Rozdział 34

1.7K 147 33
                                    

Krystian

Wspólna noc.

Podszedłem do tego eksperymentu jak do projektu, mającego na celu rozwinięcie we mnie nowych umiejętności. Kiedyś miałem je za bezwartościowe i to się nie zmieniło, ale teraz uważałem, że nie zaszkodzi dysponować niepotrzebnymi zasobami. Zawsze lepiej coś umieć niż nie.

No ale poległem. Tak samo zresztą jak było to w przypadku seksu. Planowałem wprowadzić do naszego pożycia coś nowego, zadowolić Sarę w innej pozycji... Wyszło jak zawsze. Już nie pamiętałem tych wszystkich fantazji, które rozbłysnęły w mojej głowie, gdy pierwszy raz zobaczyłem tę największą pokusę. Kojarzyłem, że w następnych tygodniach snułem wizje przerobienia z Sarą całej kamasutry. Okazało się, że moje wszystkie wyobrażenia były kompletnie nierealne. Pozycje od tyłu zdawały mi się teraz jakieś bezosobowe. Służyły zaspokojeniu konkretnej potrzeby, o którą każda ze stron dbała we własnym zakresie. Wcześniej używałem w ten sposób kobiet, a one mnie. Nie było w tym niczego wspólnego, intymnego. Kiedy natomiast łączyłem się z Sarą miałem fascynujące wrażenie, jakbyśmy dzielili się wielkim przeżyciem. Dziwiłem się, że pomyślała, iż po takim czymś mógłbym chcieć zadowolić się jakąś tanią imitacją seksu z babą, która nie dorastała do pięt mojemu ideałowi kobiety. Nikt z własnej woli nie przesiada się z porsche do malucha!

Po godzinie bezproduktywnego gapienia się w ekran laptopa, zamknąłem go. Dochodziła pierwsza w nocy, a ja nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Byłem wykończony, ale nie mogłem zasnąć. U boku Sary okazało się to niemożliwe. Po prostu nie potrafiłem. Przeszedłem do biura, w którym miałem sofę. Była mała, ale to nie stanowiło problemu. Nie zamontowałem zamykanych na klucz zamków w drzwiach, a przy takich, nie dało się zasnąć. Przesunąłem mebel, blokując wejście, ale kiedy się położyłem, zacząłem się zastanawiać, czy Sara ma czym oddychać. Chyba zapomniałem uchylić jej okno. Potem miałem wątpliwości, czy jest przykryta, następnie rozważałem czy kołdra nie jest za gruba i czy niczego jej nie brakuje. Zależało mi na tym, żeby się wyspała. Bałem się, że więcej nie będzie chciała u mnie zostać.

Kolejny raz przesunąłem sofę, umożliwiając sobie opuszczenie biura. Pomyślałem, żeby postawić jej na wszelki wypadek wodę na stoliku nocnym. Po chwili zawisłem nad spokojną twarzą pogrążoną w głębokim śnie.

Nie wygląda na spragnioną, stary...

Może przynieś jej przekąskę. Na bank będzie ci wdzięczna za pobudkę w środku nocy i szybkie ciastko. Chcesz, żeby „smacznie" spała to odejdź, bo trzymanie dłoni nad jej policzkiem i wyobrażanie sobie, że go gładzisz jest... niepokojące zboczone.

Pokręciłem głową na własne zachowanie. Wróciłem do biura i zablokowałem drzwi sofą.

Tej nocy robiłem to jeszcze kilka razy. W końcu usnąłem nieświadomie. Obudziłem się w pozycji siedzącej dzięki budzikowi. Byłem ledwo przytomny. Oczywiście ustawiłem alarm na bezpiecznie wczesną porę, zakładając, że Sara nie planuje wstać w niedzielę o szóstej rano. Ja po prostu musiałem być na nogach przed nią, choć nie umiałem znaleźć logicznego wytłumaczenia...

Jakim szokiem okazał się dla mnie dźwięk pukania w drewno. Oczy otworzyły mi się raptownie, jednocześnie poderwałem głowę, która jak się okazało zawisła mi luźno, kiedy niechcąco usnąłem przed komputerem.

– Proszę... – wychrypiałem, uświadamiając sobie, że tym co mnie obudziło było pukanie do drzwi. Jakie szczęście, że nie wparowała tu bez zapowiedzi i nie zobaczyła mnie takiego.

Pomyślałem, że śnię, kiedy przed oczami stanęła mi seksownie rozczochrana Sara. Miała na sobie moją koszulkę.

Ja pierrr...

Pani Sarooo...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz