Sara
Nie byłam w stanie znieść spojrzenia Amandy, a jednocześnie nie potrafiłam oderwać od niej oczu. Obserwowałam ją, mając w głowie tylko to, że ja wiem, a ona nie. Nie wie, że niedługo cały jej świat legnie w gruzach, a serce pęknie na milion kawałków. Wyobrażałam sobie, że dziewczyna kompletnie się załamie, choć nie miałam pojęcia, jaka łączy ją relacja z tatą.
ŁączyŁA – skorygowałam myśl i gęsia skórka na nowo pokryła moje ciało. Włosy co chwilę stawały mi dęba. Było mi potwornie przykro. Niczego nieświadoma Amanda śmiała się pod drzwiami, podczas gdy po drugiej stronie jej tata... W sumie to nie miałam pojęcia co się stało. Uzmysłowiłam sobie, że podświadomie założyłam, że zmarł na zawał. Fakt natomiast był taki, że pocałowaliśmy klamkę...
Bałam się wsiąść z powrotem do windy, a jeszcze bardziej bałam się z niej wysiąść. Od razu zerknęłam spod byka w wiadomym kierunku. Krystian górował w kilkuosobowym zgromadzeniu zarówno fizycznie jak i w jakiejś magicznej materii. Miałam wrażenie, że jest szefem szefów tego świata. To było tylko wrażenie, bo Amanda i Witek nawet nie zauważyli jego obecności. Nie zwrócili również uwagi na funkcjonariuszy lokalnej policji. Ja pierwszy raz w życiu poczułam respekt, powagę, strach i adrenalinę, tylko dlatego że tu byli. Dotąd widok jakichkolwiek gliniarzy wywoływał we mnie pozytywne poczucie przynależności. Traktowałam ich podświadomie jak rodzinę, podczas gdy społeczność nie wychowywana w mundurowym środowisku, dosłownie sztywniała, gdy na horyzoncie pojawiała się choćby tylko dochodzeniówka. Ludzie traktowali policjantów, jakby ci byli z innej gliny i nie rozumieli ich języka. Ja przeciwnie, posługiwałam się biegle tym językiem, a może nawet tylko tym językiem. Byłam dzieckiem policji, wychowałam się na komisariacie, mając za niańki różnych mundurowych. W ich towarzystwie czułam się jak ryba w wodzie. Właśnie uświadomiłam sobie, że wśród rówieśników byłam jak kosmitka.
Czy naprawdę pan Grzegorz musiał stracić życie, żebym doszła do tych wniosków?
O boże... biedna Amanda...
Z głową zabitą milionami refleksji wyszłam z hotelu. Nie byłam w stanie skupić się na rozmowie, którą prowadzili Witek z Amandą. Na szczęście nie zwracali na mnie uwagi. Zgodnie z moją sugestią kierowali się na siłownię. Niczego nie podejrzewali...
Sytuacja, w której się znalazłam należała do jednej z najgorszych w moim życiu. Dysponowanie informacją, która mogła unicestwić Amandę, a jednocześnie pozwalanie jej teraz na radość było okrutne. Zarówno dla niej jak i dla mnie.
Biedna Amanda.
Wczoraj dowiedziała się, że nie będzie mogła wyjść za mąż za miłość swojego życia, bo to jej brat, a dzisiaj spotka ją jeszcze większa tragedia.
Biedna Amanda.
I biedny Krystian.
Wyobrażałam sobie jak zamyka oczy nieboszczykowi, który jeszcze niedawno był żywym przyjacielem, a następnie patrzy, jak pakują go w czarny worek, a może nawet sam to robi.
Biedny Krystian.
I biedna Amanda.
Chciałam pomóc im obojgu, najlepiej zabrać część bólu, ale byłam bezradna. Czułam się jak oszustka, wchodząc do siłowni. Wiedziałam, że nie będzie w niej pana Grzegorza.
... Świętej pamięci.
A mimo to pozwalałam myśleć Amandzie, że może spotkać tu tatę.
... Świętej pamięci.
O boże... biedna Amanda.
– Nie ma – padł po chwili werdykt.
– Dobra, dajmy sobie spokój na razie. Pojedźmy na delfiny, a ojca ogarniemy wieczorem – zaproponowała Amanda.
CZYTASZ
Pani Sarooo...
RomanceKrystian jest nauczycielem akademickim, pełniącym jednocześnie służbę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyzna ma poukładane życie według określonych przez siebie zasad. Nigdy ich nie łamał. Przynajmniej do czasu aż na jego drodze nie stanęł...