Krystian
Jak tylko wypowiedziałem te ostre słowa, uśmiech spłynął z twarzy Sary. Wyprostowała się raptownie, odrywając plecy od ściany. Wyciągnęła ręce, jakby chciała mnie objąć, ale od razu zrezygnowała, spuszczając je luźno. A więc tym razem zrozumiała. Wciąż jednak się nie wyniosła, a mi było coraz trudniej znieść jej widok. I to z aż dwóch powodów... Po pierwsze dlatego że ją skrzywdziłem i było to druzgocąco wyraźnie widoczne, po drugie dlatego, że nie lubiłem patrzeć na ćpunów. Tak, dość skrajne powody... Ale taki już byłem. Światopoglądowo widziałem sprawy w czerni lub bieli. Właściwie w rzeczywistości jako daltonista nie dysponowałem nie różniło się to jakoś rażąco. W każdym razie miałem nieprzejednane stanowisko w kwestii depresantów i stymulantów. Nie mogłem uwierzyć, że ta mądra kobieta naprawdę mogła wciągnąć w płuca jakiś syf. To zdawało się być okropną tragedią. Zapragnąłem cofnąć czas aż do chwil, w których wzięła do ręki używkę. Chciałem ją przed tym powstrzymać. Ale nie mogłem i odczułem ten fakt jako ogromną stratę. Mój ideał zniknął, a właściwie nigdy nie istniał.
– Wkręcałam cię, ośle... – szept Sary był jak wrzask. Chyba rozdarł się w moim wnętrzu, bo uderzyło we mnie gorąco. A może to nadzieja, którą nagle w sobie rozpoznałem – w jednej chwili wypełniła mnie od stóp do głów. Tylko że miałem problem z zaufaniem. Ludzie, którzy bardzo czegoś chcieli, z łatwością dawali wiarę pomyślnym słowom, potrafili nawet przeinaczyć znaczenie nieprzychylnej wypowiedzi, by ta zabrzmiała korzystnie, woleli żyć w kłamstwie. Ja taki nie byłem, twardo stąpałem po ziemi, dlatego teraz musiałem się upewnić czy nie zostałem oszukany. Zrobiłem krok i złapałem brodę Sary. Delikatnie, to by nie zrobić jej fizycznej krzywdy było silniejsze ode mnie. Uniosłem jej twarz, by z bliska przyjrzeć się oczom. Najpierw oddałem całą uwagę lewemu, potem prawemu, a na koniec oceniałem całokształt.
I jakie wnioski, panie majorze?
Meh...
Szczerze?
Chuja bym tam dostrzegł w niej jakiekolwiek kłamstwo, nawet gdyby było kiepskiej jakości, myślałem tylko o tym, jak jest piękna...
– Nigdy – zapewniła krótko. Uwierzyłem jej. Albo jednak byłem tym naiwniakiem, który łykał to co chciał usłyszeć nie bacząc na to czy to prawda.
– Nigdy? – dopytałem. Musiałem usłyszeć to jeszcze raz. Kłamstwo powtórzone odpowiednio wiele razy staje się prawdą. Ta zasada nigdy się mnie nie tyczyła, ale dzisiaj wyjątkowo wolałem pozostać w nieświadomości.
– Przecież wiesz... – stwierdziła z żalem. Dlaczego uważała, że znam ją lepiej niż ktokolwiek? Dlaczego sam też miałem takie przeświadczenie? Nagle stało się dla mnie oczywiste, że Sara nigdy nie otruła się niczym nielegalnym. Jak mogłem wcześniej zachować się tak lekkomyślnie i uwierzyć w zupełnie niedorzeczne słowa dziewczyny? Powinienem był użyć mózgu i wiedzieć, że tylko mnie sprawdzała.
– Dlaczego to zrobiłaś? – miałem do niej niemniejszy żal niż ona do mnie. Pozwoliła mi się skrzywdzić, a to był dla mnie cios. W zasadzie to ja doznałem większej szkody, bo prawdopodobnie nie zapomnę widoku jej zawiedzionej twarzy do końca życia, podczas gdy ona wzruszyła ramionami, jakby uważała, że jej występek był tylko niewinnym żarcikiem. – Nie przeproszę – oświadczyłem pretensjonalnym tonem. To ona powinna mnie przeprosić. To na pewno nie był dla mnie niewinny żarcik, ale wielkie świństwo.
– Nie szkodzi... – kąciki ust drgnęły jej nerwowo, jakby chciała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła. Była smutna, zbita jak pies. Przeze mnie.
Kurwa.
Przepraszam, aniołku...
Jeśli wcześniej myślałem, że wiem co to są wyrzuty sumienia to byłem głupcem.
CZYTASZ
Pani Sarooo...
RomanceKrystian jest nauczycielem akademickim, pełniącym jednocześnie służbę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyzna ma poukładane życie według określonych przez siebie zasad. Nigdy ich nie łamał. Przynajmniej do czasu aż na jego drodze nie stanęł...