Rozdział 6

1.7K 131 24
                                    

Sara

Zrobiłam pierwszy krok ku wnętrzu sauny. Drewniana posadzka od razu poparzyła podeszwy moich stóp. Jednocześnie buchnęło we mnie takie gorąco, że jedyne co chciałam zrobić to zawrócić. Nienawidziłam sauny. Och, jak ja bardzo nienawidziłam sauny! Za choinkę nie mogłam pojąć, kto z własnej woli wchodzi do takiego piekła. Szczególnie, że temperatura na zewnątrz była wystarczająco uciążliwa. No, ale czego się nie robi dla miłości...

Priorytetem było dla mnie posadzenie tyłka na ławce, dlatego w pierwszej chwili nie zauważyłam siedzącej kobiety. Ruszyłam w głąb skocznym krokiem, ale jeszcze zanim usiadłam, usłyszałam głos ciotki. Nie byłyśmy w żaden sposób spokrewnione. Nazywałam tak większość znajomych rodziców, a przynajmniej tych, którzy byli obecni w moim życiu, gdy miałam za mało lat, by nazywać ich po imieniu.

– Sara? Jak miło... Cześć – wysapała i od razu pospieszyła z wyjaśnieniem dla swojego ciężkiego oddechu. – Uch... Jak gorąco...

– Hej – odpowiedziałam wraz z westchnieniem ulgi, bo akurat zażegnałam jedno zagrożenie – usiadłam. Od razu podciągnęłam kolana pod brodę, żeby przyłożyć dłonie do biednych stóp.

– Cześć – rzucił Krystian. Domknął już za sobą drzwi, ale wciąż trzymał rękę na klamce. Albo nie miał czucia w stopach albo spojrzenie kobiety paliło go bardziej niż wrząca podłoga. Ciotka nieco niegrzecznie wodziła wzrokiem ode mnie do Krystiana. Ten jednak udawał, że sytuacja wcale nie jest niezręczna. Przeciął przestrzeń. Użył ławki, na której siedziałam jako stopnia, by znaleźć się piętro wyżej. Nie odwróciłam się, ale byłam niemal pewna, że się położył. Czułam dodatkowe ciepło, jakie biło od jego ciała. Słyszałam jego oddech przy prawym uchu, mimo że ciotka wydawała z siebie głośne dźwięki. Można by pomyśleć, że przedrzeźniała parostatek.

– Ugh... Jak gorąco...

– To sauna – rozległ się pomruk za moimi plecami.

Och, Krystian... Ależ z ciebie przyjemniaczek...

– Rzeczywiście cieplutko – uprzejmie pociągnęłam rozmowę, żeby kobieta nie poczuła się urażona.

– A wy... razem? – ciotka zmieniła bieg bezpiecznej pogawędki i dała upust swojej ciekawości.

– Ciociuuu... – wyjęczałam. Chciałam w wiarygodny sposób odwieść ją od podejrzeń, dlatego udałam zażenowaną. W rzeczywistości ta niekomfortowa sytuacja właśnie zaczęła mi się podobać. Krystian jedynie chrząknął, ale w tym krótkim dźwięku wyraźnie usłyszałam dezaprobatę wycelowaną w kierunku ciotki. Jej pytanie było nie na miejscu, ale ona chyba nie mogła zrozumieć, dlaczego. – Pan Krystian jest moim profesorem – pospieszyłam z wyjaśnieniem.

– O! Nie wiedziałam, że pracujesz na uczelni, majorze. Nie sugerowałam niczego. Pytałam, czy przyszliście razem... jako... przyjaciele.

– Zbieg okoliczności – rzekł surowym tonem. Teraz ciotka już zrozumiała swój nitakt. Zauważyłam, jak spuściła wzrok, zmieszała się. Biedna... Oberwało jej się niechcąco. Ale jakoś dała radę. Wypuściła z siebie serię męczenniczych odgłosów. Zacisnęłam usta, żeby nie zacząć się śmiać. Miałam ochotę popufać razem z nią. Było cholernie gorąco!

– Rany boskie, jak ciepło... – sapnęła.

Dokładnie to samo myślę! Dlaczego nie wolisz usmażyć się na leżaku pod prawdziwym słońcem?! Co z tobą nie tak, że tu siedzisz i prychasz?! Gdybym była tobą już dawno dałabym nogę. W ogóle bym tu nie weszła. Jeszcze chwila i zemdleję, a dziesięć minut to pewna śmierć.

– To sauna – skwitował Krystek. Mogłam się założyć, że przewrócił przy tym oczami. Chyba był uprzedzony do Reni.

– A gdzie Witold? – to pytanie sprawiło, że zrobiło się cieplej o kilka stopni. Nigdy nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie miałam pewności, kto kogo dostrzegł na terenie obiektu. Nie dysponowałam lokalizacją Witka i jego dziewczyny. Każde z nas improwizowało.

Pani Sarooo...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz