz przez nią.
Trudno.
Dobrze, że brałem pod uwagę przedwczesną śmierć podczas wyboru zawodowej ścieżki.
Nie zdołałem ochłonąć i wiedziałem, że mi się to nie uda, dlatego zapukałem do Grześka. Jednak, kiedy go ujrzałem...
Kibel – zdążyłem podsumować w myślach sytuację, nim zaryczany rzucił mi się na klatę.
Na moment kompletnie mnie sparaliżowało. W końcu przytulał się do mnie dorosły facet.
Ech... Nie, dziękuję. To nie dla mnie.
Wreszcie oprzytomniałem. Za nic nie życzyłem sobie, żeby ktokolwiek to zobaczył. Wyswobodziłem uwięzione ramiona i już miałem go odepchnąć, ale zmroziło mnie, gdy zaniósł się głośno.
Co on, do chuja, odpierdala?
Sztywno klepnąłem kumpla dwa razy w plecy, tak się chyba robi z litości, a następnie niezwłocznie odkleiłem go od siebie.
Ufff...
Znów mogłem oddychać, choć na myśl o dniu spędzonym w towarzystwie aktualnie najbardziej żałosnego człowieka, nie byłem pewny czy w ogóle chce mi się oddychać. Szczególnie, że po przekroczeniu progu, smród okazał się drażnić nozdrza. Litrowa butelka po rumie leżała pusta na mokrym stoliku, a obok stało whisky z upitą szyjką.
No to kibel.
– Jak można się tak zniszczyć w... – spojrzałem na zegarek. – ... niespełna pół godziny?
– Nie wiem, co robić... – wybełkotał.
– Doprowadziłeś się do stanu nieużywalności, więc dokładnie to powinieneś teraz zrobić. Nic. Tyle wypiłeś dzisiaj? – wskazałem palcem pustą butelkę. Usiłowałem się dowiedzieć czy nie należałoby przeprowadzić płukania żołądka. Grzesiek, mimo że połowę mniejszy niż pięć lat temu, był rosłym chłopem. Jednak z litrem mocnego alkoholu nie staje się do walki, jeśli nie chce się przegrać.
– Nie, może połowę – czknął, a następnie się zatoczył. Ocho... Obudziła się w nim brawura – pomyślałem, widząc jak zamaszyście złapał drugi trunek. Raźnie przechylił butelkę nad ustami, a jednocześnie domyślałem się, że jego zamiarem było zajęcie miejsca na łóżku, ale nie trafił...
![](https://img.wattpad.com/cover/348247438-288-k855689.jpg)
CZYTASZ
Pani Sarooo...
RomanceKrystian jest nauczycielem akademickim, pełniącym jednocześnie służbę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyzna ma poukładane życie według określonych przez siebie zasad. Nigdy ich nie łamał. Przynajmniej do czasu aż na jego drodze nie stanęł...