Sara
Co tu się działo...
Emocje buchały ze mnie, powodując, że co chwila dyszałam albo wstrzymywałam oddech. Bałam się i zachwycałam jednocześnie...
Nie istniał piękniejszy widok niż Krystian zagłębiony w konspiracyjnej rozmowie z moim ojcem. Śledziłam szerokie plecy dwóch gliniarzy, takich z krwi i kości. Obu kochałam, obu podziwiałam i od obu pragnęłam dostać choć odrobinę uwagi i czułości. Zabawne jak podobni i różni byli ci dwaj mężczyźni. Tata mnie kochał (chyba, a przynajmniej na swój sposób), jednak nie dało się tego poczuć. Krystian przeciwnie. Patrzył na mnie tak, jakby oddał mi serce, a jego dotyk tylko to potwierdzał, czułam jakby mnie czcił, ale niestety, to było tylko wrażenie. Mimo wszystko cudowne i za nic nie chciałam go stracić.
Wstrząsnął mną dreszcz, gdy obiekty mojej obserwacji się poruszyły. Nie tylko ja uważnie śledziłam sytuację, bo w lobby zapanowała nagła cisza. Każdy chciał uchylić rąbka tajemnicy, którą Krystian i mój tata nieświadomie roztoczyli wokół siebie.
Miałam wrażenie, że wszyscy spięli się, kiedy te samce stanęły do siebie oko w oko. Obaj spletli solidne ramiona na piersiach, powodując, że uwypuklone mięśnie na moment skradły całą moją uwagę. Były wielkie zarówno u jednego jak i u drugiego. Zaraz jednak dostrzegłam, jak groźnie mierzyli się na spojrzenia, ich zaciśnięte szczęki z dwudniowym zarostem tworzyły... specyficzne piękno.
Jak potężne pioruny, rozświetlające mroczne niebo, by po chwili dać popis swojej mocy i zesłać na kogoś tragedię.
Zdałam sobie sprawę, że przyciskam dłoń do ust. Byłam przerażona myślą, że rzucą się sobie do gardeł. Nagle jednak Krystian się zaśmiał. Nie, nie był to jego szczery śmiech, ale rozładował napiętą do granic atmosferę. Wypuściłam powietrze, zerkając na boki. Nikt nie krył swojego zainteresowania. Ja musiałam spuścić wzrok na telefon, który zawibrował.
Pan Tyryryry: Gotowa do skoku na bungee?
Że co???!
Zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Raptownie poderwałam głowę. Krystian prowadził rozmowę z moim tatą. Ręce dalej miał przeplecione przez siebie. Jego biceps zakrywał mi widok na trzymany w dłoni telefon, ale to na pewno on wysłał wiadomość, której treść budziła moją wątpliwość. Miał na myśli prawdziwy skok na bungee czy ostrzegał, że zaraz zrobi coś, co wywoła emocji na miarę skoku?
Ja: Czy to jakaś metafora?
Odpisałam, a w momencie wysłania wiadomości patrzyłam na niego. Jawnie oddał uwagę ekranowi, lekceważąc tym nieco swojego rozmówcę.
Pan Tyryryry: Niby jaka może być metafora do skoku na bangee?
Ja: To wszystko!!!!! Skok na bungee = skok adrenaliny = atmosfera w lobby. P.S. Jest odrobinkę intensywniej niż na grzybobraniu.
Moje wyjaśnienie sprawiło, że na twarzy Krystiana pojawił się uśmiech.
Pan Tyryryry: Zabawne.
Pan Tyryryry: Kto i co o mnie mówił?
Ja: A nie chcesz poznać mojej opinii?
Pan Tyryryry: Nie :P
Ja: I tak ci powiem. Twoje zachowanie jest poniżej krytyki, panie Tyryryry. A mimo to...
Urwałam, żeby wzbudzić w nim ciekawość. Ta jego bezczelność była seksowna...
On naprawdę gadał z moim ojcem i smsował ze mną w tym samym czasie. Wiedziałam doskonale, że chciał w ten sposób okazać rozmówcy (choć ten nie mógł o tym wiedzieć) brak szacunku i pogardę. Cóż, ich rozrachunki nie miały znaczenia, kiedy w efekcie dostawałam czas Krystiana...
![](https://img.wattpad.com/cover/348247438-288-k855689.jpg)
CZYTASZ
Pani Sarooo...
RomanceKrystian jest nauczycielem akademickim, pełniącym jednocześnie służbę w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyzna ma poukładane życie według określonych przez siebie zasad. Nigdy ich nie łamał. Przynajmniej do czasu aż na jego drodze nie stanęł...